Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nic wspólnego ze mną, a nawet gdyby miało, to nie chciałabym,
żeby za niego wychodziła, jeżeli go nie kocha. A co do tego, że
moje przyjaciółki są niezależne i bogate, to przecież Lily nic
nigdy nie dostała. Ciężko pracowała przez całe życie. A Abby
jest dyrektorką i też haruje jak wół. Wszystkie pracują. Emma
ma galerię sztuki, a Vanessa... - urwała. Dlaczego w ogóle roz-
mawia z tą nikczemną kobietą? - Nieważne. Rozmowa z tobą to
strata czasu.
Felicity obróciła się na pięcie i wyszła. Starała się uspokoić, ale
kiedy wróciła do stołu, wciąż jeszcze zaciskała zęby i mamrota-
ła pod nosem.
S
R
Coś się stało? - spytała Emma. Felicity przewróciła oczami.
Delia Forrester. Chyba nie muszę nic dodawać.
Zawsze się zastanawiałam - powiedziała Abby - co ta kobieta
robiła, zanim wyszła za Franka. Moja mama usiłowała się tego
dowiedzieć, ale o ile wiem, bez efektu.
Ja wiem, co robiła - powiedziała Felicity.
Naprawdę?
-Tak. Mieszała w kociołku i warzyła swoje mikstury.
Przez moment panowała cisza. Potem Vanessa parsknęła i
wszystkie wybuchnęły śmiechem.
Ale jesteś niedobra - powiedziała Emma, ale też się śmiała.
No co, przecież jest wiedzmą - upierała się Felicity.
Rozmowę przerwało nadejście kelnera z jedzeniem, a potem nie
podjęły już tematu Delii. Przez następną godzinę rozmawiały o
listach z pogróżkami, które dostali mąż Lily i Caro-line, siostra
Garretta. Abby była zdania, że te próby szantażu i kradzież pa-
miętników jej matki są ze sobą powiązane. Felicity zgadzała się
z tym, chociaż to mogło oznaczać, że prawdziwa jest też inna
teoria Abby - że jej matka została zamordowana. Felicity
wzdrygnęła się na samą myśl. Morderstwo to coś ohydnego, ale
Bunny z całą pewnością wzbudzała niechęć tych, o których ży-
ciu i sekretach pisała.
Kiedy wyczerpały ten temat, rozmowa zeszła na walkę Vanessy
z rodziną zmarłego męża o jego testament. Emma przechyliła
się i poklepała Vanessę po dłoni.
-Van, przykro mi, że musisz przez to przechodzić.
Felicity przypominała sobie, jak rodzina Sama, którą uwielbiała,
odwróciła się od niej po rozwodzie. Ona też sięgnęła po dłoń
Vanessy.
S
R
Pamiętaj, że to wszystko minie.
Dziękuję - powiedziała miękko Vanessa. - Dziękuję wam
wszystkim. - Podniosła szklankę z wodą. - Za przyjazń.
Po toaście przeszły do przyjemniejszych tematów, a zanim Feli-
city się obejrzała, trzeba było iść. Emma wyszła razem z nią.
Czy wszystko w porządku? Tak nagle wstałaś wtedy od stolika.
- W jej oczach widać było zaniepokojenie. - Gniewasz się na
mnie o coś?
Skąd ten pomysł? - Felicity żałowała, że nie może się Emmie
zwierzyć, ale nie mogła jej tego zrobić. - Oczywiście, że się na
ciebie nie gniewam.
Wiem, że zawsze lubiłaś Reeda. Pewnie myślisz, że zle go po-
traktowałam.
Felicity westchnęła.
Emmo, postąpiłaś właściwie. W sumie podziwiam cię, że potra-
fiłaś powiedzieć mu prawdę. - Uśmiechnęła się. -No i cieszę się
ze względu na ciebie i Garretta.
Nie mówisz tego tylko tak?
- Nie - powiedziała miękko Felicity. - Poważnie.
Emma westchnęła z ulgą.
-Tak się cieszę. Bardzo... bardzo byłoby mi przykro, gdyby to
zaważyło na naszej przyjazni... Jesteś dla mnie bardzo ważna.
Wiesz o tym, prawda?
- Oczywiście, że tak. Ja też tak czuję.
Uśmiechnęły się do siebie, objęły i pożegnały, obiecując
szybko znów się skontaktować.
Jadąc do domu, Felicity przysięgła sobie, że w przyszłości nie
zrobi już niczego, co musiałaby trzymać przed Emmą w sekre-
cie. Ich przyjazń była zbyt ważna, żeby ją narażać, i nawet cho-
ciaż to Emma zerwała z Reedem, wciąż
S
R
mogła się poczuć zdradzona, gdyby Felicity zaczęła się z nim
spotykać, a nawet pomyśleć, że Felicity tylko czekała na okazję,
żeby wskoczyć na jej miejsce. Nie mogła do tego dopuścić. Nie
mogła ryzykować swojej przyjazni z Emmą.
Musiała więc wybić sobie Reeda Kelly'ego z głowy raz na zaw-
sze, chociaż było jej z tego powodu przykro.
-Hej, Reed, zaczekaj!
Reed odwrócił się w progu sklepu i zobaczył zbliżającego się
Jacka Cartwrighta, swojego prawnika i starego przyjaciela.
Cześć, Jack! Co u ciebie?
Zwietnie. A u ciebie?
Super.
A tak naprawdę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.