Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ach, kochaj mnie - szepnęła żarliwie. - Kochaj mnie, kochaj ... !
Wydał z siebie niski, gardłowy dzwięk i zaniósł ją na posłanie.
Drżała jeszcze długo potem, przytulając się do niego pod prześcieradłem.
Zapalił papierosa, popielniczkę położył na piersi. Wyglądał na zmartwionego.
Położyła dłoń na jego piersi, wyczuwając twarde mięśnie. - Co się stało?
- Krwawisz trochę.
Przysunęła się.
- Tak. Ale nie bolało.
- Niemniej jednak może to być niebezpieczne dla dziecka - odparł cicho. -
Byłem zbyt brutalny. Nie chciałem, ale moje pożądanie było zbyt wielkie, by ciało
chciało mi być posłuszne.
Z przyjemnością przypomniała sobie minione chwile, jego wygięte ciało nad
sobą, spocone czoło i jego okrzyk, gdy chwycił go spazm. Wtedy jej własna rozkosz
sięgnęła szczytu.
Pogładził ją po głowie.
- Lubię, gdy tak na mnie patrzysz - stwierdził ochryple.
- Niesamowite są twoje oczy.
Wstydziła się spojrzeć mu w twarz.
- Lubię ... na ciebie patrzeć - wyznała szeptem. - To takie miłe.
- Jesteśmy małżeństwem - przypomniał jej.
- Tak, ale dowiedziałam się o sobie rzeczy, które mnie zawstydzają. Szepczę ci
słowa, które potem przyprawiają mnie o rumieniec.
- Sądzisz, że to takie niezwykłe między kochankami?
- Jesteś jedynym kochankiem, jakiego kiedykolwiek miałam.
Postawił popielniczkę z papierosem na podłodze, przewrócił się na bok i
podniósł jej głowę.
- Jesteś jedyną, której chcę - odpowiedział, przyglądając się jej uważnie. Jej
kasztanowe włosy rozsypały się po poduszce, ledwo widoczne w mroku,
rozświetlanym tylko czasami światłami mijanych miast.
Jego noga wsunęła się między jej nogi i po chwili leżeli dopasowani do siebie
idealnie. Gdy chciała coś powiedzieć, położył jej palec na ustach.
- Obejmij mnie nogą, będziemy jeszcze bliżej - szepnął.
Z przyjemnością usłuchała go, a po chwili przytuliła głowę do jego ramienia.
- Cal, nie możemy tak spać! - krzyknęła nagle. - Jesteśmy nadzy!
- Owszem. Ale jakie to wspaniałe, Noro - szepnął, gładząc palcami jedwabistą
skórę jej pleców. - Jaką masz gładką skórę.
- Ale ktoś może tu wejść.
- Zamknąłem drzwi i spuściłem zasłony. Nie ma się czym martwić, kochanie,
zapewniam cię. A teraz śpij. T o był długi, męczący dzień, jesteś wyczerpana. Ja też.
Dała się przekonać i zamknęła oczy. Musiała przyznać, że było słodko. Tak
słodko ...
Gdy pierwsze promienie wschodzącego słońca musnęły jej powieki, była
zdezorientowana. Otworzyła oczy i zobaczyła nagie, niezwykle pociągające ciało Cala
Bartona. Najpierw odwróciła wzrok, ale potem zaczęła mu się przyglądać; jej uwagę
przyciągnęło miejsce, gdzie łączyły się jego muskularne nogi. Do tej pory nie widziała
go całego, choćby z powodu zażenowania. Teraz, gdy spał, mogła zaspokoić swoją
ciekawość.
Jakże inne było jego ciało. Dopiero teraz zobaczyła, w jaki sposób ich ciała
mogły się połączyć i zdała sobie sprawę, jak koszmarnym przeżyciem musi być gwałt.
Cal był pięknie zbudowany i wydawał się jej olbrzymi. Bała się go odrobinę, zanim jej
nie wziął.
Wyciągnęła rękę, a potem gdy zdała sobie sprawę, co chciała zrobić, cofnęła ją.
Usłyszała głęboki, stłumiony śmiech. Jej wzrok napotkał parę szarych, rozbawionych
oczu.
- Dotknij mnie. No, kurczaczku. Nie gryzę.
- Nie potrafiłabym! - szepnęła.
- Dlaczego? Ja dotykałem cię tej nocy w każdy możliwy sposób.
Zakryła piersi prześcieradłem, zawstydzona.
- Chodz tu, tchórzu. - Przyciągnął ją do siebie i po kilku próbach udało mu się
położyć jej rękę na obiekcie zainteresowania. - Przestań się ze mną siłować - szepnął. -
Wiem, że tego chcesz. Otwórz pięść.
To było ... dziwne. Obce. Ale po chwili rozluzniła się i poddała łagodnym
ruchom jego ręki. Nie wiedziała nic o ciele mężczyzny, ale wytłumaczył jej wszystko
łagodnie, bez zażenowania.
- Małżeństwo jest bardzo skomplikowane - stwierdziła w końcu, gdy uwolnił jej
dłoń.
- O, tak - zgodził się. - Ale też bardzo przyjemne. - Przeciągnął się i odsunął, by
móc wstać. Usiadła, patrząc na niego z przyjemnym poczuciem własności.
Odwrócił się i zobaczywszy jej minę uśmiechnął się. - Widzisz, już nie jestem
taki przerażający, prawda? Odwzajemniła uśmiech.
- Tylko troszeczkę.
- Jesteś piękna - odpowiedział. Odrzucił na bok prześcieradło i postawił ją
przed sobą na podłodze. Przyglądał się jej w pełnej aprobaty zadumie.
- Wspaniała - powiedział miękko. - Idealna.
Przytuliła się do niego, by nie słyszeć jego cichego śmiechu.
- Nie, nie - zaprotestował zdyszany odwracając się. - Jesteś na to zbyt
delikatna, a ja nie jestem w stanie się kontrolować/
- A nie możesz mnie tak po prostu objąć? - zapytała zdziwiona.
- Jasne. Ale najpierw się ubiorę i uspokoję - odparł, sięgając po bieliznę.
Z początku nie zrozumiała, więc wyjaśnił jej ubierając się. Gdy sięgała po swoje
rzeczy, trzęsły jej się ręce. Wielkie nieba, małżeństwo to naprawdę skomplikowana
sprawa!
Kiedy się ubrali, jego wzrok przyciągnęła plamka na prześcieradle. Podążyła
wzrokiem za jego spojrzeniem i zagryzła wargę. - Może to normalne - powiedziała.
- Musisz pójść do lekarza - stwierdził tonem nie znoszącym sprzeciwu. Uniósł
rękę. - Nikt nie musi wiedzieć, jak dawno się pobraliśmy i gdzie. Jeśli ciotka będzie cię
o to pytać, powiedz jej, że spotykaliśmy się potajemnie i pobraliśmy się, zanim
wyjechałaś.
- Ale gdzie ... ? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.