Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- PrzejeżdżaÅ‚em akurat i zobaczyÅ‚em Å›wiatÅ‚a w ok­
nach. - Vince wszedł do środka i rozejrzał się uważnie
wokół.
Przez chwilę stał odwrócony plecami do Christy,
która z przyjemnością patrzyła na jego szerokie bary
i Clemną, gęstą czuprynę. Musiała przyznać, że Vincent
jest wyjątkowo atrakcyjnym mężczyzną.
Odwrócił się i spojrzał na nią sceptycznie.
- Pracujesz do tej pory?
OSTATNIA SZANSA 53
Christy już chciała mu odpowiedzieć, że nie pracuje,
tylko martwi się, ale w porę ugryzła się w język.
- Tak - zapewniła go zdecydowanym tonem. - Nie
nadążam ze wszystkim w- ciągu dnia - dodała. Miała
wrażenie, że nie udało się jej go przekonać.
Vince zerknął na wyłączony komputer.
- Właśnie miałam wychodzić - wyjaśniła Christy.
Nie znosiła kłamstw właśnie dlatego, że nigdy nie
kończyło się na jednym.
- Christy, przejeżdżałem tędy jakieś pół godziny
temu i w biurze było Clemno.
Christy zaczerwieniła się jak uczniak. Do tego
prowadzą kłamstwa. Ale przecież ten typ nie miał
prawa jej wypytywać!
- Czy patrolujesz tę okolicę z jakiegoś określonego
powodu? - spytała ostro.
- Nie patroluję okolicy, skarbie - odpowiedział
z bezczelnym uśmiechem, tak jakby uznał jej niechętne
pytanie za żart. - Ty zaś wcale nie pracowałaś.
- Uśmiech znikł z jego ust. - Siedziałaś tutaj
i zamartwiałaś się, prawda?
- A któż to uczynił cię mym opiekunem, Bonnell?
- wykrzyknęła Christy unosząc do góry ramiona.
- A może zdecydowałeś się wziąć pod opiekę całą
rodzinę Morrisonów?
- Czy wolałabyś, abym pilnował własnych spraw?
- zapytał po dłuższej chwili.
RozbroiÅ‚ jÄ… tym pytaniem. ZnalazÅ‚a siÄ™ w rozpacz­
liwej sytuacji, a Vince Bonnell był jedynym człowiekiem
w Rock Falls, który przejawiaÅ‚ jakiekolwiek zaintere­
sowanie jej losem. Niezależnie od tego, czym się
kierował, Christy była mu wdzięczna za wsparcie.
Niewiele brakowało, a poddałaby się kobiecej słabości
i poszukała ulgi w płaczu.
Vince dostrzegł, że Christy zaczyna się rozklejać,
ale w dalszym ciągu usiłuje trzymać fason.
OSTATNIA SZANSA
54
- Słuchaj - powiedział spokojnie. - Naprawdę
chcę ci pomóc. Powiedz mi, jak wygląda sytuacja. Co
ze Stubbem?
Christy przełknęła ślinę i potrząsnęła głową.
- Jeszcze nie wróciÅ‚. PopeÅ‚niÅ‚am bÅ‚Ä…d. Gdy za­
dzwonił z Montany, zapomniałam mu powiedzieć
o wypadku Joego. On nie wie, że jego powrót ma dla
mnie ogromne znaczenie.
- Przypuszczam, że nie masz pojęcia, gdzie go szukać.
- To prawda.
- No cóż, w końcu pewnie się pojawi.
- Tak, jestem tego pewna.
Christy była bardzo wdzięczna, że Vince darował
sobie wszelkie złośliwe uwagi na temat jej niezręczności.
- Czy twoi ludzie odblokowali już dojazd do
wyrębu? - spytał, siadając na rogu biurka.
- Myślę, że tak. Parę minut temu rozmawiałam
z Clemem... - nagle przerwała. Gniewnym ruchem
odgarnęła włosy z twarzy. Zdała sobie sprawę, że nie
wyjaśniła nawet tej najważniejszej sprawy. Boże, o iłuż
sprawach musiał pamiętać Joe!
Christy opadła na krzesło. Wydawała się przybita.
Vince patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Nie dam sobie z tym rady - powiedziała ponuro.
- Jestem księgową, nie brygadzistą. Prowadzenie
przedsiębiorstwa to nie tylko ścinanie drzew i transport
pni do tartaku. Samo pilnowanie załogi przekracza
moje możliwości.
- Zazwyczaj nie jest tak zle - pocieszył ją Vince.
- Joe ci sam o tym opowie.
- Pamiętam, ile razy musiał szukać a to jednego,
a to drugiego - odparła.
