[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tego ciepła nieświadomie szukała. Przesuwała koniuszkiem
języka wzdłuż brzegów jego dolnej wargi, a on odpowiadał na
to głuchym pomrukiem.
- Hilary... - wyszeptał gwałtownie, gdyż pocałunek pozbawił
go tchu.
Był teraz mocniejszy niż przedtem, głębszy. Ogarnął ją
zachwyt. Zmieszały się granice, tak jak wilgotne ciepło ich
obojga zmieszało się i złączyło.
Ale to nie wystarczało. Przeszkadzała im balustrada. Ich ciała
nie mogły stopić się w jedno, choć obiecywało to złączenie ich
RS
104
warg. Miała zamknięte oczy, lecz wciąż jawił się przed nią
obraz jego ciała w świetle księżyca. Ciemne, kędzierzawe włosy
układały się w kształt litery V, biegnąc od piersi aż do brzucha.
Pod nimi brodawki piersi twardniały w mroznym powietrzu.
Jego piersi są zimne, myślała i wyobrażała sobie, jak
przywiera do nich, jak godzi się na chwilowy dreszcz chłodu po
to, by pózniej odnalezć rozkoszne ciepło. Gdybyż tylko mogła
sięgnąć... Tylko balustrada ich dzieliła. Wystarczyłoby ją usunąć
i dotknęłaby dłońmi tych twardych męskich brodawek.
Ogrzałaby je, aż zmiękłyby pod dotykiem jej palców. A potem,
w chwili, w której będzie na to gotowa, znowu by stwardniały.
- Chcę ciebie - powiedziała, gdy na chwilę ustał pocałunek,
który odbierał oddech, zagubiona wśród rosnącego zgiełku
swoich myśli.
Oderwał od niej usta i zapytał:
- Jesteś tego pewna?
Czy była pewna? Ależ tak, tak! Nigdy niczego nie była tak
pewna. Czuła mrowienie w piersiach. Nabrzmiewały jej sutki, a
równocześnie dojrzewało to, co ukryte, lecz wyposażone w
straszliwą moc. Przypominała kabel elektryczny pod napięciem,
który wolno porusza się, chwilami iskrzy, lecz w każdej chwili,
dotknięty, gotów jest porazić, wstrząsnąć całym światem.
- Chcę ciebie - powtórzyła.
Wtedy wypuścił ją z objęć. Otworzyła oczy. Krew z siłą
grzmotu zaczęła tętnić w jej skroniach. Widziała jego
nabrzmiałe usta, widziała dwie srebrzyste gwiazdy migotliwie
lśniących oczu.
- Więc chodz do mnie - powiedział i zszedł po schodach,
znikając w mrokach domu.
Z trudem utrzymując równowagę wstała, lecz gdy spojrzała w
dół, szukając go wzrokiem, pewność całkowicie ją opuściła.
Otworzyła usta, jakby chciała o coś spytać, ale nie
wypowiedziała żadnego słowa. Pragnęła tylko, by znów się
ukazał.
RS
105
- Chodz do mnie, Hilary! - powiedział głosem niskim i
rozkazującym, niczym hipnotyzer wydający polecenia
uśpionemu medium. I jak medium nie panowała nad swoimi
nogami, nie panowała nad własnym ciałem. - Pokaż mi, że jesteś
tego pewna.
Schody zaczynały się tuż za nią. Tylko cztery stopnie i
znajdzie się w jego ramionach. Bicie serca zagłuszało słaby głos
zdrowego rozsądku, który szeptał: Pomyśl o jutrze. On jutro
nawet na ciebie nie spojrzy...
Ale jutro nie istniało. Istniała tylko ta noc i jej miłość do tego
smutnego mężczyzny, tak silnie działającego na jej zmysły.
Uczepiona poręczy wolno pokonywała schody, głęboko
wciągając powietrze i próbując zachować równowagę. Gdy
dotarła do ostatniego stopnia, chwycił ją w ramiona i przytulił
do swojej chłodnej, twardej piersi. Nawet przez gęsty aksamit
okrycia czuła bicie jego serca. Pragnęła uwolnić się z tego
miękkiego materiału, dotknąć swoją skórą jego ciała, odnalezć
rytm jego serca. Niósł ją przez otwarte wysokie drzwi, przez
mrok pokoju, na drugą stronę, gdzie padało słabe światło
księżyca. Dotarł do łóżka i ostrożnie ją postawił, tak iż wolno
osunęła się wzdłuż jego ciała, dotykając w końcu stopami ziemi.
Czekała, wstrzymując oddech, by rozpiął klamrę jej szlafroka,
ale on nawet jej nie dotknął. Natomiast jednym błyskawicznym
ruchem szarpnął węzeł sznura przytrzymującego spodnie od
piżamy, która natychmiast ześlizgnęła się wzdłuż jego
muskularnych nóg, osuwając się na podłogę niczym cień.
Stał teraz, pozwalając jej oczom przywyknąć do bladego
światła, do widoku jego nagiego ciała. Był tak piękny, że nie
mogła wprost uwierzyć. Milcząc chłonęła jego urodę. On zaś,
mimo iż starannie ubrana ogarniała go badawczym spojrzeniem,
czuł się swobodnie w swej nagości.
- Dotknij mnie - wyszeptał, biorąc jej drżącą rękę i kładąc na
swojej piersi, tam gdzie biło serce. - Widzisz, co sprawiłaś?
RS
106
Rytm jego serca zdawał się przekazywać nie cierpiącą zwłoki,
naglącą wiadomość. Dotykała go, próbując ją odczytać. Zanim
jednak zdołała odcyfrować tajemny szyfr, pokierował jej ręką w
stronę swego płaskiego, twardego brzucha, a potem niżej, aż w
końcu żar jego pragnienia zaczął niemal parzyć jej zdumione
palce.
- I tutaj - trzymając rękę na jej dłoni prowadził ją do celu. -
Czujesz, jak na mnie działasz?
Z jej ust wydarł się nieartykułowany wyraz zachwytu,
instynktownej reakcji na nowe, zaskakujące doznanie.
- Czy to wstyd, że tak bardzo cię pragnę? Potrząsnęła głową,
zażenowana jego pytaniem. Wstyd?
Wstyd, że jest taki piękny? Taki... męski?
- Nie - odparła, rozkoszując się tym, co stopniowo odkrywała.
Jego skóra była wszędzie taka sama, pod jedwabistą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Lowell Elizabeth Sen zaklÄty w krysztale
- Lachowicz Wanda Przeklinam CiÄ ciaĹo
- Ambrosewicz Jacobs J. Tolerancja. Jak uczyć siebie i innych (2004)
- 032. Rutland Eva Od pierwszego wejrzenia
- Rice Luanne Sklep 'Pod dziewić tć chmurkć '
- MacLean Alistair StraceśÂcy z Navarony
- Leslie Charteris The Saint 31 The Saint Around The World
- 63. Roberts Nora Od pierwszego wejrzenia
- 027 Bond Stephanie Nic gorszego sie nie zdarzy
- Jessica Sorensen Darkness Falls 1 Darkness Falls
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.