[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wy strzegaj się przy padków. Aniu, gdy przy jdzie pan Shearer, wy bierz dobry kawał pieczeni i parę befszty ków, w przeciwny m razie trzeba będzie zabić kurczaka na jutrzejszy obiad.
Szkoda mi czasu na gotowanie obiadu ty lko dla nas dwojga. Wy starczy nam reszta zimnej szy nki, a befszty ki usmażę, gdy powrócicie wieczorem.
Ja pójdę przed południem pomagać panu Harrisonowi zbierać trawę morską zawiadomił Tadzio. Prosił mnie wczoraj i na pewno poczęstuje mnie obiadem. Pan Harrison jest strasznie miły. Chciałby m by ć taki jak on, gdy
dorosnę. Ty lko nie z twarzy . Ale tego się nie boję, bo pani Linde mówi, że jestem bardzo ładny . Powiedz mi, Aniu, czy zawsze będę ładny ?
Przy puszczam, że będziesz odrzekła Ania poważnie, nie spostrzegając wy raznego niezadowolenia Mary li. Jesteś rzeczy wiście ładny m chłopcem, toteż powinieneś się zachowy wać równie grzecznie i ry cersko, jak na to
wy glądasz.
A dlaczego wczoraj, kiedy Minia Barry płakała, że jest brzy dka, powiedziałaś jej, żeby by ła miła i grzeczna, to nikt jej nie będzie uważał za brzy dką? py tał niezadowolony Tadzio. Czy się jest ładny m, czy brzy dkim, zawsze
trzeba by ć grzeczny m!
A ty sam nie pragniesz by ć grzeczny m? wtrąciła Mary la, która nauczy ła się już wielu rzeczy , ale nie zdawała sobie sprawy z bezcelowości takich py tań.
Owszem, ja chcę by ć grzeczny m, ale nie za bardzo odpowiedział Tadzio przezornie. Można się zle sprawować i zostać dy rektorem szkoły niedzielnej. Pan Bell jest dy rektorem, a to przecież strasznie zły człowiek.
To nieprawda! zawołała Maryla z oburzeniem.
Właśnie, że jest. Sam to mówił zapewniał Tadzio. W niedzielę przy modlitwie. Mówił, że jest marny m robakiem i nędzny m prochem. Co on takiego zrobił, Mary lo? Zabił kogo czy okradł skarbonkę kościelną? Chciałby m to
wiedzieć!
Szczęściem, w tej chwili nadjechała pani Linde i wy bawiła Mary lę z trudnej sy tuacji, w jaką ją wprawiły kłopotliwe py tania Tadzia. W duszy ży czy ła sobie, ażeby na przy szłość pan Beli zechciał unikać tak ry zy kowny ch przenośni
w kazaniach wy głaszany ch dla mały ch dzieci. Pozostawszy sama, Ania zabrała się z zapałem do pracy. W mgnieniu oka łóżka by ły zasłane, podłogi zamiecione, kury nakarmione, a uprana biała sukienka rozwieszona na sznurze. Teraz czekało
ją przesy py wanie pierzy ny. Skoczy ła na stry ch i zarzuciła na siebie pierwszą lepszą starą sukienkę, jaka jej wpadła w ręce granatową wełnianą, trzy lata temu odłożoną do rupieci. Sukienka ta by ła tak wy rośnięta i ciasna, jak owa sły nna
bawełniana, w której Ania w swoim czasie pojawiła się na Zielony m Wzgórzu. Puch i pierze nie mogły już temu ubiorowi wy rządzić żadnej szkody . Stroju dopełniała okręcona wokół głowy czerwona kraciasta chustka, ongiś własność Mateusza.
