Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rękami panny Richardson. Muślin przeznaczony pierwotnie na
zasłonki uwydatniał jej drobne piersi. Księciu przyszło na
myśl, że jest zbyt szczupła, co zapewne było skutkiem
niedożywienia.
Zdawał sobie sprawę, że głównym posiłkiem jej i starych
służących były króliki łowione w sidła przez wiejskich
chłopców oraz jaja od starych kur chodzących po podwórku.
Wprawdzie warzywa nadal rosły w przykuchennym ogrodzie,
jednak były coraz mniejsze i Alwina musiała zapewne
wyszukiwać je pośród coraz bardziej rozplenionych
chwastów. Ponieważ warzyw było mało, musiała sadzić
kartofle, żeby uzupełnić ich skromną dietę. Książę był bardzo
ciekaw, czemu nie przyjęła entuzjastycznie jego propozycji
wyjazdu do Londynu. Czekał na wyjaśnienie, gdy nagle
Alwina odwróciła się od okna.
- Nie, to nie jest właściwy pomysł - rzekła. - Jeśli nie
chcesz, żebym została na zamku, to może pozwolisz mi
zamieszkać w jednym z domków, tak jak dotychczas panna
Richardson. Cieszyłabym się bardzo, gdyby mogła ona
zamieszkać razem ze mną.
Książę spoglądał na nią ze zdumieniem.
- Ależ, drogie dziecko, panna Richardson jest już starą
kobietą, podczas kiedy ty jesteś jeszcze bardzo młodą osobą i
całe życie stoi przed tobą otworem. Powinnaś zająć w
towarzystwie miejsce, jakie ci się z urodzenia należy i jakiego
pragnęłaby dla ciebie twoja matka, gdyby żyła.
- Wszystko, co mówisz, jest może słuszne, jednak sądzę,
że chcesz się mnie po prostu pozbyć - rzekła. - Może
zamierzasz się ożenić?
Zapanowała chwila milczenia.
- Nie mam takich planów, przynajmniej nie teraz - rzekł.
Mówiąc to przyszło mu na myśl, że nie wyobraża sobie
lady Izabeli troszczącej się jak Alwina o ludzi z majątku. Nie
sądził też, żeby chciała jak jego kuzynka spędzać czas na
zamku. Zapewne pragnęłaby przyjmować przy Berkeley
Square w Londynie znakomitych gości, co było jej największą
ambicją.
- Wiem, że nie masz ochoty, żebym przebywała tutaj -
rzekła nieśmiało - ale pozwól mi być z tobą.
Wszędzie indziej poza zamkiem czułabym się nieswojo.
Nie wyobrażasz sobie nawet, jaką jestem ignorantką, gdy
chodzi o poruszanie się w wielkim świecie.
- Przecież ten wielki świat składa się z ludzi takich jak ja i
ty - odpowiedział książę ze śmiechem. - Ludzie ci, Alwino,
nie stanowią jakiejś odrębnej rasy, cokolwiek by ci o nich
naopowiadano.
Czuł, że nie mówi całej prawdy. Wiedział bowiem, że
ludzie należący do tak zwanego wielkiego świata, obojętni,
samolubni, ekstrawaganccy, zajęci wyłącznie pogonią za
rozrywkami, różnią się całkowicie od tutejszych ludzi,
odnoszących się do Alwiny z czcią i poważaniem. Był
przekonany, że śmietanka towarzyska widziałaby w Alwinie
wyłącznie zle ubraną prowincjonalną gąskę. Ponieważ wiele
czasu w odwiedzanych przez siebie stolicach spędził w
towarzystwie niezwykle atrakcyjnych pięknych dam, zdawał
sobie sprawę, jak wielką rolę odgrywa dla kobiety odpowiedni
strój.
- Musisz koniecznie pojechać do Londynu - zwrócił się
do Alwiny - chociażby dlatego, żeby sprawić sobie nowe
toalety. - Mówiąc tak nie zdawał sobie sprawy, że mógłby ją
urazić, widząc jednak rumieniec na jej twarzy dodał: - Nie
zdążyłem ci jeszcze powiedzieć, że jesteś urocza, jednak
najpiękniejszy nawet obraz wymaga odpowiedniej ramy.
- Odnoszę wrażenie - rzekła powoli - że starasz się mi
pochlebiać. Nie przywykłam do komplementów i odnoszę się
do nich podejrzliwie. Choć pragnę oczywiście nowych
strojów, jednak obawiam się, że jeśli raz stąd odjadę, nie
pozwolisz mi już wrócić.
Mówiła to swobodnym tonem, jednak książę wyczuwał, że
za jej słowami kryje się naprawdę obawa.
- Obiecuję ci - powiedział szybko - że zamek pozostanie
twoim domem, jak długo będziesz sobie tego życzyć.
- A co będzie, jak się ożenisz?
- Nie zamierzam się żenić, już ci to raz powiedziałem -
rzekł książę niemal z irytacją. - A przynajmniej wiele jeszcze
czasu upłynie, zanim zdecyduję się na ten krok.
- Musisz koniecznie to zrobić, gdyż w przeciwnym razie
kuzyn Jason mógłby uważać, że jemu przypadnie twoje
miejsce.
- Gdy tylko wrócę do Londynu, porozmawiam z nim -
odpowiedział książę. - A co się ciebie tyczy, nie zaprzątaj
sobie głowy Jasonem. - Mówił to ze śmiechem, a potem
innym już tonem dodał: - Kiedy, na miłość boską, zaczniesz
myśleć o sobie i przestaniesz troszczyć się o wszystkich
dokoła. Robiłaś to już stanowczo zbyt długo. Zapewniam cię,
że nie jest to właściwe zajęcie dla młodej i pięknej
dziewczyny.
Ujrzał rumieńce na jej policzkach.
- Ale ja wcale nie chcę jechać do Londynu - szepnęła
odwracając się od niego.
- Myślę, że zdajesz sobie z tego sprawę - powiedział
książę - że po śmierci twojego ojca jestem nie tylko głową
całej rodziny, ale też twoim opiekunem, którego powinnaś
słuchać.
Spojrzała na niego, a w jej oczach pojawiły się
szelmowskie błyski:
- A co będzie, jeśli odmówię?
- Wówczas pomyślę o jakiejś karze, która zmusi cię do
uległości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.