Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spróbował kciukiem cięciwy wprawiając ją niby w jaskółczy świergot, sięgnął po strzałę
i jakby od niechcenia wypuścił ją, ze świstem szyjącą powietrze, w krążek przybity do
drzwi. Ugodziła w sam środek celu, a grot jej przeszył grubą dębową deskę.
Następnie, zwracając się do Klitoneosa ze swobodnym uśmiechem, rzekł:
 Książę, upieram się przy obietnicy twojej siostry. Napiąłem łuk, trafiłem w śro-
dek tarczy, jestem więc mężem Nauzykai. Czy uznajesz moje roszczenia?
 Uznaję je publicznie.
 To dobrze. Teraz mam inny cel do ugodzenia. Pewien obecny tu mąż zabił
zdradziecko mego współplemieńca. Przyszedłem tu, by go pomścić, krew za krew.
Antinoosie, przygotuj się na spotkanie czarnej śmierci.
143
Antinoos właśnie wznosił do ust dwuuszną czarę, gdy strzała przeszyła mu rów-
niutko grdykę i wyszła karkiem. Runął bijąc kurczowo rękami i nogami, wywrócił stół
i rozsypał po podłodze chleb i mięso. Krew trysnęła nosem i ustami na całe dobre
jadło.
Okrzyk trwogi odbił się echem po krużgankach, lecz Ajton założył już drugą strzałę
i siedział gotów zastrzelić każdego, kto przeciw niemu wystąpi. Eurymach spojrzał
dziko po ścianach krużganka i spostrzegł nagle, że nie ma na nich broni i tarcz. Szybko
powziął decyzję i wyskamlał:
 Przyjaciele, ten Cypryjczyk jest mistrzem w łucznictwie. Zabije co najmniej pię-
ciu lub sześciu, nim go obezwładnimy. A miał prawo zabić Antinoosa w odwet za krew;
nie można zaprzeczyć. Ponadto, jeśli księżniczka zgodzi się poślubić tego obcego, nie
stójmy jej na przeszkodzie, ale rozejdzmy się do domów, bowiem sama bogini Atena
zrządziła tę próbę zręczności.
Dały się słyszeć pomieszane okrzyki zgody i sprzeciwu. Potem przemówił
Klitoneos:
 Panowie, posłuchajcie mnie, proszę. Antinoos umarł, ponieważ zabił mego wuja
Mentora, którego król wyznaczył na regenta podczas swej nieobecności. Jest jeszcze
dwóch morderców między wami. Pierwszy to Eurymach, który zasztyletował mego
brata Laodamasa (co dało początek wszystkim tym kłopotom) i utopił jego ciało w mo-
rzu  tak bowiem duch Laodamasa skarżył się królowej. Następnie Ktesippos, gdyż on
to, a nie mój niesłusznie wygnany brat Halios, bestialsko zamordował rybaka. Choćby
obaj ci zbrodniarze wyrzekli się całego swego dziedzictwa, jeszcze by to nie wystar-
czyło jako odpłata za zło, które wyrządzili naszemu domowi. Panowie moi, zwiążcie ich
zaraz, zawleczcie przed Radę, a przez to uwolnicie się od zarzutu zbrodni, który spada
na wszystkich, co się tu znalezli. No, Agelaosie, Lejodesie, Amfinomosie  do was się
zwracam, bo jesteście najlojalniejsi wobec mego ojca  co wy na to?
Gdy nie odpowiadali, Eurymachos znów krzyknął:
 A więc dobrze, przyjaciele! On odmawia przyjęcia naszej propozycji, a oskarża
o bunt, co (jeśliby zostało udowodnione) stanowi główne wykroczenie. Zabijmy go
więc i skończmy już z tym! Za miecze! Stoły niechaj nam posłużą jako tarcze!
Skoczył na Ajtona z mieczem w dłoni, ale strzała ugodziła go w brodawkę piersi
i zwalił się przewracając stół i parę krzeseł.
 A teraz Ktesippos  zawył Klitoneos.  Jego śmiercią możemy położyć kres za-
bijaniu.
Było już za pózno. Amfinomos, jako Eurymachowy brat stryjeczny, nie mógł się
oprzeć pragnieniu zemsty. Trzymając się blisko ściany skoczył ku Ajtonowi, który wy-
patrując Ktesipposa odsłonił plecy. Dostrzegł go jednak Klitoneos i cisnął włócznią.
