Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego rękę na swoim brzuchu. - Czujesz?
- No, no! To dziecko potrafi dużo więcej niż komunikować się telepatycznie. Naprawdę kopie!
Emocje odebrały mu głos. Pomyślał o Andrei i dziecku, które nie miało szansy się urodzić. Marisa
była zupełnie inna, a jednak przypominała jego pierwszą miłość ze względu na wszystkie ważne
cechy: siłę, piękno, poczucie humoru i dobro. Była idealna.
Andrea by ją zaaprobowała.
- Co myślisz o dzieciach? - spytała go nieśmiało.
- Ona będzie pierwsza, ale na niej nie poprzestaniemy.
- Obiecaj mi, że będziesz ją kochał tak samo jak inne.
- Zawsze będzie miała specjalne miejsce w moim sercu. Gdyby nie ona, nigdy byśmy się nie poznali.
- i gdyby nie czekolada. Chcesz spróbować?
- Już myślałem, że nigdy mnie nie zaprosisz.
EPILOG
- Cii! - Carla przyłożyła palec do ust. - Nie mogę ci jeszcze powiedzieć. To tajemnica.
Marisa w zwiewnej białej sukni stała w zimnym wilgotnym lochu, a Carla nie chciała jej zdradzić, po
co tu przyszły, skoro zaraz ma się odbyć jej ślub.
Wiedziała, że Dane był przeciwny jej małżeństwu z Ni-kiem. Wyraził to bardzo jasno i dobitnie. A
Nico równie zdecydowanie odpowiedział mu, że prędzej wyrzeknie się sukcesji niż ukochanej
kobiety.
- Przemyśl to jeszcze - prosił Dane zaledwie parę dni wcześniej. - Za kilka miesięcy, gdy ucichnie cała
ta wrzawa w mediach, możemy zdecydować się na publiczny anons, jeśli nadal będziesz czuł do
Marisy to co teraz. W tej chwili z trudem udało nam się przechylić sympatię ludzi na naszą stronę.
Małżeństwo z dziewczyną z płebsu, w dodatku ciężarną, wywoła lawinę spekulacji i plotek. Sytuacja
w kraju jest niestabilna, nie stać nas na kolejne afery.
- Jeśli poczekamy - odparł Nico stanowczo - dziecko Marisy urodzi się przed ślubem. Wszyscy zaczną
plotkować, że nie jest moje.
-Ale.. . ono naprawdę nie jest twoje - zauważył zaskoczony Dane.
- Mylisz się, braciszku. Jest moje od chwili, gdy zako-
Pod opieką księcia
151
chałem się w Marisie. Biorę za nie pełną odpowiedzialność. Nic tego nie zmieni, a nasze małżeństwo
jeszcze to potwierdzi.
- Zwariowałeś - rozgniewał się Dane. - %7łycie nie jest takie proste. A jeśli chodzi o ten poroniony
pomysł ze ślubem, absolutnie go zakazuję!
Nico podobnie jak starszy brat zawziął się i odmówił dyskusji na ten temat. Zapowiedział tylko, że na
parę dni wylatuje do Paryża. Marisa z ciężkim sercem uznała, że decyzja przyszłego króla jest
nieodwołalna.
Po trzech dniach wpadła do niej podniecona Carla i zaczęła wołać od progu:
- Chodz szybko! Nico wrócił. Przywiózł ci suknię ślubną. Musisz ją włożyć, a potem mamy zejść do
podziemi.
- Co?!
- Nie przejmuj się. W lochach są składy wina. Nic ci nie grozi. Nie ma czasu, pospiesz się.
Marisa usiłowała dowiedzieć się czegoś więcej, ale Carla nabrała wody w usta. Powtarzała tylko, że
muszą się spieszyć, i pomagała jej zapinać jedwabną suknię wykańczaną perełkami. Następnie upięły
welon z delikatnej koronki i Marisa po raz pierwszy zaczęła mieć nadzieję, że może jednak wyjdzie za
mężczyznę swoich marzeń.
- Kwiaty.
Carla podała jej wiązankę z białych storczyków, po czym zaprowadziła przed lustro. Marisa patrzyła
na własne odbicie oszołomiona. Wyglądała niewiarygodnie pięknie, sama musiała to przyznać.
W mrocznej piwnicy czuła się nie na miejscu. Może ten dziwaczny niepokój budzą duchy sprzed
stuleci, które chcą jej się przyjrzeć?
152
Raye Morgan
Nagle serce w niej zamarło. Ziemia zadrżała im pod nogami. Trzęsienie ziemi? Stojąca obok Carla
dała znak, że nie ma powodu do obaw.
- Patrz. - Wskazała na tylną ścianę, która podzieliła się na dwie i powoli zaczęła rozsuwać, odsłaniając
długi korytarz oświetlony płonącymi pochodniami.
Pośrodku stały sanie na szynach.
- Idziemy - komenderowała Carla. Podniosła długi tren ślubnej sukni i wskazała na sanki.
Usadowiły się w środku na pluszowych kanapach i pojazd ruszył powoli, jakby ciągnięty przez
niewidzialne renifery.
- Tym sekretnym korytarzem uciekła rodzina królewska pięćdziesiąt lat temu, w czasie zamachu stanu
- wyjaśniła Carla. - W szesnastym wieku podziemne przejście prowadziło do prywatnej kaplicy
zamkowej. Teraz zaprowadzi nas na twój ślub.
Marisa nie miała już czasu na zadanie kolejnych pytań. Znalazły się w podziemiach kaplicy, a
naprzeciw niej biegł już niezwykle elegancki książę Mychale.
- Witaj, Mariso. Będziesz prawdziwą ozdobą naszego rodzinnego klanu. Wszyscy się bardzo
cieszymy.
- Dziękuję - odparła szczerze. - To dla mnie wiele znaczy. - Zwłaszcza wobec otwartego
niezadowolenia następcy tronu, pomyślała.
Mychale podał jej ramię. Podeszli do zamkniętych wrót. Organy zaczęły grać marsza weselnego, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.