[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przytłaczał ją wzrost tego mężczyzny, niepokoiła jego bliskość.
Wyczuła jakąś subtelną zmianę w jego zachowaniu, choć nie
potrafiła powiedzieć o co chodziło. Przez chwilę oboje
wpatrywali siÄ™ w siebie.
- Nie ma sensu tak do tego podchodzić - odezwał się
zachrypniętym głosem Gil. - Musisz to zrobić po to, by
wyjechać do swojego New Jersey. A ja po to, by reżyserować.
Mnie się to również niespecjalnie podoba, ale nie mamy innego
wyjścia.
- Reżyserować? - Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. - A
więc to ma być twoja nagroda za udział w tej imprezie! Awans
na reżysera! Cały Hollywood o tym marzy - zakończyła ze
śmiechem.
RS
72
- Nie dokuczaj mi, Nikki. Nie możemy sobie pozwolić na
wzajemną wrogość. Zbyt wiele mamy do stracenia. Oboje.
Zdała sobie sprawę, że przesadziła i zrobiło jej się przykro.
- Przepraszam. Chodziło mi o to, że...
- Nieważne. Ty marzysz o czymś skromnym, ja marzę o
czymś ambitnym. No i co z tego? Oboje chcemy, żeby nasze
marzenia się spełniły. Mamy konkretną rzecz do zrobienia.
Zróbmy ją więc jak profesjonaliści. Czy ci się to podoba, czy
nie, gramy w jednej drużynie. Ja muszę polegać na tobie, a ty na
mnie.
Zakłopotana odwróciła od niego wzrok. Przez gałęzie sosen
widziała kaskadę sztucznego wodospadu spadającego na
podświetlone sztucznym światłem sztuczne skały.
- A więc gramy razem - powtórzył. - Chciałbym po prostu,
żebyś mi ufała i żeby ci było ze mną przyjemnie. Rozumiesz?
Skinęła głową, nadal patrząc w inną stronę, ciągle niepewna,
czy może mu zaufać i czy będzie jej z nim przyjemnie.
Przełknęła ślinę i zmusiła się, żeby powiedzieć normalnym
tonem:
- W porzÄ…dku. Jestem gotowa.
- Pójdziemy w lewo i pokażemy się po drugiej stronie
wodospadu. Będę cię obejmował ramieniem. Zatrzymamy się
przy tamtych ozdobnych kaktusach. Jest tam na tyle jasno, że
będą mogli widzieć nasze twarze, ale nie za dokładnie. W
każdym razie zdjęcia powinny im wyjść niezle.
Skinęła głową. Chciała nerwowo zagryzć wargi, ale w
ostatniej chwili się powstrzymała, mogłoby to zepsuć makijaż.
Gil nachylił się ku niej.
- Gdy znajdziemy siÄ™ tam, wezmÄ™ ciÄ™ w ramiona. Tak jak
teraz. - Objął ją w talii i powoli, zmysłowo przyciągnął do
siebie. Poczuła, jak jej piersi ustępują pod naciskiem twardego
torsu mężczyzny, a jego uda przyciskają się do jej ud.
RS
73
- Potem - powiedział zniżonym głosem - zacznę cię całować.
Bądz na to przygotowana i również mnie całuj. To powinno
trwać jakieś dwie minuty. Ja będę kontrolował czas. Zgoda?
- Tak - odpowiedziała niepewnie.
- No właśnie - wyszeptał. - Tamto będzie dla Caressy,
Chandlera, Roacha i reporterów. A to, co teraz... będzie dla nas.
- Dla nas? - wyjąkała Nikki.
Ale więcej nie zdołała już nic powiedzieć. Jego usta odnalazły
jej usta.
RS
74
ROZDZIAA SIÓDMY
Tej chłodnej, jesiennej nocy prywatny świat Nikki uległ
całkowitej dezintegracji. Chciała, by Gil ją całował, chciała
nawet zatrzymać tę chwilę na wieczność. I jednocześnie nie
chciała być przez niego całowana, ani teraz, ani nigdy. Dłonie,
które zamierzały go odepchnąć, spoczęły trwożne i niepewne na
jego odzianej w sweter piersi. Usta rozchyliły się, by wydać
krzyk protestu, lecz nie wydobył się z nich żaden dzwięk. A on
całował ją coraz mocniej. W dotyku jego warg - pewnych i
doświadczonych - wyczuwała to samo urzekające połączenie
siły z delikatnością. Bała się tego, lecz jednocześnie budziło to
jej pragnienie.
Przecież już nieraz była całowana, ale nigdy delikatnie i
tkliwie. Mężczyzni próbowali wykorzystać siłę dla zaspokojenia
swych potrzeb i nikt z nich nie zabiegał o to, by jej było
przyjemnie. Inaczej niż Gil, który najwyrazniej świadomie i z
pełną determinacją uczył ją najsłodszych sekretów dotyku.
Całujące ją usta mężczyzny zdawały się mówić: widzisz, Nikki,
jakie to może być przyjemne, radosne i dobre.
Oplótł jedną ręką jej talię i przytulił ją do siebie jeszcze
mocniej. Palce jego drugiej ręki przesunęły się po jej szyi i
wplotły w gęste włosy na karku. Zadrżała, ale nie z zimna, bo
już od dłuższej chwili nie czuła chłodu.
- Nie drzyj - szepnÄ…Å‚ z ustami przy jej wargach. - I nie walcz
ze mną. Ufamy sobie nawzajem, prawda? Pocałuj mnie na znak,
że tak jest.
Powiał wiatr i zadrżała powtórnie. Powiódł kciukiem po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Judy Campbell Wreszcie mamy rodzinę
- 245. Campbell Judy Kolega z pracy
- Lisa Kleypas Stokehursts 02 Prince Of Dreams
- Bevarly Elizabeth Przeznaczenie
- Ursula K.Le Guin Cykl Hain (8) Opowiadanie śÂ›wiata
- Krzysztof Gozdowski.O piosenkach Jacka Kaczmarskiego
- Ksić…śźć™ nocy (1978) Marek Nowakowski
- spinoza, benedict de the ethics 4. of human bondage or the strength of the emotions
- Christie Agatha A B C
- 6.Michael Moorcock Zemsta Róśźy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.