[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dopiero wtedy Dorcas potraktował ją poważnie.
Pomysł był szokująco nowatorski, ale jak się nad nim spokojnie zastanowić... w Sklepie
była taka książka, z której Masklin wziął pomysł, jak kierować ciężarówką. Nazywała się
chyba Podróże Guliwera i był tam rysunek leżącego człowieka przywiązanego setkami lin
do wbitych w ziemię kołków. A wokół kręciło się kilkadziesiąt Nomów. Nawet najstarsi nie
pamiętali, aby cokolwiek podobnego kiedykolwiek się wydarzyło, musiało to być więc
naprawdę dawno.
Nagle coś mu przyszło do głowy...
- Poczekaj! Jak zaczniemy walczyć z ludzmi... - zaczął i nagle umilkł.
- Tak?! - Grimma nie należała do najcierpliwszych.
52
- To oni zaczną walczyć z nami, prawda? Wiem, że nie są specjalnie rozgarnięci, ale w
końcu zrozumieją, że walczą z kimś, czyli z nami. A wtedy zacznie się odwet. Tak to się
nazywa: odwet.
- I dlatego właśnie najważniejsze jest, żebyśmy zaczęli właśnie od odwetu!
Dorcas po krótkim namyśle przyznał jej rację - logiczne było zaczynać od tego, czym
ludzie kończą, bo to dawało dodatkową przewagę.
- Zgoda, ale tylko w samoobronie. Nawet w stosunku do ludzi nie będziemy okazywać
niepotrzebnego okrucieństwa - zastrzegł na wszelki wypadek.
- Chyba masz rację.
- I naprawdę uważasz, że możemy walczyć z ludzmi?
- Owszem.
- Jak?
- Hmm... - Grimma przygryzła wargę. - Ufasz Saccowi i innym swoim młodym
pomocnikom?
- To rozgarnięte chłopaki... dziewczęta też, więc łatwo im Nisodemus nie zamiesza w
głowach... no i zawsze są otwarci na coś nowego...
- Doskonale. Na początek będziemy potrzebowali trochę gwozdzi...
- Faktycznie musiałaś się nad tym zdrowo zastanowić! - przyznał z podziwem.
Jednocześnie przyszło mu do głowy, że słynne już humory Grimmy mogły brać się stąd,
iż skoro sama czasami tak szybko i głęboko myślała, to miała prawo irytować się na innych,
którym ten proces zajmował znacznie więcej czasu. Sądząc z tego, jak wściekła była teraz,
prawie było mu żal ludzi, którzy będą mieli pecha stanąć jej na drodze.
- Poza tym też sporo czytałam - dodała zniecierpliwiona Grimma.
- Tak, naturalnie - dodał pospiesznie Dorcas. - Tylko wiesz, tak sobie myślałem, czy nie
byłoby lepiej, gdybyśmy troszkę rozsądniej...
- Nie będziemy więcej uciekać - przerwała mu jakimś takim dziwnym tonem, jakby to nie
Grimma mówiła. - Będziemy walczyć na drodze, będziemy walczyć przy bramie. Będziemy
walczyć w kamieniołomie. I nigdy nie skapitulujemy...
- A co to znaczy skapitulujemy ? - zainteresował się Dorcas.
- ...gdyż obce jest nam pojęcie kapitulacji!
- Przynajmniej mnie jest obce - zgodził się Dorcas.
Zapadła cisza, przerwana w końcu przez Grimmę:
53
- Chcesz usłyszeć coś dziwnego?
Dorcas przemyślał propozycję.
- Zaryzykuję.
- Są o nas książki.
- Takie jak Guliwer ?
- Guliwer był o człowieku, a ja mówię o książkach o nas, a przynajmniej o takich jak
my, normalnych rozmiarów istotach, tylko jeszcze nie wiem, czy to o nas, czy nie, bo nie
wszystko mi się w nich zgadza. No bo ci, których opisują te książki, noszą czerwone czapki,
przeważnie mają białe brody, czasami jakieś upiorne drewniane buty albo skrzydła jak
pszczoły. I nazywają się krasnoludki. Aha: ludzie wystawiają im miski z mlekiem, wtedy te
całe krasnoludki pomagają im w pracach domowych.
- Z tymi skrzydłami to bujda - ocenił Dorcas. - Za mała powierzchnia nośna.
- I żyją w grzybach... - dodała Grimma.
- Gdzie?! Zdecydowanie niepraktyczne.
- I głównie zajmują się naprawą butów, to jest my się zajmujemy...
- To już lepiej.
- I malujemy kwiaty, żeby miały ładne kolory - dokończyła.
Tym razem Dorcas przyjrzał się jej podejrzliwie.
- Kwiatki sprawdziłem już dawno: kolory mają wbudowane - odparł w końcu urażony. -
Bzdury jakieś wypisują w tych książkach.
- Ciekawe dlaczego nie wszystko się zgadza?
- Pojęcia nie mam, bo ja takich tam nie czytam - sarknął Dorcas. - Jak książka nie ma
spisu i numeracji części, to nie jest uczciwa książka. A najlepiej gdy ma jeszcze rysunki, jak
się co naprawia.
- Jeśli ludzie nas złapią, to tak skończymy: w czapeczkach i niewygodnych butach,
malując bez sensu kwiatki - zawyrokowała ponuro Grimma. - Nie pozwolą nam być nikim
więcej jak krasnoludkami... Miałeś kiedyś wrażenie, że nigdy się nie dowiesz wszystkiego, co
powinieneś wiedzieć?
- Owszem: cały czas je mam.
Wyznanie to nieco zaskoczyło Grimmę.
- Wiem jedno - przyznała w końcu - kiedy Masklin wróci, musi mieć dokąd wrócić.
- Aha - mruknął Dorcas. - Teraz wreszcie rozumiem.
54
* * *
W legowisku Jekuba było zimno, a ponieważ często były tu też przeciągi i niezbyt miło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Edgar Rice Burroughs MarsjaĹski 01 KsiÄĹźniczka Marsa
- Cykl Pan Samochodzik (53) Gocki ksiÄ ĹźÄ Sebastian Miernicki
- KsiÄ ĹźÄ nocy (1978) Marek Nowakowski
- 671. Jordan Penny MaĹĹźeĹstwo z ksiÄciem
- Weston Sophie KsiÄ ĹźÄ pustyni
- Sandy Jones MĂłj ksiÄ Ĺźe
- Ouarda Saillo KsiÄĹźyc we Ĺzach
- Axel.Petermann. .Na.tropie.zla.Raporty.profilera.(P2PNet.pl)
- Pratchett_Terry_ _The_Light_Fantastic
- Pratchet_Terry_ _Nomow_ksiega_odlotu_scr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bhp-bytom.keep.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.