Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W  Diamentowej Papudze" panował odświętny nastrój. Najwy-
razniej w klubie postanowiono przedłużyć obchody dnia święte-
go Walentego.
Kelner wskazał im stolik tuż przy parkiecie. Kilka par poruszało
się wolno w rytm muzyki. Ubrana w błyszczący strój piosenkar-
ka, której towarzyszył niewielki zespół, śpiewała o czerwco-
wym księżycu.
Siedzieli niemal w milczeniu, próbując się odprężyć po dwóch
dniach intensywnej pracy. Olimpia miała znakomite samopo-
czucie. Zdawała sobie sprawę, że wygląda bardzo dobrze i że
zrobiła wrażenie na Jacku. Od czasu do czasu dotykała palcami
delikatnego naszyjnika, zastanawiając się, czemu Jack był taki
zdenerwowany, gdy zapinał go na jej szyi.
S
R
Czekała na dotknięcie jego palców; spodziewała się, że poczuje,
jak delikatnie zaczyna pieścić jej skórę. Z pewnością każdy inny
mężczyzna tak właśnie by zrobił, lecz on tylko niechcący ją mu-
snÄ…Å‚, nawet jego oddech nie owionÄ…Å‚ jej szyi. Jakby specjalnie
się od niej odsuwał.
Właściwie nie rozumiem, co ty tu robisz? - spytała. -Powinieneś
siedzieć nad raportem dla centrali.
Po tej huśtawce, jaką przeżyłem przez ostatnie dni, muszę do-
brze pomyśleć, co napisać. To, jak omotałaś tego klienta...
Roześmiała się.
To tylko część mojego repertuaru. Chodzi o to, żeby najpierw
przyciągnąć uwagę bezradnym trzepotaniem rzęsami. Kiedy już
nasz cel uzna, że ma do czynienia z głupią laską, zarzucam go
faktami i liczbami. To zawsze skutkuje.
Rozumiem, że dobrze ci wychodzi to bezradne spojrzenie?
- Owszem. Najlepiej działa, gdy robi się to wolno.
Westchnęła głęboko, powoli opuszczając i podnosząc powieki.
Primo gwałtownie wciągnął powietrze. Czuł się tak zaskoczony,
jakby po raz pierwszy widział jej oczy.
Czy to właśnie zamierzasz z nim zrobić? - spytał.
Niby z kim? - zdziwiła się.
Z Primem Rinuccim.
Ogarnął ją gniew. Czy na każdym kroku musi wspominać Prima
Rinucciego? - złościła się w duchu.
- Myślisz, że to podziała? - W jej głosie brzmiała irytacja.
- Z pewnością. Szczególnie po tych ćwiczeniach, które prze-
prowadzasz na mnie. Takie przekomarzanie siÄ™ zawsze odnosi
skutek, zwłaszcza gdy sama potrafisz zachować dystans. Uważaj
S
R
tylko, żeby nie przyszło mu coś do głowy. Zawsze musisz mieć
przemyślany następny ruch, wiedzieć, jak się zachować, gdyby
odniósł błędne wrażenie. Samo zmieszanie nie wystarczy.
Sądzę, że na nim nie zrobi to żadnego wrażenia - wypaliła. - Na
ciebie nie podziałało.
Nie chciałaś przecież, żeby tak było. Ja ci tylko pomagam speł-
nić życiową misję. Wyostrzysz na mnie pazurki, a potem poko-
nasz lwa.
Roześmiała się.
Czy zrobisz mi potem zdjęcie, jak stoję ze stopą opartą na jego
ciele?
Pomogę ci nawet umocować jego łeb na ścianie. Możesz zawie-
sić go wśród innych trofeów.
Jakich znowu trofeów?
-Nieszczęśników, których wykorzystałaś do ćwiczeń. Z moją
głową pośrodku.
- Och, o siebie chyba możesz być spokojny.
Powinien przestać, zmienić temat, jednak coś go pod-
kusiło.
- Nie wiem... Ujmijmy to tak: jeśli na mnie nic nie podziała,
skąd możesz wiedzieć, czy on się na to złapie?
Wydawała się zaskoczona takim spojrzeniem na sprawę. Zasta-
nawiała się przez chwilę, po czym zapytała:
Czy macie podobne gusty?
