Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rażała siebie bez niego, czuła smutek i pustkę.
Ale to mój problem, przypomniała sobie. Zawarli
umowę, a ona zawsze dotrzymuje słowa. W tej chwili
bardziej drÄ™czyÅ‚o jÄ… niepokojÄ…ce uczucie, że w sto­
sunkach między braćmi zaszła jakaś zmiana, której do
tej chwili nie była świadoma. Cóż, zastanowi się nad
tym pózniej.
Wreszcie dojechali do Brooklynu.
- To tylko kilka przecznic - powiedziała na stacji.
Wiał ostry, jesienny wiatr. - Mam nadzieję, że nie
zmęczy was krótki spacer.
- Chyba jakoÅ› damy sobie radÄ™ - odparÅ‚ Zack. - Wy­
glÄ…dasz na zdenerwowanÄ…, Rachel. Nick, mam racjÄ™?
- Tak, rzeczywiście jest jakaś podminowana.
- To śmieszne - powiedziała i ruszyła pod wiatr,
a oni za niÄ….
- NieczÄ™sto zaprasza siÄ™ kryminalistÄ™ na niedziel­
ny obiad - skomentował Zack. - Potem trzeba będzie
przeliczyć srebra.
Z NAKAZU SDU 173
Zaszokowana, zaczęła gorÄ…czkowo szukać od­
powiednich słów, gdy Nick parsknął i odparował
bratu:
- Moim zdaniem jest zdenerwowana dlatego, że
zaprosiła na obiad irlandzkiego marynarza. Boi się, że
wychlasz cały zapas wódy i rozpętasz awanturę.
- Potrafię pić, stary. I nie planuję awantur. Chyba
że z gliną.
- GlinÄ™ biorÄ™ na siebie.
Dopiero teraz dotarło do niej, że żartują. Jak bracia.
Naprawdę jak bracia! Zachwycona, wzięła obu pod
ręce.
- JeÅ›li któryÅ› z was zaczepi Aleksija, bÄ™dzie zdzi­
wiony. Jest jeszcze gorszy, niż myÅ›licie. A ja siÄ™ de­
nerwuję tylko tym, że nie dostanę obiadu. Widziałam,
ile potraficie zjeść.
- I to mówi kobieta, która Å‚aduje w siebie jak ciÄ™­
żarowiec.
- Ja po prostu mam zdrowy apetyt - powiedziała
Rachel, patrząc na Zacka zwężonymi oczami.
- Ja też, skarbie - odparł z szerokim uśmiechem.
Zastanawiała się, jak uspokoić gwałtowne bicie
serca, gdy do krawężnika podjechało sportowe MG.
- Cześć! - zawołał kierowca.
- Cześć! - Rachel podbiegła, żeby przywitać się
z bratem i bratową. Pocałowała Michaiła i spojrzała
na jego żonę. - Ciągle udaje ci się panować nad nim,
Sydney?
174 Z NAKAZU SDU
- Całkowicie. Ja się nadaję do trudnych zadań.
-Chłodna i elegancka Sydney uśmiechała się.
Michaił uszczypnął żonę w udo i rzucił okiem na
dwóch mężczyzn stojących na chodniku.
- A jak mi to wytłumaczysz?
- To moi goście. - Obrzuciła go ostrzegawczym
spojrzeniem, choć wiedziaÅ‚a, że to nic nie da. Zawo­
łała Nicka i Zacka. - Chodzcie poznać mojego brata
i jego udręczoną połowicę. Sydney, Michaił, to Za-
ckary Muldoon i Nicholas LeBeck.
Michaił zlustrował ich przez ciemne okulary. Jak każdy
brat, podejrzliwie traktował nowych znajomych siostry.
- Który z nich to klient?
- Dzisiaj obaj są gośćmi.
Sydney przysunęła się do męża i wepchnęła mu
łokieć w żebra.
- Miło mi was poznać. Wybraliście się na niezłą
wyżerkę. Nadia świetnie gotuje.
- Słyszałem - powiedział Zack. Nie spuszczając
oczu z Michaiła, władczym gestem położył rękę na
ramieniu Rachel.
- Pan jest właścicielem, hm, baru?
- Nie. Właściwie to zajmuję się niewolnictwem.
Białych.
Nick zachichotaÅ‚, nim Rachel zdążyÅ‚a jakoÅ› zare­
agować.
- Zaparkuj samochód - zwróciÅ‚a siÄ™ do brata zre­
zygnowana.
Z NAKAZU SDU 175
Kiedy odjechał, Nick spojrzał porozumiewawczo
na Rachel.
- Teraz już wiem, co myślisz o starszych braciach.
Potrafią dać w kość.
- To wynika z poczucia odpowiedzialnoÅ›ci - po­
wiedział Zack. - Po prostu przekazujemy młodszym
nasze doświadczenia.
- Raczej wtrÄ…cacie nos w nie swoje sprawy.
