[ Pobierz całość w formacie PDF ]
116
niezłe notowania, zyskałam sobie sympatię. Wielu klientów pod-
chodzi do mnie bez obaw, wiedzą, że towar pewny, nie oszukany.
Na szczęście udaje mi się też unikać policji, bo wiem, gdzie naj-
częściej chodzą patrole i umiem się w porę wycofać.
Przez moje nowe zajęcie trochę ucierpiała przyjazń z Beatą,
nie mam czasu, stąd to wszystko. Nie chcę jej wtajemniczać w ten
cały syf. Zawsze istnieje pewien procent ryzyka, że komuś syp-
nie. Beata ćpała tyle co nic. Nie chcę, żeby wdepnęła w gówno.
Niestety, sama nie mam takich oporów. Po robocie, szczególnie
kiedy jestem zmęczona, nie mogę się opanować. Biorę niewiele,
żeby nie podpadło. Powoli przyzwyczajam organizm do paliwka.
Doświadczenia po incydencie w domu uświadomiły mi, że za
wcześnie chciałam pójść na całość. Dzięki codziennej małej dawce
nie czuję ściskania w żołądku. Nie muszę myśleć o jedzeniu, nie
wymiotuję. Niepotrzebna mi recepta na prozac, którą przysyła mat-
ka, mam swój sposób na poprawienie sobie nastroju. Chudnę jed-
nak jeszcze bardziej, a na rękach i twarzy pojawia się wysypka.
Wygląda jak trądzik młodzieńczy. Do tej pory nie miałam żadnych
problemów ze skórą, poza tym, że była sucha jak u jaszczurki
i trochę swędziała. Krępuje mnie to, ale co mogę poradzić? Trzeba
polubić siebie, tak mówili w szpitalu. Myślenie pozytywne, samo-
akceptacja i inne pierdoły, znam na pamięć ten repertuar. Zapo-
mnieli tylko dodać, że aby myśleć pozytywnie, trzeba się tak czuć.
Kelnerka coś podejrzewa. Polubiła mnie i chyba dlatego zacho-
wuje się jak mamuśka robi herbatę, mówi, żebym więcej jadła,
a teraz udziela mi przestróg:
Nie zaczynaj, bo to będzie twój koniec. Jeżeli jeszcze raz
zobaczę, że brałaś, powiem, komu trzeba i stracisz robotę.
Wyjaśniam, że chciałam tylko spróbować, ale już nigdy wię-
cej. Nie jestem narkomanką, nie jestem uzależniona. Czy mi wie-
rzy? Chyba nie.
Znam już miasto i swoich klientów, to gówniarze z liceów,
trochę z zawodówek i dzieciaki z podstawówki. Starsi dealerzy
obsługują dorosłych, są wśród nich studenci, pracownicy banków,
dziennikarze, szczególnie radiowcy. Nie wytrzymują zmęczenia
na nocnych dyżurach, więc biorą. Jest nawet jeden lekarz.
117
Najlepsze dni do handlu to piątek i sobota, towar idzie też nie
najgorzej przed sprawdzianami i egzaminami. Jeśli rośnie tak zwane
zapotrzebowanie, zwykle jest jakaś konkretna przyczyna. W piąt-
ki zazwyczaj urywam się ze szkoły, bo szkoda mi okazji. Nie sprze-
dam ja, sprzedadzą inni.
Ostatnio wychowawczyni sprawdziła dziennik i wezwała mnie
do siebie, żeby wyjaśnić, dlaczego tyle opuszczam, szczególnie
pod koniec tygodnia. Byłam w dość podłym nastroju, ale się zmo-
bilizowałam i wygłosiłam ckliwą historyjkę, o tym że mamusia
zapadła na chorobę nowotworową, więc odwiedzam ją w klinice.
%7łeby zarobić na swoje utrzymanie, w piątki wieczorem i w soboty
pracuję w barze. Moje zdolności aktorskie zrobiły na niej duże
wrażenie, zaproponowała nawet, że spróbuje wystąpić dla mnie
o stypendium, jeśli poprawię stopnie.
Ale masz bajer Beata o mało nie posikala się ze śmiechu,
kiedy powiedziałam jej, jaki kit sprzedałam wychowawczyni.
Postanawiamy pierwsze stypendium w całości przeznaczyć na
piwo. Na razie muszę wracać do internatu, bo mamuśka zapewne
wykona kontrolny telefon. Na szczęście mogę liczyć na moje są-
siadki. One chyba mnie podziwiają. Imponuje im mój luzik,
a może to strach?
