[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zmarszczył brwi.
Colleen niczego nie zauważyła. Wspominała wczorajszą przeprawę.
- Mój partner nie spał od trzydziestu godzin. Jest internistą i miał
dyżur. Prawie nie mówi po angielsku, nawet kiedy nie odczuwa
zmęczenia. Przez cały wieczór nie wykrztusił ani jednego słowa. Po
prostu gapił się na swoją pizzę szklanym wzrokiem, a w końcu zasnął
głębokim snem. Zwyczajnie położył głowę na stole i zachrapał.
Nicola i Kamal byli. oczywiście, zbyt zajęci sobą, żeby to zauważyć.
Przez trzy godziny siedzieli w boksie naprzeciwko naszego, aż
Kamala wezwano do szpitala. Umierałam z nudów. Wciąż od nowa
rozwiązywałam tę samą krzyżówkę.
- Ze mną nie spotka cię nic takiego, obiecuję. - Jack uśmiechnął się
uspokajająco. - Moja matka, ciocie i ja świetnie mówimy po angielsku
i nigdy nie zasypiamy w restauracjach. Powiedz, że się zgadzasz,
Colleen.
Pochyliła głowę.
- Cóż, dobrze - rzekła w końcu. - I tak jutro nie ma nic ciekawego w
telewizji.
- Jestem ci wdzięczny, ale żywię nadzieję, że przy moich starszych
paniach okażesz więcej entuzjazmu.
- Poinstruuj mnie dokładnie, na ile entuzjazmu liczysz?
- Po prostu zachowuj się tak, jakbyś była zakochana we mnie po
uszy, a ja zachowam się tak samo.
- Dla ciebie to będzie łatwe: ty jesteś zakochany sam w sobie.
Uniósł swoje ciemne brwi.
- Ufam, że powstrzymasz się jutro od takich uwag. Powinnaś być
miłym, zakochanym dziewczęciem.
- Chyba zapiszę się do szkoły aktorskiej.
Uśmiechnęli się do siebie, najpierw z wahaniem, pózniej już ciepło i
wesoło.
- Umowa stoi, tak? - Jack wyciągnął rękę.
- Stoi. - Colleen podała mu dłoń do uściśnięcia.
4
43
- Mamy się z nimi spotkać na tarasie Górnej Restauracji przy
wodospadzie Niagara - oznajmił posępnie Jack, kiedy tylko Colleen
otworzyła przed nim drzwi swego mieszkania. - To miejsce wygląda
dokładnie tak, jak się nazywa. Zemdli nas od cukierkowej elegancji.
Zrozum, matka i ciotki zawsze były niepoprawnymi romantyczkami.
Prawdopodobnie wymyśliły sobie, że jeśli będziemy jeść i tańczyć,
obserwując wodospad z wysokości dwudziestu pięter, to z miejsca
padnę na kolana i poproszę cię o rękę.
- Czy mam przyjąć oświadczyny? - zapytała Colleen ze złośliwym
uśmieszkiem.
- Tak, jeśli chcesz za mnie wyjść. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby
panie wzięły ze sobą formularze aktu ślubu i przyprowadziły sędziego
pokoju na wypadek, gdybym się zająknął na temat oświadczyn.
Colleen roześmiała się.
- Aż tak im zależy na twoim ożenku?
- Nie mam rodzeństwa, a matka marzy o wnukach. Ciotki już się ich
doczekały, więc ona czuje się niedowartościowana.
- A doczeka się? - zainteresowała się Colleen. - To znaczy wnuków?
- Kiedyś, być może. - Jack wzruszył ramionami. - Lubię dzieci. Jeżeli
spotkam kobietę na tyle zamożną, żeby warto było ją poślubić, to
zrobię to, i będą dzieci.
- Na tyle zamożną, żeby warto było ją poślubić!? - powtórzyła
Colleen z niedowierzaniem.
- Nie jestem zachłanny. Milion czy dwa wystarczą w zupełności. -
Uśmiechnął się drapieżnie. - 1 oczywiście żadnego kontraktu
ślubnego.
- Co jest moje, to jest moje, a co twoje, to się dopiero okaże?
- Szybko się uczysz, moja mała. Szkoda, że nie śmierdzisz groszem.
Miałabyś u mnie szansę.
- Na szczęście nie mam szans - odpaliła Colleen lodowatym tonem.
Jej uczucia nie były bynajmniej równie lodowate jak słowa. Znała
Jacka od sześciu dni i jak na razie nie znalazła okazji, aby wspomnieć,
że mężowie jej sióstr należą do obrzydliwie bogatego rodu
Ramseyów, który władał ogromnym imperium finansowym.
Ramseyowie zajmowali się budową i prowadzeniem centrów
handlowych. Dotąd założyli już sto trzydzieści supernowoczesnych
44
centrów w trzydziestu dwóch stanach. O takich sprawach nie mogła
przecież wspomnieć ni stąd, ni zowąd w trakcie rozmowy o czym
innym, szczególnie po uwadze Jacka, że nie interesuje go historia jej
rodziny.
Tym bardziej teraz, kiedy Jack wyjawił jej swe małżeńskie plany, nie
byłoby rozsądnie opowiedzieć mu o nieżyjącej już Auguście Ramsey,
sąsiadce rodziny Bradych z Zachodniej Wirginii, która w swym
testamencie nie pominęła osieroconych dziewcząt. Część spadku
należąca do Colleen dzięki mądrym inwestycjom jej szwagrów
wzrosła niemal do pięciu milionów dolarów. Mimo to Colleen nie
zapomniała szesnastu lat życia w ubóstwie. Nigdy nie pozbyła się
uczucia, że niespodziewana fortuna może w każdej chwili rozpłynąć
się w powietrzu tak szybko i niespodziewanie jak się pojawiła. Nie
zmieniła tego przekonania nawet po rozmowach z siostrami i ich
mężami, którzy usilnie próbowali wybić jej z głowy takie nastawienie.
Poszła na uniwersytet i nie zmarnowała ani jednej chwili. Studiowała
pilnie, żeby zdobyć zawód i jednocześnie pracowała, nie pozwalając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Hambly, Barbara Night's Edge 1 Night's Edge
- Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 85 Tajemniczy markiz
- 15. May Karol Klasztor Della Barbara
- Skradzione chwile 1. Barbara Stewart Nie kochaj mnie
- Dziewczyna ze snu Sekrety 02 Barbara McCauley
- Dunlop Barbara SypiajÄ c z szefem
- Howard Robert E Conan barbarzyĹca
- McMahon Barbara PodwĂłjna radoĹÄ
- J._Derr
- 051. Cavaliere Anne Prywatne lekcje
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- monissiaaaa.pev.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.