W ty m przebraniu Ania udała się do pokoiku przy kuchni, dokąd już poprzednio zaniosła pierzy nę. U okna wisiało pęknięte lusterko. Ania rzuciła nań okiem przez jedną niefortunną chwilę. Siedem piegów na nosie odcinało się wy razniej niż
zwy kle, może wskutek blasku padającego przez nie osłonięte szy by. Zapomniałam wczoraj natrzeć nos maścią pomy ślała. Muszę to zaraz zrobić . Ania stosowała już różne środki w celu usunięciu piegów; przy jednej z prób skóra zeszła
jej z całego nosa, ale piegi pozostały. Przed paru dniami znalazła w jakimś czasopiśmie nową receptę na piegi. Wobec tego, iż wszy stkie składniki potrzebne do jej przy gotowania miała w domu, sporządziła ją bezzwłocznie ku wielkiemu
niezadowoleniu Mary li, która uważała, że jeśli Opatrzność umieściła na czy imś nosie piegi, nie należy ich usuwać. Ania udała się do spiżarni, zwy kle mrocznej z powodu cienia wierzby rosnącej tuż pod oknem. W tej chwili panowała tam
zupełna ciemność, gdy ż żaluzja by ła zapuszczona dla zabezpieczenia zapasów przed natrętny mi muchami. Zdjęła z półki butelkę z lekarstwem i starannie wy smarowała cały nos pędzelkiem, specjalnie przy gotowany m na ten cel. Po dokonaniu
tej ważnej czy nności wróciła naty chmiast do swego zajęcia. Ten, kto kiedy kolwiek przesy py wał pierze, wy obrazi sobie z łatwością wy gląd Ani po skończonej pracy. Suknia jej by ła biała od pierza, a wy my kające się spod chustki przy prószone
puchem kosmy ki włosów tworzy ły istną aureolę.
W tej nieszczęsnej chwili u drzwi kuchni rozległo się stukanie.
To na pewno pan Shearer pomy ślała Ania. Wy glądam jak czarownica, ale nie mam czasu się przebierać, bo nie będzie czekał ani chwili . I pędem pobiegła do drzwi.
Jeśli kiedy kolwiek litościwa ziemia rozstępowała się, by pochłonąć zrozpaczoną dziewicę, to podłoga przedsionka na Zielony m Wzgórzu powinna się by ła zapaść pod upierzoną Anią. Na progu stały : Priscilla Grant, elegancka w swej
jedwabnej sukni, niska, tęga, siwowłosa dama w płócienny m kostiumie i jakaś trzecia pani wy soka, wy twornie ubrana, o pięknej, szlachetnej twarzy i wielkich fiołkowy ch oczach ocieniony ch długimi rzęsami.
Przeczucie mi powiedziało wyraziłaby się Ania dawny mi czasy że to by ła Karolina Morgan.
W tej rozpaczliwej chwili jedna jedy na my śl wy łoniła się z chaosu panującego w jej głowie. Uczepiła się jej jak zbawczej deski ratunku. Wszy stkie bohaterki pani Morgan wy różniały się ty m, że w każdej sy tuacji stawały na
wy sokości zadania . Bez względu na przeciwności losu okazy wały swą wy ższość nad wszelkimi niedolami ży cia i zawsze stały na wy sokości zadania . Ania uświadomiła sobie, że obowiązkiem jej by ło pójść w ich ślady, i uczy niła to tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- 0919. Gordon Lucy Bracia Rinucci 02 Bilet do Neapolu
- Gordon Lucy Bracia Rinucci 03 Wloskie zareczyny
- Gordon_Lucy_ _PatrzeĂâĄ_oczyma_duszy
- Gordon Lucy Zawsze i wszÄdzie
- Augustyn_Józef_SJ_ _Daj_mi_pićÂ_ _Drugi_tydzieśÂ
- Caminos de Autorealiz. Sup. Tomo II
- WhiteFeather Sheri Na pewno mnie pokochasz
- Dick Philip K Transmigracja Timothyego Archera
- Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 03] DragonKnight (pdf)
- DćÂbski Eugeniusz Yeates 3 Flash Back
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.