Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

był jeszcze nieczynny.
- Oszalałaś? Przez telefon? - usłyszała znajomy głos, zmieszany, przyciszony. Na
pewno pochylał
się teraz nad aparatem i zasłaniał, czym się dało, usta
i słuchawkę.
- Ale\ Pusia dowiedziała się wczoraj z radia,
\e Baba Jaga odleciała na miotle daleko, daleko.
A Pusia tęskni do swojego Misia baldzio, och, jak
baldzio... - krygowała się tamta cienko i piskliwie.
- Na litość boską! Nie rób tego więcej.
Przecie\ prosiłem, nigdy przez telefon!
- A czy Miś mocno tęsknił do swojej Pusi?
- Ogromnie. Tęsknił.
-To kiedy Miś przyjedzie? Przecie\ Baba Jaga
daleko, a Pusi tak trudno wytrzymać siamej...
- Naturalnie, \e przyjadę. Jutro, pojutrze,
jak zawiadamiałem.
- To niech mój Miś wstąpi do tego jubilera
koło Ostrej Bramy. Takie malutkie kolczyki. Zliczne,
z brylancikami jak główka szpileczki. Pusia kazała
odło\yć na Misia nazwisko. Misia tak często nie ma,
Pusia tak długo musi czekać, tak tęskni, wtedy głaszcze i całuje zabaweczki od
niego.
Bądz obojętna! Bądz obojętna! - kołatało jej
w skroniach. Czy ktoś jeszcze o tym wie? Niby
śmieszne, w sam raz na jęzor Gruszki, a przecie\ wyraznie poczuła smagnięcie
upokorzenia. Zemści się,
powie listonoszowi, cała gmina zaraz będzie wiedzieć, a potem i dalej. Ale
właściwie-niby dlaczego?
Nie, to podłe. Dawno wypróbowała najlepszy sposób
na wszelkie niepowodzenia - udawać, \e nic się nie
stało. Nawet przed samą sobą, nawet kłamstwem,
za wszelką cenę.
Wstała, przejrzała się w lusterku, podciągnęła \aluzje. Był dzień targowy, zaraz
mogli nadejść
ludzie. Czekał jeszcze na nią list od Mieczysława.
Przyszedł wczoraj, zapomniała o nim zupełnie.
Mieczysław miał pretensje, \e nie pisze.
"Pewnie Złociutka Panna Emilunia co innego ma do
roboty jak wyczytywać moje pisanie. Ale je\eli Panna
Emilunia musi pracować du\o, to niech nie martwi
się, poniewa\ u mnie pracować nic nie będzie, bo
wachmistrz ma więcej jak 250 zł oraz dodatek na \onę". Wspominał te\ o jakimś
mieszkaniu w koszarach
po zwolnionym ze słu\by konowale, które sobie
upatrzył, niedługo ka\e wybielić i które "tylko kobiecej rączki czeka". Pod
koniec Milka przeraziła się trochę: "Dostałem trzy dni urlopu na Wielkanoc i
mo\e
te\ przyjadę, jak Kochana Panna Emilunia zgodzi się,
bo posiadam bilet kolejowy bezpłatny do końca
kwartału i trzeba porozmawiać o ślubie i o weselu".
Przy wtórze mandolin orkiestry Golda odpisała, \e
\ałuje, ale "niestety, nie ma gdzie przyjąć Mieczysława", a święta i tak zawsze
spędza z matką i siostrą.
Pod wieczór zadzwonił hrabia Michał.
- Chciałem tylko pani powiedzieć, \e muszę
wyjechać na krótko - mówił spokojnym głosem.
Odpowiedziała równie\ tak jak zwykle:
- A co to, ja ciotka pańska jestem, \eby się
pan przede mną opowiadał? Niech pan jedzie, mnie
nic do tego.
- Będzie mi smutno bez pani. Myślałem, \e
pani mo\e trochę te\.
- Mnie nigdy nie jest smutno.
- Postanowiłem sobie, \e po powrocie, we
środę albo we czwartek, przyjadę do pani. Muszę
panią wreszcie poznać, zobaczyć. Ciągle tylko się
domyślam, jaka pani jest, po ka\dym słowie, tonie
głosu. Telefonuję specjalnie, \eby się domyślać, i za
ka\dym razem domyślam czego innego. Korciło mnie
ju\, czyby nie podpytać Gruszki, ale ugryzłem się
w język. To nie tak. Pani to moja piękna tajemnica,
i tylko moja. Mam te\ dla pani niespodziankę, więc
będę na pewno.
Zrobiło jej się gorąco, czekała, \eby ju\ skończył, nie wiedziała, co
powiedzieć.
- A jak tam pan sobie chce - wybąkała,
nadrabiając miną.
W Niedzielę Palmową poprosiła Murawskiego, \eby ją zawiózł na sumę do Horobli.
Przed kościołem kłębił się tłum, parskały konie, stali sprzedawcy palm, tak\e
tych wielkich, wy\szych od dorosłego
człowieka, powiewających wstą\kami i kolorowych
a\ do bólu oczu. Dziewczęta piszczały, chłopcy gonili
je z wierzbowymi witkami. Do niej te\ wyskoczył
spomiędzy kramów mały chłopak, uderzył ją lekko
kilka razy gałązką po butach, a potem zdjął czapkę
i wyrecytował zgonionym dyszkancikiem:
- Wierzba biji, nie zabiji, za sześć noc
Wielka-noc!
Uśmiechnęła się, pisnęła, jak nale\ało, dała
mu dwadzieścia groszy. Potem kupiła małą palemkę
z bazi, zielonego bukszpanu i bibułkowych kwiatków. Weszła do kościoła, usiadła
po lewej stronie,
między kobietami w kubrakach i pstrokatych chustkach.
Nie mogła skupić się na pieśniach, modlitwach, uroczystym kazaniu. Do czego to
doprowadzi?
Kim być? Czy drugą kochanką, przelotnym flirtem,
a mo\e kimś więcej, jeśli będzie umiała to sobie
wywalczyć? Lubiła ryzykować, lubiła grać z losem.
Nie miałaby nic przeciwko takiej przygodzie i potrafiłaby pokierować nią, aby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.