Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zielone ludziki z Marsa czy inne nie wyjaśnione zjawiska. Był
przykładem człowieka, który stara się myśleć logicznie i opierać
siÄ™ na faktach.
A przecież nikt dotąd nie znalazł żadnych dowodów na to, że
gdzieś wylądowali kosmici lub że zrobią to w najbliższym
czasie.
Skulił ramiona pod wpływem porywistego wiatru i zaczął iść
w stronÄ™ przyczepy.
Ale nie zdążył nawet zrobić kilku kroków, gdy coś uderzyło
go z tyłu pod kolana i padł na ziemię jak powalone drzewo.
Parasol wypadł mu z rąk i wylądował niespodziewanie kilka
metrów dalej.
Zaskoczony, oszołomiony, z twarzą w błocie, Cooper czuł, że
ktoś wykręca mu rękę do tyłu, a ucho prześwidrował mu
przenikliwy wrzask:
- L.J.! Zadzwoń na policję! Intruz w obozie!
W przyczepie zapaliło się światło. Cooper potrząsnął głową.
Próbował dojść do siebie. Zupełnie nic nie rozumiał. Zaczynał
być zły.
Bardzo zły.
RS
39
Silnym ruchem ciała zrzucił z siebie napastnika i popatrzył,
jak ciemno ubrana postać pada obok niego.
Próbował wstać, ale odkrył, że nogi odmówiły mu
posłuszeństwa. Klnąc ostro usiadł i kolejna część jego ciała
nawiązała bliską znajomość z błotem.
Nigdy nie przepadał za biwakami czy autostopem. Teraz
nienawidził wszystkiego, co choćby nawet w najmniejszy
sposób wiązało się z matką naturą.
- W porządku, łobuzie. Rączki w górę. Szybciutko. %7ładnych
gwałtownych ruchów.
Cooper spojrzał w stronę ostrego strumienia światła. To była
L.J. z latarką w ręku.
- Doktor Livingston, jak przypuszczam - wycharczał, plując
błotem.
RS
40
ROZDZIAA SIÓDMY
- Co, u licha, robisz tutaj o tej porze?
Cooper spojrzał to na jedną, to na drugą rozgniewaną kobiecą
twarz i westchnÄ…Å‚.
Kobiety! To one są przyczyną wszystkich nieszczęść i upadku
mężczyzn.
Najpierw Mona wysłała go w ciemną noc do tego
nieprzyjaznego miejsca, potem zaatakowała go kolejna kobieta,
a L.J. pozwoliła na to.
Może znalazłby jakieś usprawiedliwienie dla L.J., ale
naprawdę miał już wszystkiego szczerze dosyć.
Weszli do przyczepy.
- A może przedstawisz mnie swojej przyjaciółce? To pewnie
królowa Amazonek albo Delfina strzegąca pokoju i wiecznego
ognia?
Napastniczka zaczerwieniła się. Nie bardzo podobało się jej
porównanie do bohaterki filmu rysunkowego -Delfiny, królowej
wszechświata, pełnej gniewu i wściekłości.
Ale w czarnym stroju, z szopą potarganych płomiennorudych
włosów rzeczywiście wyglądała jak przybysz z innego świata.
- To jest Serena Troy.
- Doprawdy?
- Jest jedną z osób kierujących organizacją, która skupia
zainteresowanych kosmitami i zjawiskami paranormalnymi.
- Niemożliwe!
- Nie bądz taki złośliwy. Co robisz tutaj o tej godzinie w
ciemnościach i deszczu?
Cooper przesunął ręcznikiem po mokrych włosach, które
opadały mu na twarz.
- Przyszedłem po podręczniki mojej bratanicy Mony, bo w
poniedziałek ma test. - Nagle ogarnęła go złość i dodał: - Tak,
jest moją bratanicą. Córką mojego młodszego brata, jak ci już
RS
41
zresztą mówiłem. Jak mogłaś przypuszczać, że wyrzekłbym się
ojcostwa, gdybym miał takie szczęście mieć ją za córkę?
- Myślę, że w tej chwili nie uważasz jej za słodką istotkę -
rzekła sucho L.J. - Wczoraj wieczorem stałeś na tych
schodkach, mówiąc mi, że dziecko tak do ciebie podobne nie
jest twoją córką. Nawet nie pofatygowałeś się, żeby wyjaśnić, że
jesteś jej stryjem. Jeśli chcesz, to przeproszę Monę. Jeśli byłaby
nieślubnym dzieckiem, to nie ze swojej winy, prawda? To nie
dziecko jest kimś gorszym, tylko ci, którzy dają mu życie i każą
płacić za nie swoje błędy.
Cooper zorientował się, że to może być ciekawy temat i
chętnie by z L.J. o tym porozmawiał.
Ale teraz był mokry, obolały i bardzo zmęczony.
Marzył o gorącym prysznicu, ale nie miał ubrania na zmianę.
- Jeśli chciałbyś wziąć prysznic, to mogę dać ci ubranie na
zmianę - jakby czytając w jego myślach, zaproponowała L.J.
- Jestem pewna, że dżinsy i sweter Roarke będą na ciebie
pasowały.
Myśl o tym, że Roarke mógł spędzić noc w tej przyczepie, lub
w innym miejscu, z L.J., ukłuła go jak rozpalone żelazo. Jeszcze
bardziej bolała świadomość, że musi używać jego rzeczy.
Ale przecież nie ma najmniejszego sensu zachorować na
zapalenie płuc. Roarke miał czas i szansę przebywać z L.J. Mają
ten sam zawód i są naprawdę dobrymi przyjaciółmi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.