Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ZAKAADNIK " ZDOBYCIE MOTORÓWKI ROSJAN " POZCIG NA
ZNIARDWACH " RATUJEMY SPIDERA " NADEJZCIE BIAAEGO
SZKWAAU " ROZBITY JACHT " W BAZIE RATOWNIKÓW "
UCIECZKA SZPIEGÓW " ROZWIZANIE ZAGADKI ZE ZDJCIEM "
W PODZIEMIACH TAJNEJ FABRYKI " CZY SPIDER NAS
ZDRADZIA?
Na naszej motorówce zapanowało ożywienie. Poczułem lekkie ssanie w dołku, które
zawsze pojawiało się u mnie przed skokiem na spadochronie.
- Co robimy? - zapytał pan Tomasz.
- Uwalniamy Spidera - oznajmił Leśnik.
Włączył bieg jałowy i przekazał ster Panu Samochodzikowi.
- Teraz pan będzie sterować - powiedział komandos. - Chodz, czas na nas - rzucił w
mojÄ… stronÄ™.
Zeszliśmy do kabiny. Leśnik położył w pobliżu siebie torbę, tajemniczy prezent, który
otrzymaliśmy w Mikołajkach. Ze swojego plecaka wyjął specjalne szminki do maskowania
twarzy.
- Załóż tenisówki - rozkazał mi.
Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Jeśli przyjdzie nam płynąć wpław, buty nie będą tak ciążyć -wyjaśnił.
Gdy już pokryliśmy sobie twarze kamuflażem i założyliśmy wojskowe drelichy,
wyszliśmy na pokład. Leśnik cały czas niósł czarną torbę. Z dziobu motorówki wykonał
trzymetrowy skok na brzeg. Poszedłem w jego ślady.
Wczołgaliśmy się po skarpie na szczyt nasypu kolejowego. Trzydzieści metrów od
nas, po prawej stronie, w dole ujrzałem poszukiwany jacht motorowy. Leśnik obserwował go
uważnie co chwila zerkając w stronę motorówki Rosjan.
- Poleżymy sobie na torach i poczekamy - szepnął Leśnik.
- Na pociąg? - drwiłem. - Tędy pociągi przejeżdżają tylko dwa razy dziennie.
- Nie. W kokpicie stoi blondyn. Obserwuje okolicę, a głównie łódz Rosjan.
Spojrzałem na jacht. Nikogo tam nie widziałem.
- Skąd wiesz, że tam jest? - pytałem.
- Powąchaj. Nie czujesz? Używa drogich i pachnących perfum.
Komandos sięgnął do torby i bez słowa podał mi kałasznikowa.
- Skąd to masz? - nie wytrzymałem.
- To prezent dla ciebie od Czeczeńców - mruknął Leśnik. - Od razu domyśliłem się, o
co chodzi. Potem pomacałem torbę i wyczułem znajome kształty. Pewnie górale chcą
naszymi rękoma załatwić swoje sprawy, więc musimy być czujni, bo mogą wkroczyć do akcji
w każdej chwili. Nie wiemy nawet, gdzie teraz są.
Komandos wyjął karabin snajperski SWD. Chwilę ustawiał celownik. Przez lunetę
obserwował poczynania Rosjan.
- Zaraz ruszą - wyszeptał.
W tej samej chwili silnik motorówki Rosjan zaryczał na najwyższych obrotach. Ich
łódz wysoko zadzierając dziób mknęła po wodzie w stronę jachtu Lisy i Niemca. Blondyn,
którego zauważyłem dopiero gdy się ruszył, krzyknął coś w głąb kabiny. Niemiec uruchomił
silnik.
Rosjanie zatrzymali się kilka metrów od rufy jachtu. Trzech osiłków celowało z
pistoletów, a Popow stanął za nimi.
- Oddajcie informatyka! - krzyknął po angielsku Popow. - Polacy już was szukają. Nie
uciekniecie nam.