- Oczywiście, to się zdarza. Czasem trzeba kogoś
znalezć do roboty po godzinach. Ale na ogół ludzie
przychodzÄ… do pracy rano, robiÄ… swoje i idÄ… do
domu.
OSTATNIA SZANSA 55
- Teraz to  robią swoje" nie całkiem wychodzi
- przyznała ze smutkiem Christy. - Jak powiedział mi
dzisiaj Clem, bez Joego robota się nie układa.
- I tak będzie dalej, dopóki ktoś nimi nie pokieruje.
Co z Clemem? To stary wyga. Może on mógłby...
- przerwał, widząc grymas niechęci na jej twarzy.
- Wypróbowałaś go już, tak?
Christy wstała z krzesła i zaczęła chodzić po pokoju.
Pomyślała, że zbyt wiele mu powiedziała. Wyjawiała
swoje słabości jedynemu człowiekowi w mieście, który
mógł je wykorzystać.
- Coś wymyślę - zapewniła go przez zaciśnięte zęby.
Vince dostrzegł nagłą zmianę jej nastroju. Przez
minutÄ™ lub dwie rozmawiali ze sobÄ… otwarcie, teraz
Christy znowu węszyła niebezpieczeństwo. Zledził
spojrzeniem, jak nerwowo przechodziła z kąta w kąt.
Widok jej zgrabnej sylwetki sprawiał mu przyjemność.
Zwietnie pamiętał pocałunek w samochodzie. Miała
takie ciepłe i słodkie wargi.
OdchrzÄ…knÄ…Å‚.
- Christy, a może jutro poszedłbym z tobą do lasu?
- Wykluczone! - zaprotestowaÅ‚a energicznie. - Któ­
ryś z nich już wspomniał o takiej możliwości. Jak
tylko się wtrącisz, większość z nich od razu pójdzie
do domu.
- Wcale nie mam zamiaru się wtrącać, świetnie
o tym wiesz.
- Tak pomyślą ludzie Joego.
- A ty? Co ty o tym myślisz?
Ku zdumieniu Christy, Vince usiłował uczynić z tego
sprawę osobistą. Mówił jedwabistym głosem, który
o wiele lepiej pasował do sypialni niż do biura.
Uniosła do góry głowę. Jeśli zamierzał ją znowu
pocałować, to spotka się z ostrą odprawą.
- Sama nie wiem, co mam myśleć. Od kiedy stałeś
siÄ™ przyjacielem Joego?
56 OSTATNIA SZANSA
- A może nie robię tego dla niego? - spytał
z uśmiechem. - Może dla ciebie?
- Dla mnie! Jeszcze niedawno nie mówiłeś mi
nawet dzień dobry - parsknęła Christy.
Vince wzruszył ramionami. Wydawał się rozbawiony.
- Nikt z nas nie jest doskonały pod każdym
względem.
- Czy chcesz w ten sposób powiedzieć, że jesteś
doskonały pod wieloma innymi względami? - spytała.
- Boże, co z ciebie za pyszałek!
Vince wstał, wyprostował się i spojrzał jej w oczy.
- Nie mam talentu do przeprosin, ale naprawdÄ™
żałuję, że cię wcześniej nie zauważyłem. Jak to się
stało? Może to dlatego, że różnimy się wiekiem?
Jestem chyba od ciebie starszy o jakieś sześć lat
- przerwał na chwilę i skrzyżował ramiona. - O ile
wiem, nigdy nie wyszłaś za mąż, prawda?
- To żaden sekret - odrzekła i zwilżyła językiem
wargi. Vince zdołał sprawić, że rozmawiali o sprawach
osobistych. Dała się w to wciągnąć.
- Wróciłaś do Rock Falls jakieś pięć lat temu.
- Zdaje się, że przeprowadziłeś wywiad.
- Nadmiar informacji jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Christy miała co do tego pewne wątpliwości.
Nie życzyła sobie, żeby Vince chodził po okolicy
i zadawał ludziom pytania na jej temat. Niektórzy
mogliby pomyśleć, że coś ich łączy, a dla niej
najważniejsza była lojalność wobec Joego. I to
niezależnie od pięknych oczu Vince'a i jego szerokich
ramion.
Spróbowała przypomnieć sobie plotki na temat
jego życia prywatnego. Słyszała o związkach z kilkoma
kobietami, ale z pewnością i on nigdy nie założył
rodziny.
Christy nagle oprzytomniaÅ‚a. Co jÄ… wÅ‚aÅ›ciwie obcho­
dzi jego życie uczuciowe? Czemu w ogóle o tym myśli?
OSTATNIA SZANSA 57
- Wolałabym, abyś nie zdobywał informacji na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.