[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedział, jak sprawić, by kobieta czuła się szczęśliwa z
powodu ciąży.
- Dlaczego się nie cieszysz? - zapytał, podchodząc do
Jane.
- A jak myślisz? Jestem w ciąży, nie mam męża i boję się.
- Będziesz dobrą matką - uznał, pragnąc jakoś ją
pocieszyć.
- Przed chwilą obawiałeś się, że dokonam aborcji.
- Nie miałem racji.
Tego akurat był pewien. Kobiecie, która ratowała życie
robakowi, z pewnością można powierzyć dziecko.
- Zaopiekuję się tobą, jak obiecałem - dodał.
- Dobrze. Wiele kobiet w mojej sytuacji nie ma takiego
wsparcia ze strony... ojca dziecka. Pomyślę, jak wszystko
zorganizować. Moja mama... - zamilkła na chwilę. - Muszę
obmyślić, co jej powiem.
- Mogłabyś ją poinformować, że zamierzamy się pobrać.
- Przecież już to zrobiłeś - zauważyła.
- Nie. Ty mogłabyś jej powiedzieć i mogłoby to stać się
prawdą. Pragnąłbym, by tak było.
Samuel poczuł niezadowolenie z siebie, że tak szybko to
wypowiedział. Przecież przed chwilą Jane zarzucała mu, że
wywiera na nią presję. Nie była gotowa do małżeństwa. Gdy
zamrugała powiekami, wpadł w panikę.
- Tylko nie płacz - poprosił, bo łzy tej dziewczyny
nadspodziewanie boleśnie raniły jego serce.
- Dobrze. Rozumiem, że chcesz wszystko uporządkować.
- Właśnie - odparł zadowolony, że Jane wreszcie go
zrozumiała, choć nie do końca wiedział, co w Atherton znaczy
uporządkować".
Standardy, zgodnie z którymi żył w ostatnich latach, nie
dawały się tu zastosować, a nie bardzo mógł polegać na
instynktownym wyczuciu. Nikt przecież nie nastawał na jego
życie i byt żadnego narodu nie zależał teraz od jego działań.
Tylko ta słodka istota mogła się przez niego rozpłakać.
Oczywiście, że należało poślubić matkę swojego dziecka.
- Chcę się z tobą ożenić - rzekł.
- Właśnie to miałeś na myśli, gdy mówiłeś o osiedleniu
się tutaj? Czy myślisz może o czymś w rodzaju wyłącznie
formalnego małżeństwa, by nadal uprawiać działalność
szpiegowskÄ…, gdy ja...
- Nie. Przecież powiedziałem, że odszedłem z agencji.
Chcę żyć tu z tobą.
Samuel czuł, że cel, który pragnął osiągnąć, jest już blisko.
- Czy tego chcesz? - spytał, gładząc jej włosy. Pieszczota
sprawiła Jane przyjemność, więc podszedł jeszcze bliżej, nie
przestając jej dotykać.
Miała miękkie włosy i ciepłą skórę. Samuel przesuwał
dłońmi po jej policzkach i czuł, jak reaguje.
- Jane - szepnął, pochylił się i pocałował ją.
W ciągu sekundy wszystko się zmieniło. Ciało tej
dziewczyny pachniało wiatrem i lawendą. Pragnął jej.
Zapomniał o sztuce delikatnego uwodzenia. Miał ogień we
krwi.
Ujął dłońmi pośladki Jane i przycisnął ją do siebie. Istniała
tylko ta chwila. Bez przeszłości i przyszłości. Samuel jęknął,
głęboko wsuwając język w rozchylone usta. Czuł, że ona też
go pragnie. Namiętnymi ruchami dłoni pieściła jego ramiona i
plecy. Przez chwilę tulił ją do piersi. Zaskoczyło go, gdy
uniosła głowę i odsunęła się.
Po paru sekundach było już za pózno. Uwolnił ją z
uścisku.
We wzroku Jane namiętność mieszała się z obawą.
- Chciałabym wiedzieć, czy ci na mnie zależy? - spytała
niepewnym głosem.
