Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nogę, prawie po pas. Wyciągnęła do mnie ręce błagając, kusząc:  Pomóż mi..."
81
Oszalały z pragnienia wyskoczyłem z pentagramu.
Kobieta warknęła na mnie, ukazując .krwistoczerwone kły. Demon i jego świta zaskowytali triumfalnie i
skoczyli w moją stronę. Dałem nura z powrotem do pentagramu.
Siedziałem skulony na chodniku, drżąc na całym ciele. Spojrzałem na Sokratesa.
 Skoro już odpocząłeś, to chodzmy dalej  powiedział do mnie w momencie, gdy kilku porannych
biegaczy przemknęło obok nas z rozbawieniem na twarzach.
 Czy musisz mnie tak śmiertelnie przerażać za każdym razem, gdy chcesz trafić mi do przekonania? 
krzyknąłem.
 Tak  odparł  gdy jest to bardzo ważna sprawa.
 Masz może numer telefonu tej dziewczyny?  nieśmiało zapytałem po chwili.
Sokrates klepnął się w czoło i wzniósł oczy ku niebu.
 Przypuszczam, że pojąłeś istotę tego małego melodramatu?
 Podsumowując  odparłem  pozostań w terazniejszości, to jest bezpieczniejsze. I nie wychodz z
pentagramu dla nikogo z kłami.
 Zgadza się  uśmiechnął się.  Nie pozwól, aby nikt ani nic, a zwłaszcza twoje własne myśli odciągały
cię od terazniejszości. Zapewne słyszałeś opowieść o dwóch mnichach:
Dwaj mnisi, jeden stary a drugi bardzo młody, wracali błotnistą ścieżką w lesie do swego klasztoru w
Japonii. Podeszli do ślicznej kobiety, która stała bezradnie na brzegu mulistego, szybko płynącego
strumienia.
Widząc, że jest w potrzebie, starszy mnich wziął ją na ręce i przeniósł przez wodę. Ona uśmiechała się do
niego, oplatając ramionami jego szyję, aż on delikatnie postawił ją na drugim brzegu. Kobieta podziękowała,
skłoniła się, a mnisi w ciszy podążyli w dalszą drogę.
Kiedy zbliżali się do bram klasztoru, młody mnich nie mógł już dłużej wytrzymać.
 Jak mogłeś brać w ramiona piękną kobietę? Takie zachowanie nie przystoi mnichowi.
Stary mnich popatrzył na towarzysza podróży i odparł:
 Ja zostawiłem ją na brzegu. A ty nadal ją niesiesz?
 Wygląda mi to na jeszcze więcej pracy  westchnąłem.  A już myślałem, że gdzieś dotarłem.
 Twoją zadaniem nie jest  dotrzeć gdzieś", ale być tutaj. Dan, wciąż jeszcze rzadko żyjesz w pełni w
terazniejszości. Skupiasz swój umysł na  tu i teraz" tylko wtedy gdy wykonujesz salta lub gdy ja cię
zadręczam. Musisz się przyłożyć, jeżeli chcesz mieć choć szansę na znalezienie bramy. Brama jest tu, przed
tobą  otwórz oczy, teraz!
 Ale jak?
 Po prostu utrzymuj uwagę na chwili obecnej, Dan, a uwolnisz się od myśli. Gdy myśli stykają się z
terazniejszością  rozpuszczają się.  Zaczął przygotowywać się do wyjścia.
 Zaczekaj Sokratesie. Zanim pójdziesz, powiedz mi  czy byłeś tym starszym mnichem z opowieści 
tym, który niósł dziewczynę? Brzmi to jak coś, co ty byś zrobił.
 A ty nadal ją niesiesz?  Roześmiał się. Odszedł lekko i zniknął za rogiem.
Pobiegłem truchtem do domu, wziąłem prysznic i głęboko zasnąłem.
