Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zmierć Morleya to jedynie drobny incydent. Morley przeszkadzał w realizacji naszych
planów.
- Był jednak człowiekiem, madame, i umarł za wcześnie.
- On był bez znaczenia.
Głos Poirota stał się niebezpiecznie spokojny.
- Tu siÄ™ pani myli...
- To była jego wina. Nie chciał być rozsądny.
- Ja też nie chcę być rozsądny.
- Wobec tego jest pan głupcem.
CoÅ› szczÄ™knęło i rozmowa zostaÅ‚a przerwana. Poirot rzekÅ‚: - Allô? - a nastÄ™pnie odÅ‚ożyÅ‚
słuchawkę Nie trudził się nawet ustaleniem, skąd pochodził ten telefon, ponieważ wiedział
doskonale, że telefonowano z kabiny publicznego telefonu.
Intrygował i zastanawiał go fakt, że głos, który mówił, był mu skądś znany. Wysilał pamięć,
próbując sobie przypomnieć. Czyżby to był głos panny Sainsbury Seale?
Jeżeli dobrze pamiętał, głos Mabelle Sainsbury Seale był dość wysoki i brzmiał tak, jakby
podlegał nieustannej ekscytacji, z przesadnym naciskiem na dobrą dykcję. Głos, który teraz
słyszał, nie brzmiał identycznie, ale oczywiście, panna Sainsbury Seale mogła celowo starać
się go zmienić. Ostatecznie, była kiedyś aktorką. Prawdopodobnie mogła to uczynić z
łatwością. W tym wypadku tembr głosu, który słyszał, był bardzo podobny do tego, jaki
pamiętał.
Jednak takie wyjaśnienie nie zadowalało go. Nie, to był głos jakiejś innej, znanej mu kobiety.
Ale to nie był głos, który dobrze znał. Był jednak całkowicie pewny, że słyszał go już
przedtem.
Dlaczego, zastanawiał się, fatygowano się i grożono mu przez telefon? Czy ci ludzie
naprawdę wierzyli, że w ten sposób mogą go zastraszyć? Widocznie tak. Cóż za nędzna
psychologia!
IV
Poranna prasa przyniosła kilka sensacyjnych wiadomości:
"Wczoraj wieczorem strzelano do premiera, kiedy z przyjacielem opuszczał dom przy
Downing Street 10. Na szczęście kula chybiła. Hindus, który strzelał, został aresztowany".
Po przeczytaniu tej informacji Poirot wziął taksówkę i pojechał do Scotland Yardu, gdzie
natychmiast udał się do gabinetu Jappa. Ten powitał go serdecznie.
- Ach, to te nowe wiadomości z gazet przywiodły cię do nas. O ile wiem, żadna z nich nie
wspomniała, z jakim to przyjacielem był premier na Downing Street?
- Nie. Kto to był?
- Alistair Blunt.
- Doprawdy?
- A ponadto - kontynuował Japp - mamy podstawy przypuszczać, że kula przeznaczona była
dla Blunta, a nie dla premiera. Chyba, że zamachowiec był bardzo słabym strzelcem!
- Kim jest ten zamachowiec?
- To jakiś zwariowany hinduski student. Jak zwykle nie dopieczony. Sądzę, że był tylko
narzędziem, a nie inicjatorem zamachu. - Po chwili Japp dodał: - Wyjątkowo dobra robota. W
tamtym miejscu stoi zwykle grupka ludzi patrząc się na drzwi numer 10. Kiedy Hindus oddał
strzał, jakiś młody Amerykanin chwycił małego człowieka z brodą. Trzymał go z całych sił i
wzywał policję, krzycząc, że złapał zamachowca. Tymczasem ten Hindus spokojnie zaczął się
wymykać... ale pochwycił go jeden z naszych ludzi.
- Kim był ten Amerykanin?-zapytał zaciekawiony Poirot.
- Młodzieniec nazwiskiem Raikes. Dlaczego... - przerwał, wpatrując się Poirota. - Co się
stało?
Poirot odrzekł:
- Howard Raikes, zamieszkały w hotelu ,,Holborn Pałace".
- Zgadza się. Który... No oczywiście! To nazwisko od początku wydawało mi się znajome. To
on był tym pacjentem, który uciekł z poczekalni w dniu, w którym Morley popełnił
samobójstwo.
Przerwał i dodał wolno:
- Stop. CiÄ…gle powraca ta sprawa. Masz nadal swoje teorie o tej sprawie, Poirot?
