Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Skinął głową.
- %7łe też okazałem się taki słaby! Nigdy bym nie przypuszczał. to pierwsza młoda
dziewczyna, jaką spotkałem!
No cóż, pomyślała Anna melancholijnie.
Chłopak zreflektował się:
- Ty nie stanowiłaś takiego zagrożenia: byłaś zamężna i o tyle starsza, ja nigdy nie
myślałem o tobie w ten sposób. Jesteś wspaniałym przyjacielem, Anno.
- Dziękuję - uśmiechnęła się. - Pamiętaj, nie zmuszaj się do niczego! Jeśli poczujesz,
że nie nadajesz się do klasztornego życia, odejdz!
- Ale tak bym chciał służyć Bogu!
- Możesz to zrobić na wiele sposobów. Przecież niewielu ludziom udaje się odrzucić
wszystko, co mają, by służyć Bogu. Często wybierają życie zakonne, bo są samotni i
zgorzkniali. Zdarzają się jednak również idealiści jak ty. Ale wielu nie nadaje się do takiego
życia i musi się poddać. Nie traktuj tego jak porażki! Spróbuj, a jeśli ci się nie powiedzie...
Czuła się niezwykle rozsądna. Milovan spojrzał na nią z podziwem i wziął jej dłoń w
obie ręce.
- Dziękuję, Anno! Dziękuję, ogromnie mi pomogłaś! A wiesz, co dziś powiedział
Drago?
Aż ją coś zakłuło!
- Nie...
- Powiedział do mnie:  Widziałeś kiedyś kogoś tak wdzięcznego jak ta młoda
Norweżka? Spójrz, jaka jest delikatna! I ja się zgodziłem, bo to jest prawda. Początkowo tak
nie uważałem - wyznał z młodzieńczą otwartością - ale potem zobaczyłem cię jakby na nowo.
Jesteś skrytą osobą, Anno, ale czasami, gdy ujawnisz swoje uczucia... To jest fascynujące!
Myślę, że Drago też tak sądzi. Poza tym powiedział mi, że pragnie cię też tak... no wiesz jak...
Ale na pewno będzie odnosił się do ciebie z szacunkiem, na jaki zasługujesz. Jesteś zbyt
delikatna, aby cię potraktować inaczej, wystarczy już jednego łobuza w naszej grupie,
stwierdził.
Milovan poczuł, że wkracza na niepewny grunt, i dodał szybko:
- Nie, może nie powinienem tego mówić...
- Nie, pewnie nie - zaśmiała się Anna z płonącą twarzą, niezwykle szczęśliwa. - Ale i
tak dziękuję, Milovan! Rozumiesz, potrzebowałam takich słów!
- Tak właśnie myślałem - pokiwał głową z powagą. - Jesteś zbyt dobra, Anno. Tak
uważamy wszyscy troje.
Mogła tylko uścisnąć jego dłoń.
ATAK
Było upalnie. Szli powoli przez kamieniste pole. Debora zrzucała kolejne warstwy
stroju, ale nadal ubrana była przyzwoicie. Milovan zdjął habit, odsłaniając szczupły, śniady
tors. Debora patrzyła na niego rozszerzonymi z zachwytu oczami. Drago był silniejszy i
ciemniejszy, zaś oliwkowoblade ramiona Giovanniego wydawały się być pozbawione siły.
Tylko Anna nie mogła nic z siebie zdjąć. Jej suknia była jednak lekka i przewiewna, więc nie
cierpiała zbytnio z powodu upału.
Doszli do rzeczki. Poprzednio przeprawili się przez nią łatwo, ponieważ jechali na
osłach. Teraz było trudniej, gdyż zwierzęta niosły bagaż. Dlatego też Milovan i Giovanni
przeprowadzili je na drugą stronę, a Drago, najsilniejszy, miał przenieść Deborę i Annę.
Woda sięgała mu ponad kolana. Anna mocno uchwyciła się jego połyskujących potem
ramion i zerknęła bojazliwie na wzburzoną wodę. Włosy mężczyzny łaskotały ją po twarzy,
przekręciła więc głowę, co sprawiło, że znalazła się jeszcze bliżej gorącej szyi Draga. Czuła,
jak jego pierś wznosi się i opada przy głębokich oddechach.
Pozostali zajęci byli zakładaniem butów i nie patrzyli w stronę rzeki. Drago spojrzał
na Annę, a ona nieświadomie zacisnęła mu mocniej dłonie na ramionach. Nie wytrzymała
jego wzroku i spuściła oczy. W następnej chwili Drago dotknął ustami jej skroni.
Pewnie powinna cofnąć głowę, ale westchnęła jedynie i przytuliła się do niego.
- Jeżeli się teraz poślizgniesz, nigdy ci tego nie wybaczę - zaśmiała się, chcąc ukryć
zmieszanie. Drago jednak słyszał gwałtowne bicie jej serca.
- Anno - wyszeptał przerywanym głosem - potrzebuję cię, wiesz o tym!
Gdyby nie rozmawiała wcześniej z młodymi, nie zrozumiałaby, o czym mówi. Teraz
wiedziała... Także dlatego, że ją samą trawiła niecierpliwa tęsknota.
- Nie... - jęknęła.
- Wiem - zapewnił - nic ci nie zrobię. tylko musiałem to wyznać. Wybacz mi!
Nie była w stanie odpowiedzieć, ale jej palce odcisnęły głębokie ślady na szerokich
ramionach mężczyzny.
Po tym epizodzie unikał jej, ale często czuła na sobie jego wzrok.
Giovanni nie zwracał na Annę uwagi przez cały dzień. Swe zainteresowanie dzielił
pomiędzy Deborę a skrzynię, najwyrazniej niepewny, na czym bardziej opłaca się
koncentrować.
Powrót zabrał im więcej czasu niż podróż w tamtą stronę. Po południu zrozumieli, że
nie zdążą dotrzeć do klasztoru Milovana przed nocą.
Szukali właśnie miejsca na nocleg, gdy wydarzyło się coś przerażającego.
W oddali, na szczycie wzgórza, dostrzegli jakichś ludzi. Zatrzymali się.
Milovan osłonił dłonią oczy, bo obcych zle było widać na tle zachodzącego słońca.
- Skradają się, przyczajeni - stwierdził - i jest ich wielu!
- Turcy? - spytał Giovanni.
- Nie, nie sądzę. To inne stroje. Musieli nas zauważyć, ale zostawili w spokoju. Myślę
raczej, że to ludzie Stefana.
- Ale dlaczego mieliby się skradać? - dziwiła się Anna.
- No właśnie to mnie zastanawia. Może to oznaczać tylko jedno.
- Co?
- %7łe w pobliżu są Turcy.
Anna wzdrygnęła się. W swojej dalekiej, bezpiecznej Norwegii i na okręcie ojca
czytała o postępowaniu żołnierzy tureckich na Bałkanach. Nie oszczędzali nikogo, kto stanął
na ich drodze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.