Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czony. Bardzo zmęczony jest mój Książę. Tak o nim pobłażliwie, ale i ciepło, serdecznie po-
myślałem. Obwisła mu szczęka, ślina strużkami toczyła się z warg, siwe skołtunione włosy
odsłaniały śmieszną jak księża tonsura wysepkę łysiny. Pochrapywał czy jęczał przez sen.
Godzina już pózna, przedranna, kończyła się nocna biesiada i sala jak pobojowisko, ostatni
goście, bełkot nieartykułowanych i szloch czasem znienacka, kobiety tarły się zadami i cyca-
mi o mężczyzn, w toaletach parzyły się łakome pary pod opieką opłaconej babki klozetowej,
najsłabsi biesiadnicy porzygiwali, tym co nie zdążyli jeszcze zapłacić, kelnerzy kropili solen-
ne, podwójne, potrójne rachunki, a gasnących, już tylko bluzgających przekleństwami awan-
turników wyprowadzali milicjanci. I oto w tej godzinie ostatecznego rozkładu rozległ się
wrzask przerazliwy. Ten wrzask zelektryzował wszystkich. Nawet najbardziej już opici unie-
śli głowy. To Książę Nocy z tak wielką mocą głosu wyrwał się ze swego snu. Wstał, ruchem
trybuna wzniósł ręce, oparł się o stolik i zaryczał. Twarz miał wykrzywioną szaleńczo i oczy
zaciekłe, gorejące jak za najlepszych lat.
 Barachło! Barachło!  rozbrzmiewał po sali ten jego przenikliwy, silny głos.
Po chwili opadł na stolik, głowę skrył w ramionach i ponownie zasnął.
Wyprowadziłem go stamtąd, wspomagany przez życzliwego kierownika. Ten jego głos
słyszę do dziś. Głos zdychającego, ale niepokonanego odyńca.
W niedługi czas potem, kiedy przechodziliśmy obok tej kawiarni w starej, na pół zrujno-
wanej kamienicy, którą już zaczęto rozbierać, zatrzymał się nagle i opowiedział bardzo dziw-
ną historię związaną z tym miejscem. Była to kawiarnia przerazliwie smutna, jak koniec dro-
gi. Szare, brudne wnętrze, właściwie wieczna ciemność zalegała tam już od rana i od rana też
paliły się żółte lampy. I ludzie tam siedzący smutni jacyś, zrezygnowani i poszarzali. Raz
przez szybę zobaczyłem tam kobietę o twarzy demonicznej, wpatrzyłem się w nią i odpowie-
działa mi spojrzeniem, za chwilę jej drewniana twarz wykrzywiła się w mnóstwie brzydkich
grymasów. A więc Książę Nocy przechodząc kiedyś stanął jak wryty. Na środku kawiarni
stała drabina wsparta o słup podpierający sufit. Zmieniło to wnętrze w sposób niezwykły,
jakby droga do światła prowadziła po tej drabinie. Droga gdzieś w otwartą przestrzeń.
 Po chwili zrozumiałem swoje złudzenie  skrzywił się gorzko Książę Nocy  szyba ka-
wiarni odbijała drabinę opartą o uliczny słup i tą drogą drabina powędrowała do środka... Po
co tak bredzę  zakończył nieoczekiwanie.
Długi czas szliśmy w milczeniu. Bardzo przygnębiająco podziałała na mnie ta historyjka.
Jakbym już wtedy w niej wyczuwał jakiś symbol. Książę Nocy zatrzymał się gwałtownie.
 Bydło!  powiedział z nienawiścią.
Pogroził pięścią w górę.
 Co?  zapytałem.
55
 Wszystko, ten wiatr, ten deszcz, ta zimnica, wszystko bydło!  I uparcie pięścią wygrażał.
Pogoda była wtedy rzeczywiście paskudna. Ale jego reakcja tak niewspółmierna do tego
po prostu dokuczliwego dnia. To były te złe chwile, kiedy opuszczał go humor i cyniczna
beztroska. Coraz więcej tych złych chwil. Ale tylko przy mnie na to sobie pozwalał. Wśród
ludzi od razu rozbłyskiwał sztucznym ożywieniem i nic nie dawał poznać po sobie. Jeszcze
raz ożywił się prawdziwie podczas Zwiatowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. Znów bły-
snął świetnością z najlepszych lat. Zanurzyłem się wraz z nim w barwny obcojęzyczny tłum,
który pojawił się na ulicach naszego miasta. Po raz pierwszy widziałem ludzi o różnych kolo-
rach skóry, przedstawicieli wielu ras i narodów, w niezwykłych strojach, turbanach, fezach,
burnusach, wzorzystych sarongach, kimonach i togach. Aż kipiało od tej egzotyki.
Książę Nocy był w swoim żywiole. Nawet spróbował powrócić do dawnego wykwintnego
wyglądu. Miał uprasowane spodnie z ostrymi kantami i wydobył skądś ładną kolorową
apaszkę. Golił się też starannie i umiejętnie przykrywał włosami łysinę. Niezmordowanie snuł
się wśród tego tłumu, poklepywał, zaczepiał, niezwykle był aktywny. A pewnego wieczoru w
tej kawiarni najważniejszej na szlaku stwierdziłem znaczną biegłość mojego Księcia w języku
francuskim. Pojawił się tam Murzyn olbrzymiego wzrostu i Książę Nocy był jego tłumaczem
w rozmowach z dziewczynami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.