Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewnością zawitali przybysze z całego świata. Obok niej przepchnął się Tarabonianin
z sumiastymi wąsami, mrucząc pospieszne przeprosiny, i oliwkowej karnacji kobieta
z Altary, która spojrzała wzgardliwie na Moiraine, potem zaś Illianin z brodą, ale
wygolony pod nosem, bardzo urodziwy i bynajmniej nie za wysoki.
Innego dnia, w innym mieście ucieszyłby ją jego widok. Teraz ledwie go
zauwa\yła. To kobiety obserwowała, zwłaszcza te dobrze odziane, w jedwabiach albo
cienkich wełnach. Gdyby jeszcze nie było wśród nich a\ tylu w woalach. Dwukrotnie
spostrzegła Aes Sedai kroczące przez tłumy, \adnej jednak\e nie znała. śadna nie
spojrzała w jej stronę  spuszczały głowę i trzymały się drugiej strony ulicy. Być
mo\e i ona powinna była przywdziać woal. Otarła się o nią jakaś krępa kobieta,
koronka skrywała rysy twarzy. W czymś takim nie rozpoznałaby Sierin Vayu
z odległości dziesięciu stóp.
Moiraine zadygotała pod wpływem tej myśli, jakby nie była niedorzeczna. Gdyby
nowa Amyrlin dowiedziała się, co ona zamierza... Realizowanie jakichś sekretnych
planów, z własnej inicjatywy i bez powiadomienia, nie ujdzie bez kary. Niewa\ne, \e
Amyrlin, która je uło\yła, umarła we śnie i \e teraz inna kobieta zasiada na Tronie
Amyrlin. W najlepszym razie mogła się spodziewać zesłania na jakąś samotną farmę,
dopóki poszukiwania nie dobiegną końca.
To nie było sprawiedliwe. Ona i jej przyjaciółka Siuan pomogły uło\yć listę
nazwisk, pod pozorem udzielenia pomocy ka\dej kobiecie, która urodziła dziecko
podczas tych dni, kiedy Aielowie zagra\ali samemu Tar Valon. Z wszystkich kobiet,
które nale\ały do tej grupy, tylko dwie znały prawdziwy powód. To one przesiały te
nazwiska na u\ytek Tamry. Tak naprawdę liczyły się tylko dzieci urodzone za murami
miasta, ale oczywiście wszystkie znalezione kobiety otrzymały obiecaną pomoc.
W istocie jednak chodziło wyłącznie o chłopców urodzonych na zachodnim brzegu
rzeki Erinin, chłopców, który mogli się urodzić na zboczach Góry Smoka.
Za jej plecami jakaś kobieta krzyknęła piskliwie, gniewnie i Moiraine a\
podskoczyła, zanim się zorsientowała, \e ta kobieta jest woznicą i \e wymachuje
batem nad głową ulicznego sprzedawcy, chcąc, by usunął jej z drogi ręczny wózek
pełen parujących placków z mięsem. Zwiatłości! Farma to naprawdę najlepsze, czego
mo\e się spodziewać! Kilku mę\czyzn obok Moiraine zaśmiało się ochryple, kiedy
podskoczyła, a jeden z nich, ciemnolicy Tairenianin w pasiastym kaftanie, za\artował
grubiańsko z tego, \e zimny wiatr podwiał jej spódnice. Zmiech przybrał na sile.
Moiraine szła sztywno przed siebie, ze spurpurowiałymi policzkami, z całej siły
zaciskając dłoń na srebrnej rękojeści no\a wetkniętego za pas. Nie myśląc, objęła
Prawdziwe yródło i Jedyna Moc zalała ją radością \ycia. Wystarczyło jedno
spojrzenie rzucone za siebie; dzięki saidarowi zapachy stały się ostrzejsze, kolory
\ywsze. Potrafiłaby policzyć nitki w płaszczu roześmianego Tairenianina. Utkała pięć
splotów z Powietrza i workowate spodnie opadły mu na wysokie buty z wywróconymi
cholewami, mimo \e wcale ich nie rozsznurował. Mę\czyzna, krzycząc, opatulił się
płaszczem pośród fal na nowo wybuchłego śmiechu. Niech sam zobaczy, czy mu się
podobają chłodne wiatry i chuligańskie \arty!
Satysfakcja trwała tyle, ile trzeba do uwolnienia yródła. Skłonność do kierowania
się odruchami i porywczy temperament zawsze były jej słabą stroną. Ka\da kobieta
zdolna do przenoszenia zauwa\yłaby jej sploty, gdyby stała dostatecznie blisko, bez
najmniejszego trudu dostrzegłaby otaczającą ją łunę saidara. Najsłabsza siostra
w Wie\y wyczułaby je z trzydziestu kroków. Doprawdy wspaniały sposób
zachowania anonimowości.
Przyśpieszyła kroku, starając jak najszybciej oddalić z tego miejsca. Za wolno i za
pózno, ale tylko tyle mogła teraz zrobić. Pogładziła niewielką ksią\eczkę schowaną
w sakwie przy pasie, starając się skupić na swoim zadaniu. Przytrzymywanie poły
płaszcza tylko jedną ręką okazało się niemo\liwe. Aopotał na wietrze i po chwili
poczuła ziąb tnący niczym nó\. Siostry, które odprawiały pokutę z byle powodu, były
głupie, ale pokuta mogła słu\yć wielu celom i być mo\e ona potrzebowała czegoś, co
odświe\ałoby jej pamięć. Skoro nie pamiętała o przezorności, równie dobrze mogła
ju\ teraz wrócić do Białej Wie\y i zapytać, od którego miejsca ma zacząć plewić
rzepę.
W myślach zrobiła kreskę przy nazwisku Jurine Najimy. Inne pozycje
w ksią\eczce ju\ zostały skreślone atramentem. Matki pięciu chłopców urodzonych
w niewłaściwym miejscu. Matki trzech dziewczynek. Pod Lśniącymi Murami zebrało
się blisko dwieście tysięcy mę\czyzn pragnących się zmierzyć z Aielami. Moiraine
wcią\ zdumiewało, jak wiele kobiet poszło za nimi, w tym wiele spodziewających się
dziecka. Musiała jej to wyjaśnić jakaś starsza siostra. Ta wojna nie trwała krótko
i mę\czyzni, którzy wiedzieli, \e być mo\e polegną następnego dnia, pragnęli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.