[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dziewczyna gwałtownie wciągnęła powietrze i przykryła usta
dłonią. Wyglądała blado, a pod oczami miała cienie.
- Skąd wiedziałaś, że zmieniłam imię?
- Przecież mówiłaś mi, że chcesz być Snow na zimę. Spójrz
przez okno -powiedziała Sara, wskazując na pokrytą śniegiem ulicę,
dachy, drzewa i pomnik generała Jamesona Cromwella.
Córka i ojciec popatrzyli na siebie. W oczach Snow było widać,
że ścierały się w niej gwałtowne uczucia. Zacisnęła dłonie, lecz po
chwili zaczęła się uspokajać. Odetchnęła głęboko, zdjęła z szyi gruby
szalik i rzuciła go na pokryte adamaszkiem łóżko.
- Siadajcie - powiedziała Sara, robiąc miejsce na pączki, kawę i
sok. Pączki nie należały do zdrowej żywności", były zbyt słodkie i
smażone na oleju, ale za nic na świecie nie przepuściłaby takiej okazji.
Will z córką przyglądali się, jak wbija zęby w pulchny placuszek,
delektując się każdym kęsem. Jej życiowe motto brzmiało: Jeśli już
coś postanowisz zrobić, powinieneś robić to chętnie. Nie jest to łatwe,
ale warto spróbować.
- Słyszałam, że wybierasz się do Maine -powiedziała Snow,
stawiając na biurku małą białą torbę. Sara chciała do niej zajrzeć, lecz
dziewczyna dała znak, żeby zrobiła to pózniej. Lekko zdziwiona,
odsunęła paczkę na bok.
- Z pięciodniowej prognozy wynika, że będzie chłodno, ale
pogodnie - powiedział Will. -Nie przewiduje się żadnych burz.
- Po co lecisz do Maine? - spytała Snow.
- Zobaczyć się z synem.
- Masz syna? - Zaskoczona, omal nie upuściła pączka.
- Tak. Ma na imię Mike. Jest trochę starszy od ciebie.
48
- Nie mieszkacie razem? Dlaczego? Pewnie jest z ojcem, tak?
- Snow... -powiedział z wyrzutem Will.
- Nic nie szkodzi. Bardzo lubię o nim mówić. To chłopak o
zdecydowanych przekonaniach, prawdziwy indywidualista. Jakiś rok
temu porzucił szkołę i pojechał na wyspę Elk, by ratować farmę
mojego ojca.
- Wychowałaś się na farmie?
- Tak. - Wskazała na leżące w rogu kołdry. -Zrobiono je na naszej
farmie. Jakieś dziewiętnaście lat temu, kiedy farma zaczęła
podupadać, otworzyłam w Bostonie sklep. Moja matka umarła, gdy
miałam czternaście lat. Ojciec bardzo przeżył jej śmierć. Znalazł
kogoś, kto chciał kupić ziemię i gęsi, ale ja nie chciałam dopuścić do
sprzedaży, więc rzuciłam college i otworzyłam sklep, by ratować
farmę.
- Jaka matka, taki syn - zauważył Will.
- Właśnie. Tylko ja ponoszę za to winę. To miałeś na myśli?
- Nie, chciałem powiedzieć, że twój ojciec ma szczęście -odrzekł,
podając jej kubek z kawą.
- I co, uratowałaś farmę? - spytała Snow.
- Trudno powiedzieć, że uratowałam. -Stanęły jej przed oczami
zniszczone budynki, zmęczone stare gęsi, walący się płot i ciotka Bess
szyjąca na maszynie z pedałem. -W każdym razie nie trzeba było jej
sprzedawać.
- Nadal funkcjonuje?
- Tak. Robią dziesięć kołder rocznie, a ja płacę im za nie.
Sprzedają też gęsi. Jakoś udaje nam się zarobić na podatki.
- Twój ojciec musi bardzo ciebie kochać i pewnie cieszy się, że
Mike z nim mieszka - stwierdziła Snow. Na samą myśl o wdzięcznym
starym ojcu zrobiło jej się ciepło wokół serca. Z radości wepchnęła
dwa małe pączki do ust.
- Nie jestem pewna, czy tak jest - odparła Sara.
- Więc go spytaj.
Wydawało się to zupełnie oczywiste. Nie było to jednak takie
proste, bo między ojcem a Sarą wyrósł mur goryczy. Sara zarzucała
ojcu, że nie zapewnił swej żonie właściwej opieki lekarskiej, a on nie
mógł córce wybaczyć, że po śmierci matki postanowiła wyjechać do
49
college'u. Dlatego uśmiechnęła się niepewnie do Snow.
- Czemu go nie spytasz? - nie mogła zrozumieć Snow.
- Mówiłam już, że Mike to wielki indywidualista. Wiesz, po kim
to ma? Po swoim dziadku. Nie możemy się ze sobą porozumieć.
- Trudna sprawa - stwierdził Will.
- Rzeczywiście.
- Ale próbować trzeba - powiedziała Snow. - On też jest
człowiekiem. Gdybym z ciebie zrezygnowała, tato, to nie wiem, co by
się z nami stało. I ty mówisz o trudnościach?
- Dobrze, dobrze - mruknął Will.
%7łartował czy poczuł się urażony? Sara nie potrafiła tego wyczytać
z jego oczu.
- Trudności to mało powiedziane - stwierdziła Snow, patrząc na
Sarę.
- Ojcowie to rzeczywiście prawdziwy problem -przyznała Sara.
Pomyślała nagle o Zeke'u, który z kolei nie robił żadnych problemów.
Jak tylko powiedziała mu, że jest w ciąży, przestał się z nią widywać.
Ojciec się wściekł. Złość na Zeke'a na jakiś czas rozproszyła smutek,
w którym pogrążył się po śmierci żony.
- I wcale nie chcą tego problemu rozwiązać - dodała Snow.
- Co ja takiego zrobiłem? - spytał Will, biorąc kolejnego pączka.
- Chociażby to, że wystąpiłeś z marynarki i przywlokłeś mnie i
mamę do tej zapadłej dziury - rzuciła gniewnie, po czym zerknęła na
Sarę w obawie, że ją uraziła. -Przepraszam. To miłe miasteczko, ale
nam potrzebny jest ocean.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Edgar Rice Burroughs MarsjaĹski 01 KsiÄĹźniczka Marsa
- Burroughs Edgar Rice 6. Kobieta szpieg
- Burroughs, Edgar Rice The Mad King
- Carroll Jenny _Cabot Meg_ PoĹredniczka 02 DziewiÄ ty klucz
- Doyle Brunson S. Super System
- Blak Rayne Devotion 2 [eXtasy MM] (pdf)
- HAE HD4728 A Water Baby
- L.J. Smith Vampire Diaries 04 Dark Reunion
- Frankowski, Leo Conrad 2 The High Tech Knight
- NapolÄĹ on Bonaparte Oeuvres de Napoleon Bonaparte, TOME III
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- adam123.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.