Niemniej była rozbawiona. Michaił i Sydney byli
już pod drzwiami. Kiedy Rachel zobaczyła Nataszę,
krzyknęła i pędem wbiegła na schodki.
Zack patrzył, jak Rachel całuje siostrę. Natasza
byÅ‚a niższa i drobniejsza. Oczy zaszÅ‚y jej Å‚zami, kru­
czoczarne włosy ciężko opadały na plecy. Pierwszą
myślą Zacka było, że taka kobieta nie może być matką
trojga dzieci. Nagle chłopiec w wieku sześciu lub
siedmiu lat wcisnął się między kobiety i zaczął coś
mówić.
- Wpuszczacie zimno! - Męski głos zadudnił tak
głośno, że słychać go było na ulicy. - Nie jesteście
w stodole.
- Tak, tato - odparła Rachel pokornie, ale kiedy
podnosiła siostrzeńca do góry, puściła do niego oko.
- To moja siostra Natasza - mówiÅ‚a, stojÄ…c w otwar­
tych drzwiach. - I mój chłopak, Brandon. I jeszcze
ktoś - dodała, gdy pojawiła się mała dziewczynka,
która natychmiast przytuliła się do nóg Nataszy. -
Katia.
1 7 6 Z NAKAZU SDU
- Podnieś mnie - zażądała Katia, wskazując na
Nicka. Wyciągnęła do niego rączki i filuternie się
uśmiechnęła. Nick odchrząknął i spojrzał na Rachel
z niemą prośbą o pomoc. W odpowiedzi zyskał tylko
wzruszenie ramion, więc pochylił się niezgrabnie.
Katia, ekspert w tych sprawach, natychmiast usado­
wiła się na jego biodrze i objęła go za szyję.
- Ona lubi mężczyzn - tłumaczyła Natasza. Kiedy
znów rozległ się krzyk ojca, wzniosła oczy do nieba.
-Wejdzcie już.
Zack był zaskoczony dzwiękami i zapachami.
Dom, pomyślał. Prawdziwy dom. Taki, jakiego nigdy
nie miał.
Zapach szynki, gozdzików i pasty do podłogi,
gwar rozmów. Na meblach stojących w niewielkim
salonie słońce i czas odcisnęły swe piętno. Teraz
krÄ™ciÅ‚o siÄ™ tu wiele osób. Przy Å›cianie staÅ‚o bÅ‚ysz­
czące pianino, a na nim rzezba z brązu. Rozpoznał
w niej twarze czÅ‚onków rodziny Rachel. Dwa star­
sze, poważniejsze oblicza po obu stronach grupy to
na pewno rodzice.
Nie znal się na sztuce, lecz zrozumiał, że ta rzezba
przedstawia jedność, której nic nie złamie.
- Przyprowadzasz przyjaciół, a potem trzymasz
ich na zimnie. - Jurij siedział w fotelu, trzymając na
kolanach sporÄ… dziewczynkÄ™ o jasnych wÅ‚osach i cie­
kawskich oczach. Jego ramiona, olbrzymie i silne,
tuliły pannicę do siebie.
Z NAKAZU SDU 177
- Nie jest tak strasznie zimno. - Rachel pochyliła
się, żeby pocałować ojca i dziewczynkę. - Freddie,
ładniejesz z każdym dniem.
Freddie uśmiechnęła się i udawała, że nie patrzy na
młodego mężczyznę, który niósł jej młodszą siostrę.
WÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚a trzynaÅ›cie lat i zaczynaÅ‚a odkry­
wać świat.
Rachel przedstawiÅ‚a im Zacka i Nicka. Freddie sta­
rała się zapamiętać nazwisko i imię Nicka, a ojciec
rodziny donośnym głosem wydawał rozkazy.
- Aleksij, przynieÅ› grzane wino. Rachel, zanieÅ›
płaszcze na górę. Michaił, pózniej będziesz całował
żonę. Idz i powiedz mamie, że mamy gości.
Po chwili Zack siedział już na kanapie, drapiąc za
uszami kÅ‚apciatego psa i dyskutujÄ…c z Jurijem na te­
mat wad i zalet posiadania własnej firmy.
Nick czuł się nieswojo. Dziewczynka wcale nie
miała zamiaru odkleić się od niego. A na dodatek czuł
na sobie poważne spojrzenie tej jasnowłosej Freddie
o szarych oczach. Uciekł wzrokiem w bok i modlił
się, żeby wreszcie weszła pani domu i coś z tym
wszystkim zrobiła. Katia tymczasem przytuliła się do
niego i dotknęła jego kolczyka.
- Aadny - powiedziała z tak słodkim uśmiechem,
że musiaÅ‚ zwrócić na niÄ… uwagÄ™. - Ja też mam kolczy­
ki. Widzisz? - Pokręciła zamaszyście głową, chcąc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.