Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drżała na wspomnienie długiej i męczącej podróży powrotnej do
domu. Kiedy wreszcie stanęła w drzwiach, ojciec akurat
schodził na śniadanie. Rzucił na nią bystre spojrzenie, ale
powstrzymał się od pytań.
- Jestem w domu, ojcze - powiedziała zmęczonym głosem. -
Na dobre.
Skinął tylko głową i od tamtej pory nie poruszył tego tematu.
Zadzwonił ostro telefon, budząc ją z przygnębiających myśli.
Nicole wstała i podbiegła do aparatu. Może to właśnie on?
Przecież nie wiedziała, czy na pewno wrócił do chaty w górach.
- Halo? - zapytała ochoczo.
- Cześć! - dobiegł głos Margot.
- O, cześć, Margot. - Nicole opadła wolno na łóżko. - O co
chodzi?
- Myślałam, że może chciałabyś zjeść ze mną obiad w klubie.
Ja stawiam. Poza tym ma być pokaz mody, najnowsze modele z
Nowego Jorku i Paryża.
- Czy ja wiem, Margot. Dzień jest taki paskudny i nie mam
wielkiej ochoty wychodzić z domu.
- Posłuchaj mnie, Nicole West  przyjaciółka odrzekła ostro. -
Już czas, abyś pogodziła się z rzeczywistością i zaczęła żyć na
nowo. Od kiedy zerwałaś z Dirkiem Morganem...
- Tak naprawdę to nie było czego zrywać - przerwała Nicole. -
Poza tym nie chcę o tym rozmawiać.
- Według mnie lepiej, do licha, z kimś o tym porozmawiać! -
wybuchnęła Margot. - Jeśli nie ze mną, to może z kimś innym.
Jak długo masz zamiar zachowywać się w ten sposób,
RS
123
ukrywając się we własnym pokoju, nigdzie nie wychodząc,
nikogo nie widując? Będziesz miała ze sobą kłopoty, Nicole,
jeżeli szybko z tym nie skończysz.
Nicole żachnęła się, gotowa ostrzec Margot, żeby się nie
wtrącała i zostawiła ją w spokoju. Zanim jednak zdołała jej to
wygarnąć, w głębi duszy przyznała przyjaciółce rację. Nie
mogła dłużej tak żyć. Jadła bez apetytu, spała również nie
najlepiej i spędzała dni samotnie, snując się po rozległym domu.
- Zgoda, Margot - westchnęła. - Przekonałaś mnie. Pójdę z
tobą na obiad.
- Zarażasz mnie wprost entuzjazmem - wycedziła Margot. - A
więc o pierwszej w Palm Court.
Modna jadalnia w klubie tenisowym była zatłoczona, ale
Margot wcześniej zarezerwowała miejsca, więc usiadły od razu
przy stoliku. Pokaz mody trwał. Nicole próbowała zdobyć się na
odrobinę zainteresowania modelkami, które paradowały w coraz
to innych wspaniałych kreacjach pomiędzy stołami.
Margot przez pełne pół godziny próbowała bez skutku
wciągnąć Nicole w pogawędkę, jednak słysząc same zdawkowe
odpowiedzi, zniechęciła się w końcu i dała jej spokój.
Przy kawie jednak Margot uderzyła tak mocno łyżeczką o
cukiernicę, że Nicole popatrzyła na nią z przestrachem.
- Posłuchaj mnie - powiedziała Margot, nachylając się do
Nicole. - Mamy już tego dość. Czy powiesz mi wreszcie, co cię
gnębi, czy też sama mam to z ciebie wydusić?
Nicole nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, widząc
przyjaciółkę z takim wyrazem determinacji na twarzy.
- Czy miałaś od niego wiadomość? - dopytywała się Margot.
- Nie - Nicole potrząsnęła głową - i nie spodziewam się jej
otrzymać.
- Czy naprawdę to już koniec?
- Obawiam się, że tak.
- Sądzę, że już czas, abyś uświadomiła sobie, że na świecie są
inni mężczyzni. To najlepsze lekarstwo na złamane serce.
RS
124
Zanim Nicole zdążyła odpowiedzieć, przy ich stoliku stanął
Wiktor Channing. Nie widziała go od przyjęcia u Campbellów i
zdziwiło ją trochę to spotkanie.
- Cześć, Wiktorze - powiedziała chłodno. - Co też, u licha,
robisz na pokazie mody?
- Jadłem obiad przy barze i przypadkowo ujrzałem ciebie i
Margot. Czy mogę się przyłączyć?
Margot pośpiesznie wstała od stołu.
- Oczywiście, Wiktorze - powiedziała. - Wybierałam się
właśnie do toalety. Zaraz wrócę, Nicole.
Po chwili już jej nie było. Wiktor usiadł na krześle i ręką
przywołał kelnera. Zamówił kawę i Nicole z westchnieniem
rezygnacji opadła na oparcie krzesła. Była teraz uwięziona z
Wiktorem i zastanawiała się, czy Margot specjalnie tak ją
urządziła.
- Co się z tobą działo, Nicole? - zapytał, kiedy postawiono
przed nim parującą filiżankę. - Nie widziałem cię od wieków.
- Rzeczywiście - odpowiedziała, bawiąc się łyżeczką. -
Siedziałam w domu.
- Nie byłaś chyba chora? Jesteś trochę blada.
- Nie - potrząsnęła głową. - Czuję się dobrze. Siedzieli przez
chwilę w milczeniu, popijając kawę i przyglądając się
modelkom. Wiktor odstawił wreszcie filiżankę i spojrzał jej
prosto w oczy.
- W sobotę wieczorem w operze wystawiają nową
inscenizację  Aidy" - powiedział wolno. - Czy chciałabyś pójść
ze mną?
- Wiktorze - odrzekła lekko nachmurzona - naprawdę nie ma
żadnego sensu, żebyś...
Podniósł szybko rękę, żeby ją zatrzymać.
- Bez zobowiązań - powiedział. - Jesteśmy przecież starymi
przyjaciółmi, Nicole. Lubię twoje towarzystwo i oboje
interesujemy się operą. To wszystko.
RS
125
Nicole zastanawiała się. Chociaż nigdy go nie kochała i
zawsze broniła się przed małżeństwem z nim, teraz nie czując [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.