Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Moje danie jest zbyt pospolite jak na taki podarunek - orzekła. - Gdybym wiedziała,
postarałabym się o coś naprawdę wyszukanego.
- Sztuka nigdy nie bywa pospolita - odparł Blake.
- Mo\liwe, ale... - Summer uniosła głowę, upominając się w myślach, \e nie wypada
się a\ tak rozczulać. To w końcu tylko kamyczki. A jednak jej serce przepełniała ogromna
radość.
- Blake, ona jest śliczna, po prostu prześliczna. Zbyt powa\nie potraktowałeś moje
słowa. Przygotowałam tę kolację tylko i wyłącznie dlatego, \e chciałam...
- Gdy ją zobaczyłem, pomyślałem o tobie - odezwał się, jakby w ogóle jej nie słuchał.
- Brylanty są takie chłodne i pełne rezerwy, ale... - Ostro\nie wyjął bransoletkę z pudełka. -
Jeśli przyjrzysz się im bli\ej, zobaczysz w nich ciepło, \ar. - Mówiąc to, uniósł bransoletkę do
góry i patrzył, jak kamienie o\ywają w blasku świec.
- Brylant... Najtwardszy z kamieni i najbardziej elegancki. - Blake zapiÄ…Å‚ bransoletkÄ™
na ręce Summer. Ich spojrzenia spotkały się. - Zrobiłem to tylko i wyłącznie dlatego, \e
chciałem.
Nie mogła złapać oddechu. Miała wra\enie, \e zaraz zemdleje. Czy on zawsze musi
tak na nią patrzeć?
- Zaczynasz mnie niepokoić - wyszeptała.
Ów szept sprawiÅ‚, \e Blake straciÅ‚ kontrolÄ™ nad sobÄ…. WstaÅ‚, wziÄ…Å‚ Summer za rÄ™kÄ™ i
przyciągnął do siebie z całej mocy.
- To dobrze - powiedział krótko.
Tym razem jego usta nie były tak cierpliwe jak poprzednio. Ogarnęła go
nieposkromiona \ądza. Chciał natychmiast wziąć wszystko, co było do wzięcia. Głód, który
nie miał nic wspólnego z niedokończonym posiłkiem, wzbierał w nim z ka\dą sekundą.
Pociągnął Summer na podłogę.
Oboje wpadli w wir namiętności. Summer nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś
podobnego. Była zniewolona i pełna szczęścia, oszołomiona szybkością, urzeczona siłą. Nie
mieli cierpliwości, aby powoli pozbywać się ubrań. Zdzierali je z siebie i rzucali byle gdzie,
dopóki naga skóra nie dotknęła skóry. Ciało Summer, rozgrzane i spragnione rozkoszy,
wygięło się w spazmie. Po\ądała pasji i siły, które tylko Blake mógł jej ofiarować.
Przylgnęła ustami do jego szyi. Zęby delikatnie skubały skórę, język ją gładził.
Urywane oddechy świadczyły, \e zmierzają tą samą ście\ką do wspólnego celu. To było
piękne: dawać rozkosz i otrzymywać ją w zamian. Jej wyostrzone zmysły momentalnie
wyczuły chwilę, w której Blake stracił kontrolę nad swoim ciałem i umysłem.
Brał ją w sposób szorstki i zdecydowany. Obudziła w nim instynkty wykraczające
poza cywilizowane zachowania. Usta Blake'a były wszędzie. Smakowały jej ciało kawałek po
kawałku w szalonej podró\y od ust do piersi, a potem ni\ej i ni\ej, dopóki nie wstrząsnął nią
spazm rozkoszy.
Zwiat wirował dookoła. Wszystko szalało w opętańczym, dzikim tańcu zmysłowej
przyjemności. Summer znalazła się w samym centrum tego wiru. Zatracała granice swojego
jestestwa. Jęknęła, próbując odzyskać chocia\ część siebie, ale wtedy przeszył ją dreszcz.
Szczytowała. Lewitowała. Ju\ nie była sobą.
Pragnął jej właśnie takiej. Ogarnęła go pierwotna, męska satysfakcja, \e potrafi
wprawić ciało kobiety w konwulsyjne dr\enie. Summer z trudem chwytała oddech, ale nie
pozwolił jej ochłonąć. Zaczął ją od nowa rozpalać gorącymi ustami i zachłannymi dłońmi.
Widział jej twarz w świetle świec. Jaśniała szczęściem, radością i pragnieniem. Sam jej
po\ądał jeszcze bardziej ni\ przed chwilą.
Gdziekolwiek dotknął ciała Summer, czuł wzbierający, podskórny nurt.
- Powiedz, \e mnie pragniesz - za\ądał, wspinając się ku jej ustom. - Tylko mnie.
- Pragnę cię. - Summer nie umiała ju\ myśleć o niczym innym. Oddałaby mu
wszystko. - Tylko ciebie.
Połączyli się z gwałtownością, której nie było końca. Potem opadli na podłogę,
wyczerpani i dyszÄ…cy.
Le\ała obok niego, wiedząc, \e nie ma w sobie dość siły, by się poruszyć. Ledwie
mogła oddychać. Nie miało to zresztą znaczenia. Dopiero teraz zorientowała się, \e le\y na
twardej podłodze. Nie pokusiła się jednak, \eby zmienić pozycję. Westchnęła głęboko i
zamknęła oczy, gotowa zasnąć tam, gdzie le\ała.
Blake zsunął się z niej. Ciało Summer wydało mu się nagle delikatne i bezbronne.
Kiedy kochał się z nią gwałtownie, była pełna pasji i zaborcza. Teraz z przyjemnością patrzył,
jak drzemie, wyczerpana rozkoszą. Nie miała na sobie nic oprócz brylantowej bransoletki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.