Herkules Poirot odparł poważnie:
- Tak. Nadal mam swoje teorie...
V
W Gothic House Poirot został przyjęty przez sekretarza, wysokiego, słabowitego młodzieńca,
o nienagannych manierach.
Był uprzejmie przepraszający.
- Jest mi niezmiernie przykro, monsieur Poirot... pan Blunt prosi o wybaczenie. Został
wezwany na Downing Street. W rezultacie tego... hmmm... incydentu z ostatniego wieczoru.
Telefonowałem do pana, ale niestety, już pan wyszedł.
Młody człowiek mówił szybko dalej:
- Pan Blunt upoważnił mnie, abym spytał pana, czy mógłby pan spędzić weekend w jego
posiadłości w Kent. Posiadłość leży w Exsham. Jeżeli wyrazi pan zgodę, to jutro wieczorem
przyjedzie po pana samochodem.
Poirot zawahał się.
Młody człowiek dodał przekonująco:
- Pan Blunt naprawdę bardzo chciałby widzieć się z panem.
Herkules Poirot skinął głową i powiedział:
- Dziękuję. Zgadzam się.
- O, to wspaniale. Pan Blunt będzie zachwycony. Jeżeli przyjedzie po pana za piętnaście
szósta, to,.., o, dzień dobry, pani Olivera...
W progu ukazała się matka Jane Olivera. Była bardzo elegancko ubrana, z nisko
opuszczonym na czoło kapeluszem na; starannej fryzurze.
- O, pan Selby. Czy pan Blunt dał panu jakieś instrukcje w sprawie krzeseł ogrodowych?
Wczoraj wieczorem miałam z nim o tym pomówić, ponieważ wiem, że wybieramy się na
weekend i...
Pani Olivera zauważyła Poirota i przerwała:
- Czy zna pan paniÄ… Olivera, monsieur Poirot?
- Miałem już przyjemność spotkać panią, madame.
Poirot skłonił się.
Pani Olivera powiedziała niewyraznie:
- O? Witam pana. Oczywiście, panie Selby, wiem, że Alistair jest zawsze bardzo zajęty i że te
drobne, domowe sprawy wydajÄ… mu siÄ™ bez znaczenia...
- Wszystko jest w porządku, proszę pani - wtrącił sprawny pan Selby. - Mówił mi o tym i
dzwoniłem już w tej sprawie do firmy Messrs Deevers.
- To świetnie, spadł mi kamień z serca. A teraz, panie Selby, może powie mi pan...
Pani Olivera gdakała. Poirot pomyślał nagle, że gdacze jak kura. Duża, tłusta kura! Pani
Olivera, nadal gdacząc, skierowała się majestatycznie w ślad za swoim biustem do drzwi.
- ...i jeżeli jest pan zupełnie pewny, że podczas tego weekendu będziemy zupełnie sami...
Pan Selby zakaszlał.
- Hmm... Monsieur Poirot również jest zaproszony na weekend.
Pani Olivera zatrzymała się, odwróciła i spojrzała na Poirota z wyraznym obrzydzeniem.
- Czy to prawda?
- Pan Blunt był tak uprzejmy i zaprosił mnie - rzekł Poirot.
- No cóż, dziwię się... To dość dziwne zaproszenie. Proszę mi wybaczyć, monsieur Poirot, ale
pan Blunt wyraznie mi powiedział, że to będzie wyłącznie spokojny, rodzinny weekend!
Pan Selby wtrącił stanowczo:
- Pan Blunt specjalnie sobie życzy, aby przybył też monsieur Poirot.
- O, czyżby? Mnie o tym nic nie mówił.
W tym momencie otworzyły się drzwi i stanęła w nich Jane.
- Mamo, czy przyjdziesz wreszcie? - powiedziała niecierpliwie. - Spotykamy się na lunchu o
pierwszej piętnaście!
- Już idę, Jane. Nie bądz taka niecierpliwa.
- No, ale na litość boską, pospiesz się... Hallo, monsieur Poirot!
Uspokoiła się nagle, jej rozdrażnienie uległo zamrożeniu, oczy stały się bardziej ostrożne.
Pani Olivera powiedziała chłodno:
- Monsieur Poirot przyjeżdża do Exsham na weekend.
- O, rozumiem...
Jane Olivera cofnęła się, aby przepuścić matkę, po czym odwróciła się.
- Monsieur Poirot!
Jej głos brzmiał rozkazująco.
Poirot przeszedł przez pokój i zbliżył się do niej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.