Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jak masz na imię?  on pierwszy zadał to pytanie.
 Joanna  odpowiedziała.  A ty?
 Janek, ale mówią na mnie Konus. To dlatego, że nie urosłem za bardzo.
 A ile masz lat?  Joannie nadspodziewanie łatwo przyszło zadanie następnego pytania.
 Szesnaście.
23
 Szesnaście?  Joanna nigdy dotąd nie rozmawiała z nikim szesnastoletnim. Wydawało jej się,
że są to istoty tak odległe, że równie dobrze mogłyby pochodzić z Marsa. Jej świat nie miał z ich
światem żadnych punktów stycznych. Tyle właśnie lat miała Anka, która mieszkała w ich kamieni-
cy i której Czesław wypatrywał przez okno na podwórku. Kiedy nie było Heleny, wołał czasem
Joannę na świadka swoich spostrzeżeń:
 Piękna dziewczyna. Spójrz na te nogi. I włosy. A jak idzie! Wspaniała, naprawdę wspaniała!
Joanna patrzyła to na Ankę, to na zachwyconą twarz ojca. Czasem wyobrażała sobie, że to ona
idzie rozkołysanym krokiem przez podwórko i stuka obcasikami, wyprostowana, w minispódniczce
opinającej jej biodra, długie włosy ma rozpuszczone, na nogach cienkie pończoszki i że ojciec za-
chwyca się nią, nim dostrzeże swoją pomyłkę. A może w ogóle by jej nie poznał, przyzwyczajony
do jej spódnic za kolana, obwarzanków bawełnianych rajstop, włosów obciętych niemal przy skó-
rze,  żeby nie było z nimi kłopotu . Może w stroju Anki byłaby nie do poznania, jak Kopciuszek
na balu u księcia? Może będę taka jak Anka  myślała. Może wszystko się zmienia, kiedy człowiek
ma szesnaście lat. Może Helena pozwoli mi wtedy zapuścić włosy.
 Czy wszystko się zmienia, kiedy człowiek ma szesnaście lat?  któregoś dnia zapytała Konu-
sa. Chodzili po bagnach, a on pokazywał jej bezpieczne przejścia od jednej kępy drzew do drugiej.
 Nie wszystko  odpowiedział.  Zwłaszcza jak się nie rośnie. Wtedy jest tak samo trudno. I
nie można znalezć dziewczyny.
 Chcesz, żebym była twoją dziewczyną?
Konus zatrzymał się i spojrzał jej w oczy. Musiał patrzeć w górę, żeby spotkać się ze wzrokiem
Joanny.
 %7łartujesz czy mówisz to z litości?  zapytał.
 Nie żartuję  odpowiedziała.  Fajnie mi się z tobą gada. Jak z nikim.
To fakt. Joanna nigdy dotąd tyle nie rozmawiała, z nikim nie czuła się tak swobodnie, nikt nie
wydawał się nią tak zainteresowany. Codziennie biegła na spotkanie z Konusem, a po powrocie do
domu miała o czym myśleć, co wspominać, co planować na następny dzień. Zapełniała nim całe
wakacje. A kiedy szli razem, nie przeszkadzało jej, że dzieciaki z Marysina wołały za nimi:
 Panna z kawalerem pod szóstym numerem! Panna z kawalerem pod szóstym numerem!
Z Konusem czuła się wspaniale. Nie przeszkadzał jej jego wzrost. Wręcz przeciwnie  to wła-
śnie on ich zbliżył. Bo gdyby Janek był taki jak inni, czy zapytałby ją wtedy, co robi pod topolą? I
czy czekałby, aż skończy pogrzeb liszek?
 Chodz, pokażę ci, gdzie mieszkam  powiedział Janek któregoś dnia i zaprowadził ją do ma-
łego parterowego domku, stojącego obok wielu podobnych.
 Poczekaj tutaj  powiedział, gdy zbliżyli się do furtki.  Zobaczę, może jest coś do żarcia, sta-
ry dostał wczoraj wypłatę.  Na palcach podszedł do otwartych drzwi i ostrożnie wślizgnął się do
środka. Po chwili pojawił się w progu i przywołał Joannę ruchem ręki.
 Możesz zajrzeć, śpi jak zabity.
Joanna podeszła do drzwi i zajrzała do izby, która była ni to kuchnią, ni to pokojem. Był tu piec
kuchenny, stół i dwa stołki, była szafa i barłóg, na którym leżał mężczyzna i chrapał. Konus pod-
szedł do stołu, wziął pół bochenka chleba i wycofali się w milczeniu.
 Wczoraj była kiełbasa, ale już zeżarł. To przez niego nie urosłem, bo ciągle pije.
 A gdzie jest twoja mama?  zapytała Joanna.
 Nie żyje  odpowiedział Konus.  Dobrze, że nie zżarł całego bochenka  dodał, łamiąc pozo-
stały chleb i podając połowę Joannie.
W połowie lata Marysin nie miał już przed Joanną tajemnic. Wiedziała nawet, który to jest dom
Wagnerów, ale ich samych tu nie było. Cała banda została zamknięta w poprawczaku.
 Fajne chłopaki  mówił Konus.  Nie naśmiewali się ze mnie i czasem mnie brali na czaty.
24
 Co to znaczy?
 Jak obrabiali kiosk, to pilnowałem, czy nikt nie idzie.
Joanna zadrżała  takie pilnowanie to prawie jak kradzież. Wiedziała, że kradzież to coś strasz-
nego. Jak to dobrze, że Konus mnie spotkał  pomyślała.  Nauczę go, że nie wolno kraść. Nauczę
go sprzątać w domu. Nauczę go myć uszy, bo ciągle o tym zapomina. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.