Czasami przychodzą do mnie kumple, z którymi ciągnę ten
biznes. Nie wzbudzają zaufania u grzecznych panienek, ale za-
chowują się poprawnie. Tylko portierka nie chce ich wpuszczać
do pokoju. Taka już jej dola, że robi za cerbera.
Moje panienki częstują kawą, ale nie za bardzo wiedzą, jak się
zachować. Widocznie u nich na wsi takich egzotów nie ma. Obo-
wiązuje uroda pszenno-buraczana i nos czerwony od gorzały, a nie
łysy łeb, kolczyk w brwiach, kapsel w uchu i inne wariactwa.
Mnie to w każdym razie nie przeszkadza, chętnie bym się jakoś
wyróżniła z tłumu, ale mi tego wyraznie zabroniono.
Ulubiony jeżyk zmienił się teraz w chudą grzywkę, nie jestem
pewna, czy wygląda to lepiej, ale mam wzbudzać zaufanie. Kiedyś
znowu wrócę do ulubionej fryzury albo, jak mi odbije jeszcze bar-
dziej, zapuszczę włosy i utlenię się na blond. Taki pastisz na te-
mat: dziewczyna z plakatu. Jaka? Wiadomo!
118
Idę w górę
Nie chcę się chwalić, ale ciągle udaje mi się utrzymać pozy-
cję liderki. Bywa, że w ciągu jednego wieczoru potrafię zgarnąć
niezły szmal, niestety, nie dla siebie.
Niespodziewanie boss wzywa mnie na rozmowę, podaje ad-
res. Z trudem trafiam do eleganckiej willi. Niełatwo tam wejść,
pies, kamery i inne bajery. Boss przyjmuje mnie w jakimś ma-
łym pokoiku, chyba dla klientów takich jak ja. Od razu uprze-
dza, że ten adres już oczywiście zapomniałam. Nie muszę się
nawet specjalnie starać. Na dworze ciemno, więc na dobrą spra-
wę nie bardzo wiem, gdzie się znajduję.
Widzę, że jesteś dobra w tym fachu, więc dostaniesz pierw-
sze poważniejsze zlecenie. Trzeba przewiezć trochę towaru do
miejscowości G., bo zaczynamy opanowywać nowy rynek. Zała-
dujesz to, co tu leży, i pojedziesz. Sądzę, że znasz cenę ryzyka
i obecną wartość twojego plecaka. Jeśli nie będzie wpadki, do-
staniesz 5 tysięcy.
Od takiej kwoty kręci mi się w głowie. Pokusa jest wielka,
zresztą gdybym chciała i tak nie mogłabym się wycofać. Naresz-
cie spełni się moje marzenie, wynajmę chatę na mieście i nie
będę musiała wracać do tego podłego internatu. Rozpocznę nowe
życie.
Na miejscu przeszkolisz kilka osób, powiesz, jakie są zasa-
dy, na co trzeba uważać kontynuuje boss. To małe mia-
steczko. Do tej pory zaopatrywali się u nas, teraz sami będą roz-
prowadzać. Zresztą jesteś bystra i dasz sobie radę. Tylko pamiętaj,
koniecznie aktualna legitymacja szkolna, żadnego podróżowania
na gapę. Grzeczna uczennica jedzie do mamusi albo cioci. Na
dworzec wyjdzie umówiony chłopak, wie, kim jesteś, kilka razy
119
brał u ciebie towar. No, jak już wszystko wiesz, to spadaj. Nie
mam czasu na długie gadanie.
Idę z towarem przez uśpione miasto, nie widać policji, ale
przyspieszam kroku, żeby nie kusić losu. Chciałabym już być
w internacie.
Nareszcie z ciemności wyłania się szary gmach. Brakuje tyl-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Beaton M.C. Agatha Raisin 10 Agatha Raisin i przeklÄta wieĹ
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 4 Flota PrzeklÄtych
- Kronika Jana z Biclar (Przekł. i oprac. ks. S. Grabowski)
- Kathleen O'Brien Kiedy drÄczy ciÄ sen
- Wanda Wasilewska Pokoj na poddaszu (1939)
- Ambulance Ship James White
- God of the Witches
- CWIHP Bulletin nr 8 9 part 2 US Soviet relations and Soviet intervention in Afghanistan
- Loius L'Amour The_Walking_Drum_v1.0_(BD)
- Heather MacAllister Reporter w spódnicy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- meksyk.pev.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.