Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Silas milczał. Jakim sposobem zdoła to osiągnąć? Chodzi pewnie o jakiegoś psa, ale jak
wyjaśnić psu, że powinien jeść?
Sprawa wydawała się skomplikowana.
Kiedy jednak wyszli na łąkę, Silas na chwilę zapomniał o swoich lękach, bo przed nimi
stała najwspanialsza gondola, jaką kiedykolwiek widział. To powinni zobaczyć koledzy z
klasy! Silas, rzecz jasna, jezdził już przedtem gondolami, ale tylko takimi, których używa
się do publicznego transportu. Ta tutaj, to zupełnie coś innego.
Wpatrywał się z takim przejęciem w maszynę, że nie zauważył stojącego obok niej
mężczyzny. Dopóki Lilja nie szturchnęła go i nie powiedziała:
- No coś ty, Silas, trzeba się przywitać!
Chłopiec spojrzał w górę.
O rany! Najprawdziwszy Lemuryjczyk w tym strasznie eleganckim mundurze Strażników
stał przed nim wysoki jak wieża. Chłopiec z trudem przełknął ślinę i stłumił gwałtowną
chęć ucieczki.
Goram unikał dotykania Lilji. Zdawał sobie sprawę ze zdolności Lemuryjczyków do
wpływania na ludzi właśnie poprzez dotyk, a nie chciał, żeby ta prosta, pełna życzliwości
do świata dziewczyna miała się w nim zakochać.
Ujął natomiast rękę Silasa i świadomie przekazywał mu spokój, poczucie
bezpieczeństwa i uczucie przyjazni.
Silas zaczerwienił się, jego odstające uszy również, a na małej, przestraszonej buzi
wykwitł uśmiech radości.
Lilja ukradkiem przyglądała się Goramowi. Jest jeszcze przystojniejszy, niż mi się
zdawało, myślała. Ale, oczywiście, przywykłam już do jego wyglądu.
Przepełniało ją jakieś niezwykłe, dobre uczucie. Stoi oto na pięknej łące w słońcu i czuje,
że ci dwaj są z nią.
- Proszę bardzo, wskakuj na pokład - powiedział Goram, uśmiechając się do Silasa.
Chłopiec nie dawał się prosić dwa razy. Na wszelki wypadek zerknął jeszcze w stronę
Gorama, po czym wdrapał się do niezwykłej gondoli. Goram zaprosił też Lilję,
wytłumaczył jej, że byłoby dobrze, gdyby im towarzyszyła. Jeśli ma ochotę, rzecz jasna.
Ona też znalazła się na pokładzie pojazdu, zanim się zorientowała, jak do tego doszło.
- Dokąd pojedziemy? - zapytała, kiedy Goram usiadł za kierownicą.
35
- Niedaleko. Miejsce kwarantanny zwierząt znajduje się w pobliżu tego miasta.
- Ach, tak. W jaki sposób to zwierzę straciło swego właściciela?
Gondola unosiła się ku niebu. Silas trzymał się tak mocno oparcia, że palce mu pobielały.
Pod nimi rozciągało się miasto.
- O, tam jest nasz dom - pisnął chłopiec.
Och, że też chłopaki go teraz nie widzą! Jaka szkoda!
Goram odpowiedział na pytanie Lilji:
- Jeden z moich przyjaciół wrócił z Ciemności, skąd przyprowadził sobie nowe zwierzę
domowe. Ten przyjaciel, Strażnik Kiro, i jeszcze jedna uczestniczka wielkiej ekspedycji,
która ma na imię Sol, muszą odbyć kwarantannę na oddziale przeznaczonym dla ludzi.
Dlatego ich rozdzielono.
- Ach, tak. Czy chodzi o tę ekspedycją, która miała wyruszyć do Gór Czarnych?
- Ach, więc słyszałaś o niej? Tak, to ta ekspedycja. Kiro i Sol wrócili dzisiaj do domu z
grupą postaci z bajek, więzionych nie wiadomo od kiedy w Górach Czarnych.
- To nadzwyczajne - uśmiechnęła się nerwowo. Czy on mówi poważnie?
- Tak, to rzeczywiście nadzwyczajne. Ale reszta uczestników ekspedycji i oba
Juggernauty są nadal poza granicami Królestwa Zwiatła. Kiro mówi, że kiedy się
rozstawali, wszyscy żyli i znajdowali się w dobrym zdrowiu. Silas, miałbyś ochotę
poprowadzić?
Czy większe szczęście może spotkać zle potraktowanego przez los siedmiolatka? Silas
przestał oddychać, kiedy położył ręce na kierownicy, a Goram pokazywał mu, jak należy
manewrować. Lilja siedziała i przyglądała im się z lekkim uśmiechem. Nareszcie ktoś
poważnie traktuje Silasa! Jaki to niezwykły człowiek, ten Goram. Nie, nie człowiek, on
jest przecież Lemuryjczykiem.
Zaraz jednak przyszło jej do głowy, że różnica wcale nie jest taka duża.
Goram opowiadał im, co mówił Kiro o bajecznych istotach. %7łe to one występują w
baśniach jako ucieleśnienie zła, chociaż wcale nie chcą takie być. Nie prosiły, by je
stworzono jako przeniknięte złem, i bardzo cierpiały w Górach Czarnych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.