Bardzo podobne. - Teraz już naprawdę żałował, że w ogóle za-
czÄ…Å‚ tÄ™ farsÄ™.
Czy on... no i ty... szukacie wyrafinowanych podniet, czy też
wolicie coÅ› bardziej... no, powiedzmy, ckliwego?
Ckliwego? Co masz na myśli?
S
R
Pamiętasz, kiedyś były takie hollywoodzkie filmy. Bohaterka
nosiła włosy ciasno zwinięte w węzeł, a potem je rozpuszczała,
aby zaakcentować, że rozpoczyna nowe życie. O taką ckliwość
mi chodzi.
Chyba nigdy nie widziałem takiego filmu - burknął, nierozważ-
nie kuszÄ…c los.
Wyglądało to tak.
Błyskawicznym ruchem podniosła rękę i rozpuściła włosy, po-
zwalając, by czarną jedwabistą falą rozsypały się po jej nagich
ramionach. Kilka pasem opadło na policzki, ocieniając jej twarz.
Una strega, pomyślał. Una bellissima strega magica. Piękna ta-
jemnicza wiedzma.
Właśnie w ten sposób - dodała. - Główny bohater rzuca na nią
okiem i nogi się pod nim uginają z wrażenia.
Nie... zostaw - zaprotestował Primo, gdy próbowała uporząd-
kować włosy. - Poczekaj, muszę się chwilę zastanowić, jak
można by poprawić twoją technikę.
Twoje trzezwe spojrzenie bardzo mi pomaga. Chyba że... - Prze-
rwała, gdy nagle przyszło jej do głowy coś przerażającego. -
Jack... ty chyba nie jesteś...? To znaczy...? Powiedziałbyś mi,
prawda?
To znaczy co? - Uśmiechnął się krzywo. - Pytasz, czy nie jestem
gejem? A jakie to ma znaczenie?
Zmierzyła go wzrokiem.
Czyżbym marnowała czas?
Czy kobieca intuicja nic ci nie podpowiada? Może nie jestem
zainteresowany albo też jestem prawdziwym dżentelmenem?
Dobrze się bawisz, co? - prychnęła niechętnie.
S
R
Dziwisz się? Do tej pory to mnie było głupio, teraz role się od-
wróciły.
O co ci chodzi? Z czym było ci głupio?
Miał wrażenie, że stanął nad przepaścią. Na szczęście w ostat-
niej chwili zdołał się cofnąć.
Nieważne - zapewnił pospiesznie.
Ważne. Przecież chciałeś coś powiedzieć.
Więc spróbuj się domyślić. A tymczasem... Olimpio? Olimpio!
Bardzo poruszona patrzyła w stronę pogrążonego w mroku par-
kietu.
Co się dzieje? - Wziął ją za rękę, zmuszając, by na niego spoj-
rzała.
Nic... Ja... Wydawało mi się, że widzę kogoś znajomego. ..
Aż się skrzywił z bólu, gdy kurczowo zacisnęła palce na jego
dłoni.
Kto to taki? - spytał.
Mój były mąż.
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Spojrzał na nią uważnie.
Czy to ma jakieś znaczenie? - Ze zdumieniem stwierdził, że
Olimpia drży. - A może ty go wciąż kochasz?
Nie, skądże znowu, ale widzę go po raz pierwszy od naszego
rozstania. Zresztą może to nie on...
Nie uspokoisz się, dopóki się nie upewnisz.
-Dajmy sobie spokój - szepnęła. - Co było, to było.
Zacisnął rękę na jej dłoni.
Absurd. Nigdy nie pozbędziesz się przeszłości, dopóki się z nią
nie zmierzysz. Co się stało z twardą bizneswoman, którą pozna-
Å‚em?
Zmieniła się w płaczliwą ofermę - zaśmiała się drżącym głosem.
Nieprawda. Po prostu potrzebuje przyjaciela, który potrzyma ją
za rękę. O tak.
Nie czekając, aż zdąży zaprotestować, porwał ją z krzesła i po-
prowadził na parkiet.
W którą stronę? - spytał.
Przy parkiecie, niedaleko orkiestry.
Przesuwali się coraz bliżej. David był tęższy, wyraznie łysiał, a
na jego twarzy malował się wyraz niezadowolenia. Taką samą
minę miała jego towarzyszka.
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.