Wiedział, że dzięki kilku odpowiednio dobranym słowom
mógł ją mieć, że zaprosiłaby go do sypialni i zaakceptowała
jako kochanka. Umiał niezle kłamać. W tej chwili staczał
jedną z najcięższych walk wewnętrznych w życiu. Obiecał
sobie, że nie będzie oszukiwać tej kobiety, lecz owa obietnica
miała nikłą moc w obliczu targających nim żądz. Przypomniał
sobie, co mu kiedyś powiedział Jack, przyjaciel, który wrócił,
by wydobyć go z opresji, bo tak przyrzekł podczas ostatniej
wspólnej misji. Rzadko coś obiecuję, powiedział wtedy, i
robię to tylko wówczas, gdy chcę dotrzymać obietnicy, żeby
nie wiem co.
Samuel miotał się w gąszczu pragnień.
- Przepraszam - rzekł w końcu.
Jane poczuła się zraniona. Otworzyła oczy i odsunęła się
od niego.
- Nie jestem... takim mężczyzną, do jakich przywykłaś.
Nie potrafię odczuwać tego, czego ty oczekujesz. Ale pragnę
cię - starał się wyjaśnić, widząc, że ją traci.
Nie potrafił usunąć z jej wzroku wyrazu żalu i goryczy.
- Nie wiem, co ci powiedzieć - dodał.
- Wystarczająco dużo powiedziałeś - odrzekła drżącym
głosem i odwróciła się.
- Nadal nie wiem, co myślisz o naszym małżeństwie.
- Potrzebuję trochę czasu. Muszę wiele spraw przemyśleć.
Samuel obawiał się, iż jutro nie przyniesie zmiany na
lepsze. Był wściekły na siebie, że ilekroć całował tę
kobietę, zawsze tracił nad sobą panowanie. Podszedł do
kanapy i podniósł płaszcz Jane.
- W porządku - rzekł. - Wyjdzmy stąd.
Jane obrzuciła go niepewnym spojrzeniem, a on nie umiał
zdobyć się na krzepiący uśmiech, bo ciągle walczył z
trawiÄ…cymi go emocjami. WziÄ…Å‚ Jane pod ramiÄ™.
- Ciągle chcę to uczcić - powiedział. - Chodz, pojedziemy
gdzieś moim dżipem.
- Za wcześnie na kolację - zaprotestowała słabo, gdy
ubierał ją w płaszcz. - I nie mogę pić alkoholu.
- Napijesz się czekolady - zaproponował, zadowolony, że
jeszcze nie wszystko stracone, bo Jane zgadza się z nim wyjść.
Ostrożnie sprowadził ją ze schodów, choć z pewnością
dałaby sobie radę sama. Jednak miała zostać matką jego
dziecka.
Myśl o czekoladzie pitej w małym miasteczku dla
uczczenia oczekiwanego potomka sprowadziła uśmiech na
twarz Samuela, gdy włączał silnik wozu.
ROZDZIAA ÓSMY
- Nie mogę uwierzyć, że mnie tu przywiozłeś -
powiedziała Jane, starając się nie rzucać nikomu w oczy.
Fotele w kąciku z napojami drogerii, w której pracowała
Liza, miały wysokie oparcia, lecz nie na tyle, by za nimi
zniknąć.
- Dlaczego? Przecież to miłe miejsce - rzekł Samuel, gdy
siadali w najodleglejszym zakamarku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- 137. MacDonald Laura Z dzieckiem w ramionach
- Frederik Pohl The Worlds of George O
- Aldiss, Brian W Los oscuros anos luz
- Zwierzenia Georgii Nicolson MiśÂ‚ośÂ›ć‡ ci wszystko wypaczy
- 06 R.A. Salvatore Trylogia Doliny Lodowego Wichru 3 Klejnot Halflinga
- Duchowy sekret Hudsona Taylora
- wielki boj
- Dunn Sarah Wielka miśÂ‚ośÂ›ć‡ 1
- Caminos de Autorealiz. Sup. Tomo II
- Swami Vivekananda Karma Joga
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- worqshop.xlx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.