Gdy się przebudziłem, poszedłem na spacer, kontynuując medytację, tak jak to zalecił Sokrates, coraz
bardziej skupiając uwagę na chwili obecnej. Budziłem się na świat i, niczym dziecko, odkrywałem na nowo
własne zmysły. Niebo wydawało się jaśniejsze, nawet w mgliste majowe dni.
Nie mówiłem nic Sokratesowi o Lindzie, być może z tego samego powodu, z jakiego nie powiedziałem jej
nic o moim nauczycielu. Były to zupełnie różne części mojego życia. Czułem, że Sokrates był bardziej
zainteresowany moim wewnętrznym treningiem niż moimi powszednimi relacjami.
Nigdy nie miałem wiadomości od Joy, o ile osobiście nie wyrastała niespodziewanie spod ziemi lub nie
pojawiała się w moim śnie. Linda pisała do mnie prawie codziennie, a czasem dzwoniła, ponieważ pracowała
w centrali telefonicznej.
Wykłady mijały bez problemów, tygodnie płynęły spokojnie. Jednak moją prawdziwą szkołą był Strawberry
Canyon, gdzie biegałem jak wicher i traciłem poczucie czasu, ścigając się z królikami. Czasami
zatrzymywałem się, aby pomedytować pod drzewami lub po prostu poczuć woń świeżej bryzy wiejącej znad
roziskrzonej zatoki. Siadałem na pół godziny, obserwując połyskiwanie wody lub chmury płynące po niebie.
Czułem się zwolniony z konieczności osiągnięcia wszystkich  ważnych celów" z mojej przeszłości.
Pozostał tylko jeden cel: brama. Ale czasami nawet o tym zapominałem, gdy w ekstazie ćwiczyłem na sali
82
gimnastycznej, wzbijając się wysoko w powietrze, obracając i wirując, szybując leniwie, potem przechodząc
do podwójnego salta i ponownie wzlatując ku niebu.
Korespondowałem z Lindą, a nasze listy wypełnione były poezją. Lecz obraz uśmiechającej się przekornie
Joy pojawiał się przed moimi oczami i nie byłem już pewien czego lub kogo tak naprawdę chcę.
Zanim się spostrzegłem, mój ostatni rok na uniwersytecie dobiegł końca. Egzaminy końcowe były jedynie
formalnością. Gdy wpisywałem odpowiedzi w znajome niebieskie księgi, rozkoszowałem się widokiem
gładkiego, niebieskiego atramentu wypływającego ze stalówki pióra, wiedziałem, że moje życie się zmieniło.
Nawet linie na kartce robiły wrażenie dzieła sztuki. Pomysły po prostu same wypływały z mojej głowy, nie
powstrzymywane przez napięcie czy troski. Kiedy skończyłem pisać, zdałem sobie sprawę, że edukację
uniwersytecką mam już za sobą.
Przyniosłem na stację świeży sok jabłkowy, aby uczcić tę okazję z Sokratesem. Gdy siedzieliśmy i
popijaliśmy go, moje myśli wymknęły się spod kontroli i popłynęły w przyszłość.
 Gdzie jesteś?  zapytał Sokrates.  Która godzina?
 Tutaj, Sokratesie, teraz. Ale obecnie muszę się zastanowić, co robić dalej. Dasz mi jakąś radę?
 Moja rada jest taka: rób to, na co masz ochotę.
 To nie jest zbyt pomocne. Chciałbyś może coś dodać?
 Dobra, rób to, co musisz zrobić.
 Ale co?
 Nie ma znaczenia, co robisz, tylko jak dobrze to robisz. A nawiasem mówiąc  dodał  Joy będzie tu w
ten weekend.
 Cudownie! Może pojechalibyśmy na piknik w sobotę? Na przykład o dziesiątej rano?
 Dobrze, spotkajmy się tutaj.
Pożegnałem go i wyszedłem w chłodną, czerwcową noc, pod skrzące się na niebie gwiazdy. Było około [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.