Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

książkę o ściegach zygzakowych?
Zamrugałam i doszłam do siebie.
 Coś ty, Sally, ja nie umiem przyszyć nawet guzika. Jeśli chcesz się dowiedzieć
czegoś o szyciu, to musisz zapytać mojej matki. Albo Lillian  dodałam błyskotliwie, gdy
moja współpracowniczka pojawiła się obok ze swoim wózkiem.
Lillian, która ma słuch jak nietoperz, usłyszała swoje imię i podeszła do nas, po czym
natychmiast wraz z Sally pogrążyły się w niezrozumiałej dla mnie konwersacji na temat
węzełków i pętelek. Nieco zasmucona, wróciłam do układania książek. Zastanawiałam się,
czy jeśli przestanę już być interesującym tematem dla gazet, Sally znów wróci do roli
przyjaciółki.
Gdy spojrzałam na zegarek, okazało się że jest czwarta. A że wychodzę o szóstej,
dotarło do mnie, że powinnam się już powoli zastanowić, co na siebie włożyć na wyjście z
Robinem do Powozowni. Wspomniał, że wpadnie po mnie o siódmej, więc miałam zaledwie
godzinę, żeby dotrzeć do domu, wziąć prysznic, poprawić makijaż i się ubrać. Rezerwacja nie
stanowiła problemu. We wtorki Powozownia nie miała dużego obłożenia, więc zamówiłam
stolik na siódmą piętnaście. Teraz musiałam zdecydować, w co się ubrać. Moja
ciemnoniebieska, jedwabna sukienka wróciła z pralni. Czy w końcu oddam do szewca
pasujące do niej sandały z urywającym się paskiem? Głęboko żałowałam, że tamtego ranka
nie kupiłam czarnych szpilek, które widziałam w sklepie mamy Aminy. Miały kokardki na
obcasach i zachwycały. Będę miała czas, żeby tam pognać i je kupić?
Stopniowo zaczęło do mnie docierać, że po drugiej stronie układanej przeze mnie
sterty rozlega się monotonne brzęczenie.
To mogła być tylko Lillian. Gdy wyciągnęłam z półki Humorystyczne spojrzenie na
życie weterynarza, w dziurze pojawiła się jej okrągła twarz.
 Uważam, że powinniśmy więcej zarabiać  powiedziała z dąsem Lillian.  I że
powinno się nas pytać, zanim przydzieli się nam wieczorną zmianę i że nie powinni byli
zatrudniać tego nowego kierownika biblioteki.
 Sama Clerricka? Wieczorna zmiana?  powiedziałam idiotycznie, nie wiedząc, od
czego zacząć zadawanie pytań.
Z tego, co wiedziałam, Lillian była dotąd wielką fanką Sama Clerricka. Mnie
wydawał się inteligentny i stanowczy, ale opierałam swój osąd tylko na podstawie jego
umiejętności zarządzania ludzmi.
 A, nie słyszałaś  stwierdziła Lillian z przyjemnością.  Przy takim nagromadzeniu
życiowych sensacji pewnie nie miałaś czasu, żeby zwracać uwagę na zwykłe sprawy.
Wywróciłam oczami.
 Lillian, o czym ty mówisz?
Lillian niecierpliwie podrzuciła swoimi ciężkimi ramionami.
 Wiesz, że dwa dni temu było spotkanie Rady Zarządu? Oczywiście Sam Derrick na
nim był i powiedział, że jego zdaniem niewystarczająco przetestowano ten pomysł sprzed
kilku lat, gdy była taka zapaść, żeby biblioteka była czynna także wieczorem. Pamiętasz?
Chce, żeby do tego za jakiś czas wrócić, z obecnymi pracownikami. Więc zamiast jednego
wieczoru w tygodniu będą trzy, na próbę, przez cztery miesiące.
Cztery lata temu Lawrenceton było mniejszym miastem i to, że biblioteka była
czynna po szóstej częściej niż raz w tygodniu, w rezultacie dało tylko wyższe rachunki za
elektryczność i podwyższoną liczbę znudzonych bibliotekarzy. To, że obecnie jeden dzień
działaliśmy dłużej, było ukłonem w stronę ludzi, którzy pracowali o dziwnych porach i nie
mogli dotrzeć do biblioteki wcześniej. Od tego czasu trochę się zmieniło, pomyślałam
uczciwie. Biorąc pod uwagę wyrazne zwiększenie się populacji Lawrenceton, kolejna taka
próba miała sens. Nadal jednak czułam lekkie zaniepokojenie zmianami w moim grafiku.
Z drugiej strony trudno było powiedzieć, żeby praca stanowiła ostatnio najważniejszą
rzecz w moim życiu.
 Jak on zamierza to przeprowadzić, nie zatrudniając nikogo nowego?  spytałam bez
większego zainteresowania.
 Zamiast dwóch bibliotekarzy wieczorami będzie zespół złożony z bibliotekarza i
wolontariusza.
Wolontariusze stanowili zróżnicowaną grupę. Zazwyczaj byli to starsi ludzie, którzy
naprawdę lubili książki, a w bibliotece czuli się jak w domu. Po przeszkoleniu byli darem
niebios, z wyjątkiem nielicznych, którzy brali się za tę pracę, żeby się spotykać ze znajomymi
i plotkować. Ten, mały na szczęście, ułamek procenta jednak szybko zaczynał się nudzić i
odpadał z programu.
 Zaryzykuję  powiedziałam do Lillian.
 Dziś oficjalnie powiedzą nam więcej  poinformowała mnie. Wydawała się
zawiedziona moją nijaką reakcją.  O piątej trzydzieści jest spotkanie załogi, więc w recepcji
zastąpi cię Perry Allison. Hej!  Lilllian znacząco spojrzała na zegarek.  Nie powinnaś już
schodzić na dół?
 Tak, Lillian, wiem o tym  powiedziałam z wyuczoną cierpliwością.  Już idę.
Zmienialiśmy się na recepcji tak samo, jak w innych działach. Załoga była za mała,
żeby pozwolić sobie na większą specjalizację, ale z pewnością nie brakowało w niej
jednostek, które jasno dawały do zrozumienia, jakie są ich preferencje. Niech mnie szlag, jeśli
pójdę na dół tylko dlatego, że Lillian popatrzyła na zegarek. Nie spieszyłam się.
 Jestem skłonna dać temu projektowi jeszcze jedną szansę  kontynuowałam. 
Więcej wolnego czasu w ciągu dnia może być całkiem miłe.
Zwłaszcza, że moje życie towarzyskie nie jest zbyt bogate, pomyślałam, choć nie
miałam zamiaru dzielić się tą refleksją z Lillian.
Całe szczęście, że to spotkanie miało się odbyć jeszcze w godzinach pracy biblioteki,
bo nagle mi się przypomniało, że sandały, które pasują do niebieskiej, jedwabnej sukienki, na
pewno mają pęknięty pasek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.