Lisa wyszła z kabiny prowadząc Spidera. Nasz przyjaciel miał ręce skute na plecach.
Angielka trzymała pistolet tuż przy jego skroni. Palec prawej dłoni Leśnika zbielał na spuście.
Wiedziałem, że z takiej odległości nie mógł chybić i trafiłby Lisę. Jednak skrępowany Spider
nie mógłby daleko uciec, a z pewnością zaczęłaby się strzelanina.
Blondyn nie czekając na czyjąkolwiek reakcję włączył wsteczny bieg i zrywając cumy
cofnął się na środek zatoczki. Rosjanie zdębieli, ale po chwili rozpoczęli chaotyczny ostrzał
jachtu.
Leśnik błyskawicznie skierował lufę w ich stronę i trzy razy szybko nacisnął spust.
Cała trójka Rosjan ze zdumieniem patrzyła na swoje puste dłonie, z których komandos
strzałami wytrącił pistolety. Wtedy ja oddałem serię w powietrze. W Okartowie rozszczekały
się psy. Blondyn wykorzystał nieuwagę Rosjan i mknął prosto na przesmyk w stronę Zniardw.
Przestraszony pan Tomasz w obawie przed zderzeniem powoli cofał się z przejścia. Rosjanie
ruszyli w pościg.
Leśnik zerwał się na równe nogi, założył karabin na plecy i ruszył biegiem w stronę
mostu kolejowego. Pobiegłem za nim. Gdy byliśmy na początku mostu kolejowego pod nami
przemknęła łódz ze Spiderem na pokładzie.
- Spózniliśmy się - syknął komandos. - Skaczemy na Rosjan.
Do lustra wody było pięć metrów. Serce mi lekko zadrżało, ale gdy ujrzałem dziób
motorówki Rosjan mocno wybiłem się i poleciałem w dół. Leśnik wylądował pierwszy na
prawej burcie i na moment łódz zachwiała się. Spadłem na czyjeś plecy i razem z tym kimś
upadłem na podłogę. Usłyszałem rosyjskie przekleństwa. Popow stał przy sterze i wydawał
rozkazy swym kompanom.
Aódka wypożyczona przez Popowa była mniejsza od naszej i nie miała kabiny pod
pokładem. W otwartym kokpicie mieściło się sześć osób. Zaczęła się gwałtowna szarpanina.
Motorówka mknęła z ogromną prędkością. Za nami płynął pan Tomasz. Nad jeziorem powoli
zapadał zmierzch.
Rosjanin, umięśniony blondyn z czarnymi pręgami blizn na twarzy, przycisnął mnie
do rufy i próbował wypchnąć wprost w spieniony kilwater. Kałasznikow zawieszony na
plecach uwierał mnie i wiłem się jak piskorz. Nagle kopnąłem Rosjanina w kolano, a gdy ten
zwolnił uścisk, zerwałem się na nogi i chwyciłem go za nogawkę spodni na wysokości uda.
Mocno poderwałem go i wykorzystując, fakt że stracił równowagę, wypchnąłem go za burtę.
W tym czasie Leśnik rozprawił się z pozostałą dwójką wysyłając ich do wody. Popow
trzymając ster patrzył na nas.
- Adios! - krzyknął do niego komandos podając mu koło ratunkowe.
Popow posłusznie poszedł w ślady kolegów. Leśnik przejął ster.
- Wyrzuć broń! - krzyknął do mnie.
Wykonałem jego polecenie i kałasznikow powędrował do wody, tak samo jak karabin
snajperski komandosa. Pan Samochodzik zrównał się z nami. W mojej kieszeni zadrgał
telefon komórkowy.
- Będziemy was uprzedzać o rafach - usłyszałem głos Eduardo. - Trzymajcie się z
naszej lewej burty. Tam jest głęboko.
Gnaliśmy za motorówką Lisy. Powoli zmniejszaliśmy dystans.
- Uwaga! Po prawej, na głębokości pół metra zaczyna się Rafa Woprowska -
meldował Eduardo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.