Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żeby w tym kolorze było ci do twarzy.
Uśmiech dziewczyny znikł.
- Ja uważam, że tak.
- Jest nieco dla ciebie za blady. - Próżność zwyciężyła
i Elsie chwilowo skupiła się na tym szczególe.
- Mamo, to jest Paul - powiedziała Georgy z ożywie-
niem. - Paul, to moja mama.
Choć nikt nie określiłby Paula jako wybitnie inteligentne-
go, młody człowiek instynktownie wyczuwał, ile może
zdziałać swoim wdziękiem. Teraz ten instynkt podpowiedział
mu, by nie żałować pochlebstw. Przytrzymał dłoń Elsie
w ciepłym uścisku i z uśmiechem popatrzył jej w oczy.
- Nie mogłem się doczekać spotkania z panią - powie-
dział ze szczerością w głosie. - Georgy tak dużo mi o pani
opowiadała. Mam jednak wrażenie, że musiała zajść jakaś
pomyłka. Pani nie może być jej matką. Raczej starszą
siostrÄ….
- Młody człowieku, nie nabierzesz mnie na pochlebstwa
stare jak świat - powiedziała surowo Elsie. Niemniej jednak
z widoczną przyjemnością zlustrowała jego młodzieńczą,
zgrabnÄ… sylwetkÄ™.
Goście krążyli między stołami, poszukując swoich
miejsc, oznaczonych tabliczkami. Byłej żony Jacka nie
uwzględniono przy sporządzaniu listy gości, wszyscy mieli
raczej cichą nadzieję, że nie przyjedzie. Elsie bez kłopotu
rozwiązała ten problem. Ignorując nieśmiałe protesty prawo-
witego właściciela, ulokowała się na miejscu, z którego miała
doskonały widok na nowożeńców.
- Nie zwracaj na niÄ… uwagi - szepnÄ…Å‚ Jack do Kaye. - Nie
S
R
jest w stanie sprawić nam kłopotu. - Uniósł jej dłoń do ust, co
goście przyjęli aplauzem.
Mary udowodniła, że jest geniuszem organizacji. W ciągu
trzech dni perfekcyjnie przygotowała ucztę weselną, zadbała
o kwiaty i muzykę. Nie mogła tylko wziąć odpowiedzialności
za pogodę, ale tutaj sprzyjało jej szczęście. Choć lato jeszcze
nie nadeszło, słońce przygrzewało.
Kaye zdawała sobie sprawę, że wszyscy zastanawiają się,
dlaczego Jack, przystojny i bogaty, popularny w środowisku,
poślubił nikomu nie znaną, zwyczajną i przeciętną kobietę.
W dodatku dość nagle. Była zbyt nieśmiała, by jej to nie
krępowało, ale trzymała głowę wysoko i nie przestawała się
uśmiechać. Jack wydawał się ją rozumieć, bo od czasu do
czasu ujmował jej szczupłą dłoń w swoją dużą, ciepłą rękę,
a oczy rozjaśniał mu uspokajający uśmiech. W końcu Kaye
się odprężyła. Mając wsparcie Jacka, mogła sobie poradzić
ze wszystkim.
Razem pokroili imponujący tort, którym zaczęli często-
wać gości. Zgromadzona na podium orkiestra zagrała pierw-
szą melodię, zachęcając tym samym zebranych do tańca.
Na trawniku ułożono prowizoryczny parkiet. Nowożeńcy
wśród głośnej owacji zawirowali w takt melodyjnego walca,
po czym wmieszali się w tłum gości, witając się i przyjmując
życzenia. Wkrótce Kaye znalazła się twarzą w twarz z Elsie,
która wypiła na tyle dużo szampana, by wprowadzić się w
wojowniczy nastrój. Z demonstracyjną niechęcią zmierzyła
wzrokiem nową żonę Jacka. Kaye spokojnie wytrzymała to
spojrzenie, nie dając się onieśmielić.
Sam opowiedział jej, jak doszło do tamtego małżeństwa.
Elsie, osiem lat starsza od Jacka, zagięła na niego parol. Miał
S
R
wówczas dwadzieścia jeden lat. Mimo młodego wieku do-
skonale radził sobie w interesach, potrafił inwestować i zara-
biać pieniądze. Natomiast jeśli idzie o kobiety, nie miał do-
świadczenia. Elsie bez trudu zawróciła mu w głowie, a kiedy
okazało się, że zaszła w ciążę, ożenił się z nią.
- Szybko znudziła ją rola przykładnej żony i matki, prze-
stała troszczyć się o dziecko, zaniedbała męża - opowiadał
Sam. - Porzuciła Jacka dla innego mężczyzny, pierwszego
z licznych następnych, a Georgy zatrzymała, ponieważ po-
przez nią mogła wywierać nacisk na Jacka. Miała sporo ro-
mansów. Z początku kolejne rozstania powiększały jej mają-
tek! Teraz jej uroda przemija, więc role się odwróciły - płaci
Elsie. Nie nabierz siÄ™ na jej pozÄ™ oddanej matki. Georgy to
atut w jej grze.
Kaye, patrzÄ…c na stojÄ…cÄ… przed niÄ… zbyt strojnie ubranÄ…
kobietę o twarzy ściągniętej złym grymasem, była skłonna
uwierzyć w każde słowo Sama. Wtem podszedł Jack, objął
Kaye władczo ramieniem w talii i przyciągnął do siebie.
- Zastanawiałem się, kiedy się zjawisz - powiedział,
zwracajÄ…c siÄ™ do Elsie.
- Nic dziwnego- odparła- wziąwszy pod uwagę, że wy-
kradłeś moje dziecko.
ZAWSZE I WSZDZIE » 81
- To także moje dziecko. Czas, żeby pomieszkała z wła-
snym ojcem.
- Jeszcze czego. Myślisz, że możesz pojawić się bez
uprzedzenia i porwać moją małą dziewczynkę... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.