Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

raczyłaś mi za to podziękować. - Najwidoczniej zraniła
jego dumę.
- Och, wybacz mi. To musiało umknąć mej pamięci,
kiedy byłam wleczona tu i tam, skuta kajdankami. Jakie to
nieuprzejme z mojej strony. A poza tym nie ty go
załatwiłeś, tylko ja. Ale nieważne - ciągnęła, trzymając w
górze wolną rękę niczym policjant z drogówki. - Teraz,
kiedy już sobie pożartowaliśmy, spróbujmy być poważni.
Dam ci tysiąc, jeśli ze mną nad tym popracujesz.
- Tysiąc? - Błysnął tym szybkim, niebezpiecznym
uśmiechem. - Kotku, na całym świecie nie ma tylu
pieniędzy, żeby mnie skłonić do pracy z tobą. Ale za sto
patoli wyciągnę cię z tej kabały, w której się znalazłaś.
- Po pierwsze... - podciągnęła nogi i usiadła w
50
pozycji lotosu - nie jestem twoją siostrą i nie jestem twoim
kotkiem. Jeśli musisz się do mnie zwracać, używaj mego
imienia.
- Ty nie masz imienia, tylko inicjały.
- Po drugie - ciągnęła, nie zwracając uwagi na jego
słowa gdyby taki facet jak ty położył łapy na stu tysiącach,
po prostu przegrałby je w Vegas albo wydał na striptizerki.
Ponieważ nie życzę sobie, żeby coś takiego stało się z
moimi pieniędzmi, daję ci tysiąc. - Uśmiechnęła się do
niego. - Z taką forsą możesz spędzić miły weekend na
plaży z beczułką importowanego piwa.
- To bardzo ładnie z twojej strony, że troszczysz się
o mnie, ale nie jesteś w sytuacji, w której mogłabyś
dyktować warunki, chcesz pomocy, więc będzie cię to
kosztować.
Nie wiedziała, czy chce jego pomocy. Tak naprawdę
wcale nie była pewna, czy kłóci się z nim o zapłatę. W
zaistniałych okolicznościach może obiecać mu każdą sumę
bez żadnych zobowiązań, bo i tak nie wiadomo, czy i kiedy
nadejdzie czas.
Była to jednak kwestia zasad.
- Pięć tysięcy - i będziesz słuchał moich poleceń.
- Siedemdziesiąt pięć i nie będę słuchał żadnych
poleceń.
- Pięć. - Zacisnęła zęby. - Wóz albo przewóz.
- Nie zgadzam się. - Niedbale wziął znów kamień do
ręki, uniósł go i przyjrzał mu się uważnie. - I biorę to ze
sobą. - Wstał i poklepał się po tylnej kieszeni spodni. -
Może, jak się stąd wyniosę, zadzwonię po gliny z tego
śmiesznego małego telefonu.
Zacisnęła dłonie w pięści, poruszyła nimi. Nie
chciała w to włączać policji, przynajmniej dopóki nie
51
skontaktuje się z Bailey. Nie mogła też pozwolić sobie na
ryzyko, że Jack spełni grozbę i zabierze kamień.
- Pięćdziesiąt tysięcy. - Wypluła z siebie słowa jak
surowe mięso. - To wszystko, na co mnie stać. Większość
zainwestowałam w swój biznes.
- Znalezne za tę błyskotkę to, jak mi się wydaje,
więcej niż pięćdziesiąt tysięcy.
- Nie ukradłam tego cholernego kamienia. Nie
należy do mnie. Jest... - Urwała i mocno zacisnęła wargi.
Już chciał usiąść na brzegu łóżka, ale przypomniał
sobie, co stało się przed chwilą, i wybrał poręcz fotela.
- Do kogo on należy, MJ?
- Nie zamierzam ci nic powiedzieć. Zdążyłam się
zorientować, że jesteś takim samym padalcem jak ten,
który rozwalił mi drzwi. Mógłbyś być złodziejem, a nawet
mordercą.
