Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pani radość.
- Dobrze - wyszeptała, gotowa zgodzić się i obiecać mu
wszystko, o cokolwiek poprosi.
Mark pochylił się i pocałował ją. Był to zaledwie zwykły, krótki
pocałunek, przelotne muśnięcie warg, lecz Cicely cała zapłonęła.
Wino, które wypiła wcześniej, już dawno przestało działać, więc była
świadoma, że to z innego powodu nie może złapać tchu, a serce bije
jej niczym młot. Tak głośno, że niemal zagłusza wszystko dookoła -
hałas samochodów i głos Marka, który prosi na pożegnanie:  Niech
pani jedzie ostrożnie".
Prowadziła uważnie, ale jakby w półśnie. Wspominała blask jego
oczu, wyrazne rysy twarzy, siłę i zdecydowanie, które biły z każdego
jego słowa czy gestu. Choć stanowczy, Mark był, jak to już wcześniej
zauważyła,swobodny, rozluzniony i pozbawiony kompleksów. Z
każdym potrafił nawiązać kontakt, a jego usta wciąż układały się w
niemal niedostrzegalnym uśmiechu. Cicely lubiła jego śmiech, silny
brytyjski akcent... Kochana... nazwał ją kochana"!
Cicely, nie daj się zwieść, próbowała być ostrożna. To pewnie
tylko jedno z tych powiedzonek, jak  kotku" czy  misiu". Na pewno
mówi tak do każdej napotkanej kobiety. A poza tym pewnie niedługo
wróci do Anglii i na zawsze zniknie z jej życia. Tylko co on tutaj robi?
48
SM
Kim jest?
Te pytania podziałały na nią jak zimny prysznic. Dopiero teraz
uświadomiła sobie, że nie powiedział o sobie ani słowa, za to cały
wieczór gadał o niej. Nie, odwrotnie! To ona wciąż opowiadała o
sobie. Wypiła trochę wina i paplała jak wariatka. O, Boże! Co musiał
sobie o niej pomyśleć?
Mark zajechał przed swój domek, wysiadł z samochodu i miał już
wchodzić do środka, gdy dojrzał zapalone światło w oknie Lizy.
Dobrze się składa, pomyślał, jeszcze nie śpią. Zamiast do siebie
poszedł do domu siostry. Wszedł do salonu. Zwinięta w kłębek w
wielkim fotelu Liza czytała książkę, a Richard, jej mąż, pochłonięty
był lekturą fachowych czasopism medycznych.
- Dobry wieczór! - przywitał się z nimi. - Lizo, posłuchaj -
zwrócił się do siostry. - Gdzieś w Roseville jest sklep z konfekcją,
nazywa się  Butik". W tym sklepie wisi taka koronkowa suknia... -
opisał ją, jak umiał najdokładniej, wypisał czek i wręczając Lizie
rzekł: - Kup ją.
- Dobrze... - spojrzała na niego zdziwiona. - Ale... to dla mnie?
Myślisz, że będzie pasować...?
- Nieważne, czy będzie pasować i ile kosztuje. Po prostu ją kup.
Liza osłupiała. Za nic nie mogła zrozumieć, o co chodzi.
- Sklep o nazwie  Butik"? Koronkowa sukienka? -zainteresował
się Richard. Spojrzał na Marka podejrzliwie znad kartek czasopisma.
- Piłeś coś dzisiaj?
- Tylko podwójne martini. I ani kropli wina... - przypomniał
sobie Cicely z kieliszkiem w dłoni, uśmiechnął się do siebie i nie
zwracając uwagi na ich zdziwione spojrzenia, wyszedł machając im
na dobranoc.
49
SM
ROZDZIAA CZWARTY
Następnego dnia rano Cicely zupełnie nie mogła się pozbierać.
Najprostsze, codzienne czynności przychodziły jej z trudem, a głowa
pełna była cudownych wspomnień z poprzedniego dnia. Próbowała
stanąć twardo na ziemi, ale głowę miała w chmurach. Słowa Marka
wciąż powracały, nie pozwalając jej się skoncentrować.
Opłukała i wstawiła do maszyny talerze, które Alicja zostawiła
poprzedniego dnia nie umyte. Wyjęła grejpfruta, pokroiła na pół i...
znów się zamyśliła.
Musiała się jednak spieszyć. Była sobota i jak zwykle chciała być w
miarę wcześnie w  Butiku". Mark mówił:  Nie można takiej kreacji
jak twoja wstawiać do sklepu, który nazywa się  Butik"... Więc co?
Uruchomić masową produkcję ubrań? Czemu nie? Mogłaby wysłać
teczkę ze swoimi projektami... Nie, lepiej najpierw zadzwonić do
Spencera. Albo nie, najpierw do George'a.
Wrzuciła na patelnię plasterek bekonu i wyjęła jajka. Zaczęła
zastanawiać się, czy ma zawołać Alicję do kuchni, czy zanieść jej
śniadanie na górę, ale poprzednie myśli powróciły natrętnie. Nie, już
nigdy nie spotka się ze Spencerem! Po tym jak usłyszała z jego ust
wszystkie te pobłażliwe uwagi na temat sklepu, po prostu nie mogła!
Ale Mark powiedział, że popełniła błąd prezentując skromny projekt
człowiekowi od wielkich interesów. Zamknęła oczy i próbowała
wyobrazić sobie ubrania z metką  CICELY", leżące na półkach we
wszystkich magazynach świata. Jednak poza tym sklepem,
Spencerem, teczką z projektami - było coś jeszcze, coś, co w gruncie
rzeczy było dla niej ważniejsze. Wspomnienie, które sprawiało, że
robiło jej się ciepło i jakaś słodycz miękko i leniwie rozpływała się
po całym ciele... Wspomnienie tego niezwykłego mężczyzny, który
siedział naprzeciw niej i mówił jej zdumiewające rzeczy, tak że aż...
- Uwielbiam, kiedy rano dochodzi z kuchni zapach kawy i
smażonego bekonu. - Alicja weszła i od razu nalała sobie gorącej
kawy. -Zniadanie, widzę już gotowe. Jak miło.
50
SM
- Gotowe. - Cicely pocałowała matkę w policzek. -Siadaj i jedz
grejpfruta. Zaraz usmażę jajka. Dobrze spałaś?
- O, wiesz przecież jak to jest, kiedy zostaję sama na noc. Ale
musiałam chyba mocno zasnąć, bo nie słyszałam, jak wchodziłaś.
Wróciłaś tak pózno...
- Tak, ale... przecież dzwoniłam. - Cicely włożyła grzanki do
tostera i wbiła jajka na patelnię, przysmażając je lekko, tak jak lubiła
matka. - Pan Dolan zaprosił mnie na kolację.
- Ten młody mężczyzna, który gra w brydża zamiast Leonarda?
- Na moment przestała jeść. - Był w Sacramento? To dziwne, przecież
mieszka... - Przełknęła grejpfruta, a potem wzruszyła ramionami. -
Nieważne... Na pewno miał tam po prostu jakąś sprawę.
- Też tak sądzę. Tylko że on czekał na mnie przy schodach i
powiedział, że...
- Czekaj, wciąż się zastanawiam, co mógł robić w Sacramento.
Nie wygląda na takiego, który by miał jakieś zajęcie. - Cicely
spojrzała na matkę zaciekawiona. Postawiła talerze i usiadła obok
Alicji. - Za pierwszym razem, kiedy przyszedł, pamiętasz, myślałam, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.