144
Amfinomos padł, ale Klitoneos zostawszy bez broni nie śmiał wybiec naprzód, by od-
zyskać włócznię, w obawie, że go zasieką mieczami. Zwinął dłoń w trąbkę i szepnął do
ucha Ajtonowi:
 Odpieraj ich, póki nie przyniosę włóczni, tarcz i hełmów.  Pomknął przez
drzwi frontowe ciągnąc za sobą Eumajosa. Za nimi pobiegł Filojtios, przedarł się mię-
dzy stołami, gdzie kłócili się zamroczeni zalotnicy, jedni nawołując do zgodnej napaści
na Ajtona, drudzy zalecając poddanie się.
Ajton przekrzyczał wrzawę:
 Jeszcze ktoś do Hadesu? Jeszcze ktoś na Styks? Wychodzcie, wychodzcie, pano-
wie. Oto okazja dla głupców, by dać się zgładzić na zawsze. Niech jednak ci, którzy ko-
chają życie, trzymają się o dwadzieścia kroków od łuku. I strońcie od tych bocznych
drzwi!
Zaczął się ogólny odwrót i z pewnością doszłoby do poddania, gdyby syn Eumajosa
pobudzony tym zgiełkiem do akcji nie zaatakował służby zalotników na dziedzińcu
ofiarnym i nie wrzasnął:
 Dobra wieść! Widać okręt króla. Zaraz dobije do brzegu i zemści się.
Noemon rozszalały z zazdrości, że Ajton napiął łuk i został uznany za mojego męża,
skupił swych towarzyszy.
 Jesteśmy zgubieni!  wykrzyknął.  Król nie będzie dochodził, kto jest winien,
a kto nie, i wszystkich nas powiesi jako buntowników. Szybko, musimy pokonać tego
łucznika, nawet jeśliby niektórzy z nas mieli paść od jego strzał. Potem zagrozimy, że
spalimy pałac, jeżeli król odmówi nam swojego przebaczenia. Chwyćcie za stoły i jak
powiem:  Raz, dwa, trzy , atakujcie!
Noemon doliczył zaledwie do dwóch, gdy strzała wpadła mu w otwarte usta i uci-
szyła na wieki. Wtedy wbiegł Klitoneos i Eumajos z włóczniami i tarczami i zajęli sta-
nowiska po obu stronach Ajtona; Filojtios zaś, w pełnym uzbrojeniu, pospieszył bronić
dostępu do bocznych drzwi.
Klitoneos zrobił szlachetny wysiłek, żeby uniknąć rzezi.
 Ostatnia dla was sposobność, moi panowie!  krzyczał.  Jeżeli ją przepuści-
cie, mamy tu czternaście kołczanów strzał opierzonych przekleństwami mojego brata
Haliosa, by was wystrzelać jak psy. Podejdzcie tu do mnie pojedynczo, z rękami do góry,
i dajcie się związać. Przyrzekamy wolność wszystkim oprócz Ktesipposa.
 Nigdy!  krzyknął Ktesippos. Ale Lejodes uniósł swe delikatne dłonie i powie-
dział:  Przyjaciele, walka jest nierówna i póki Ktesippos żyje, przechowujemy wśród
siebie mordercę. Zachęcam was do poddania; gdy bowiem umrzemy, skończy się mi-
łość, zaszczyty i radości tego świata.
Agelaos po cichu naradził się z Melantiosem, który zgodził się na ochotnika pójść
i przynieść broń, tak rozpaczliwie potrzebną. Wszedł na wieżę, wyskoczył oknem
145
z pierwszego piętra i pobiegł do kuchennego wejścia. Wpadłszy w nie przedostał się
szeregiem korytarzy do składu, z którego jego córka i jej głupie towarzyszki pomogły
mu przyciągnąć całe naręcza włóczni, oszczepów i tarcz. Pośpieszył z bronią do wieży,
gdzie Agelaos wciągnął ją przez okno, by rozdać swoim współplemieńcom. Wkrótce
z okrzykiem:  Nie poddajemy się!  dwunastu uzbrojonych Trojan uformowało się
w linię, tarcza przy tarczy. Klitoneos uderzył się w piersi.
 Zostawiłem klucz od składu w zamku  krzyknął.  Melantios musiał obejść
dookoła. Szybko, Eumajosie, nie daj mu wziąć więcej! Ty też biegnij, Filojtiosie! My z Aj-
tonem będziemy bronili drzwi, póki nie wrócicie.
Filojtios z Eumajosem wybiegli i przyłapali Melantiosa, gdy po raz drugi wszedł do
składu. Skoczyli, obalili go na ziemię, skrępowali mu ręce i nogi i, przerzuciwszy drugi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.