- I właśnie dlatego obrabowałem cię i
zamordowałem.
- Jeszcze możesz to zrobić.
- Pozwól, że zwrócę twoją uwagę na oczywisty fakt.
W pobliżu jestem tylko ja.
- To nie budzi zaufania. - Zastanawiała się przez
chwilę. Jak dalece ośmieli się go wykorzystać? I ile
odważy się mu powiedzieć?
- Jeśli chcesz mojej pomocy - powiedział, zupełnie
jakby czytał w jej myślach - będę potrzebował faktów,
szczegółów i nazwisk.
- Nie mam zamiaru podawać ci żadnych nazwisk. -
Wolno pokręciła głową. - To wykluczone, dopóki nie
porozmawiam z innymi osobami włączonymi w tę sprawę.
A co do faktów i szczegółów sama niewiele wiem.
- Powiedz, co wiesz.
52
Znów zmierzyła go wzrokiem. Nie, nie wierzyła mu.
Nie na tyle, żeby mu wyjawić choć część prawdy. Ale
musiała znalezć jakiś punkt wyjścia.
- Zdejm mi kajdanki. Pokręcił głową.
- Na razie zostawmy wszystko tak, jak jest. - Wstał,
podszedł do telewizora i wyłączył go. - Skąd masz ten
diament, MJ?
Wahała się kolejną chwilę. Mniejsza o zaufanie,
myślała. On mógłby pomóc, jeśli nie w inny sposób, to
chociaż podsuwając jakieś pomysły.
- Przysłano mi go. Przez nocnego posłańca.
Dostałam go wczoraj.
- Skąd pochodzi?
- Zdaje się, że pierwotnie był w Azji Mniejszej -
Wzruszyła ramionami na jego syk zniecierpliwienia. - Nie
powiem ci, skąd został wysłany, ale na pewno musiał być
ku temu powód. Ten, kto mi go przysłał, jest uczciwy do
szpiku kości. W dołączonym liście proszono mnie, żebym
nie rozstawała się z nim i nikomu o nim nie mówiła, póki
nadawca nie będzie miał możliwości wyjaśnienia
wszystkiego. - Najwidoczniej przyszły jej do głowy różne
okoliczności, ponieważ wyraznie się zaniepokoiła. - Na
pewno ma kłopoty. Duże kłopoty. Muszę zadzwonić.
- %7ładnych telefonów.
- Posłuchaj, Jack...
- %7ładnych telefonów - powtórzył. - Ktokolwiek
szuka ciebie, pewnie szuka też twojego kumpla. Jego
telefon może być na podsłuchu, a to doprowadziłoby ich do
ciebie. Co z kolei doprowadziłoby ich do mnie, a więc
żadnych telefonów. Teraz powiedz, jak twemu uczciwemu
przyjacielowi udało się położyć łapę na błękitnym
brylancie, który sprawia, że Hope wygląda jak nagroda w
53
pudełku po prażonej kukurydzy?
- W najzupełniej legalny sposób. - Przeczesała
palcami włosy, chcąc pokryć zakłopotanie. Najwyrazniej
był przeświadczmy, że ten przyjaciel to mężczyzna -
dlaczego miałaby wyprowadzać go z błędu? - Nie
zamierzam ci wszystkiego wyjaśniać. Dodam tylko tyle, że
do jego obowiązków należało zajmowanie się nim. Słuchaj,
pozwól, że powiem ci co nieco o tym; kamieniu. Jest
jednym z trzech. Kiedyś zdobiły ołtarz zbudowany na cześć
starożytnego rzymskiego boga. Mitraizm był jedną z
ważniejszych religii w Cesarstwie Rzymskim...
- Trzy Gwiazdy Mitry - mruknął. Spojrzała na niego
uważnie, najpierw ze zdziwieniem, potem podejrzliwie.
- Skąd wiesz o Trzech Gwiazdach? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.