Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się uśmiechnął.
 Przykro mi, przyjacielu. Musiałem myśleć o jakiejś innej Desdemonie.
 Jeszcze mi za to zapłacisz, Braxton!  wycedził Austriak przez zaciśnięte
zęby.  Już drugi raz mnie publicznie ośmieszyłeś. Nie ujdzie ci to na sucho.
 Przyślij mi rachunek  zaproponował Harry, ujmując Desdemonę pod ramię. Nie
spiesząc się, poprowadził ją w stronę stolika, przy którym siedzieli pozostali
goście. Przez cały czas pilnowała się, żeby na niego nie spojrzeć. Wcześniejsze
zadowolenie, jakie czuła tańcząc z Harrym, zastajił dotkliwy ból.
Kiedy zbliżali się już do stolika, zauważyła lorda Rayenscrofta. Rozglądał się
wokół. Na jej widok twarz rozjaśnił mu uśmiech. Desdemona aż pokraśniała. Może
nie jest to Bertie Cecil, ale niewątpliwie nigdy nie znajdzie się mężczyzna z
krwi i kości, który bliższy byłby jej ideałowi. Z całą pewnością bliższy niż
Harry Braxton.
Zadarła brodę i zwróciła się do swego tówarzysza.
 Harry, jak śmiałeś powiedzieć Gunterowi, że chcę gdziekolwiek znim iść?
 Och, na litość boską Diz. To było tylko zaproszenie na festiwal polki. Twój
dziadek zamierzał się tam wybrać. Ja zamierzałem się wybrać. Mieliśmy razem
zjeść obiad. Nic bardziej nieszkodliwego. Po prostu powiedziałem Gunterowi to,
co chciał usłyszeć... w bardzo odpowiedniej chwili. Właśnie miał mnie uderzyć. W
ten sposób oszczędziłem sobie podpuchniętego oka. Ale jak tylko się
zorientowałem, że naprawdę nie chcesz z nim iść, dałem mu to jasno do
Strona 25
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Brockway Connie - Miłośc w Cieniu Piramid
zrozumienia, prawda? Nigdy, przenigdy nie pozwoliłbym, by ktokolwiek,
cokolwiek...  Urwał.
 Jeśli potrafisz akceptować jedynie czyny zgodne z zasadami, zamiast czasem
kierować się zdrowym rozsądkiem, nigdy mnie nie zaakceptujesz. Jestem, jaki
jestem, Diz.
Prawie nie słyszała jego wyjaśnień, zbyt rozwścieczona tym, co zrobił.
 Po pierwsze, nie powinieneś był niczego obiecywać!
 Skąd mogłem wiedzieć, że tak ostro zaprotestujesz przeciwko spędzeniu paru
krótkich godzin na podskakiwaniu z tym wielkim prostakiem, by oszczędzić swemu
najlepszemu przyjacielowi kilku siniaków? Chciał mi zrobić krzywdę.
 Harry, ciągle ktoś chce ci zrobić krzywdę  mruknęła Desdemona. Blake wstał, a
Harry odsunął dla niej krzesło.
 To prawda powiedział Harry pod nosem, nachylając się nad nią.
 Ale jak na razie tylko jednemu się to udało.
8
Blake Rayenscroft otworzył drzwi swojego apartamentu i przepuścił kuzyna
przodem. Dziś wieczorem potwierdziło się to, co już wcześniej podejrzewał: Harry
całkowicie wsiąknął w osobliwe kairskie towarzystwo. Właściwie nie miało to dla
Blake a większego znaczenia. Przyjechał tu tylko zjednego powodu: musiał
nakłonić Braxtona do podpisania dokumentów, które mogłyby uchronić Darkmoor
Manor przed ruiną.
 Usiądz. Chciałbym z tobą omówić pewną sprawę.
 Nie krępuj się.  Harry nadal spacerował po pokoju. Blake przyjrzał się
kuzynowi. Pewność siebie, kiedyś stanowiąca jedynie pozę, teraz sprawiała
wrażenie naturalnej. A przecież l-larry był jedynie rabusiem grobów, czego wcale
nie ukrywał.
Blake uznał to za wysoce odrażające. Jego kuzyn w końcu znalazł nowy sposób, by
rzucić cień na rodinę. Od chwili przyjścia na świat do skandalu, który wybuchł w
związku z wyrzuceniem go z Oksfordu, zawsze przynosił wstyd krewnym. A teraz
okradał groby.
Blake zmusił się do rozprostowania zaciśniętych w pięści dłoni. Tylko wyjątkowy
wdzięk panny Carlisle sprawił, że ten wieczór nie był prawdziwą męczarnią.
 Co za niezwykła młoda dama.  Zadumał się.  Trudno wyobrazić sobie kogoś, kto
zna dwanaście języków.
Harry nawet nie próbował udawać, że nie wie, o kogo chodzi.
 Blake, trzymaj się od Desdemony z daleka. Nie jesteś dla niej odpowiednim
partnerem. Zniszczy cię.
 Zniszczy mnie?  powtórzył Rayenscroft, szczerze rozbawiony.  To ciekawe.
Panna Carlisie jest młodą kobietą, jeszcze niemal podlotkiem. Na ogół uważa się,
że to mężczyzni przywodzą do zguby kobiety.
 Niewtym wypadku.
 Brzmi to podejrzanie, Harry  stwierdził Blake. Nagle coś zaczęło mu świtać.
Wprost nie mógł uwierzyć  Harry emu zależało na Desdemonie.  Czy coś cię łączy
z panną Carlisłe?  Myśl, że ten ograniczony dureń miałby mieć coś wspólnego z
bystrą utalentowaną młodą damą wydawała się przeczyć zdrowemu rozsądkowi.
Rayenscroft nawet nie próbował ukryć niesmaku w tonie swego głosu.
 Nie.  Ze sposobu, wjaki Harry to powiedział, Blake wywnioskował, że jego
kuzyn musi być z tego powodu niepocieszony. Przynajmniej zdaje sobie sprawę,
pomyślał, że Desdemona to dziewczyna nie dla takich jak on.
Zawsze było coś niemal szlachetnego w gotowości Harry ego do znoszenia
cierpienia. Blake z niechęcią wrócił myślami do tamtej przeklętej sceny z ich
wspólnej młodości, sceny, która prześladowała go przez lata. Oto Harry stawia
czoło wrogom z rezygnacją ale zdecydowanie. Jakby znajdował przyjemność w tym,
że może przynajmniej stanąć twarzą w twarz ze swymi prześladowcami... nawet
wiedząc, że muszą wygrać, choćby z racji przewagi liczebnej.
Rayenscrofta ogarnęła litość, a po chwili, jak zawsze w obecności młodszego
kuzyna, pojawiły się niesmak i poczucie winy. l-łarry zastygł z lekko
przechyloną głową. On też napewno wspominał tamto wydarzenie. Swiadczyła o tym
drwiąca mina, zjaką przyglądał się Blake owi.
Lord Rayenscroft wiedział, że jeśli pragnie pozyskać sobie Harry ego, musi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.