Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na układ.
- Dlaczego rabuś miały ryzykować włamanie do bungalowu, wiedząc, że ktoś
przebywa w środku? - zapytał Monk. - Jeśli zaszedł od strony bocznego ogrodu, to widział
panią Gruber w kuchni. Mógł spokojnie odejść.
- Może uznał, że łup jest wart ryzyka?
Monk potrząsnął głową.
- Coś mi tu nie gra.
- Mnie wszystko gra. To moje śledztwo. Jestem panu wdzięczny, panie Monk, za
wszelką okazaną pomoc. Bardzo miło było was poznać. - Uścisnął mi rękę, a potem
Monkowi. - Dam wam znać, jak to się skończyło. Korzystajcie z reszty wakacji. Aloha\
- Aloha - odpowiedziałam.
Kealoha uśmiechnął się na pożegnanie i wyszedł. Monk zmarszczył mocno brwi i
poruszył niezgrabnie ramionami.
- Róża?zaczęłam. - Znowu Swift. Wiedział o salonie fryzjerskim, zanim usłyszał o
nim Kealoha.
- Wcale się nie dziwię. Dylan Swift wiedział o Roxanne Shaw długo przed nami i miał
więcej czasu, aby dokładnie ją sprawdzić.
- Jakoś nigdy nie pomyślał pan, że Dylan Swift rzeczywiście może się kontaktować ze
zmarłymi?
- Jakoś nie. Właściwe okazuje się zwykle to najprostsze i najbardziej oczywiste
rozwiązanie.
- W takim razie Lance Vaughan i Roxanne Shaw nie mają nic wspólnego z
morderstwem Helen Gruber.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo taki jest najprostszy i najbardziej oczywisty wniosek, wziąwszy pod uwagę ich
żelazne alibi. Ale przecież z tym się pan nie zgadza, prawda?
Monk się skrzywił.
- Przestało padać. Chodzmy na spacerek.
Nie byłam medium i nie kontaktowałam się z duchami ze świata zmarłych, ale z
absolutną pewnością potrafiłam odgadnąć, dokąd Monk zaciągnie mnie na spacer.
Monk idzie na spacer
Oto, czego się nauczyłam o zachodach słońca na Hawajach: Kiedy człowiek myśli, że
właśnie zobaczył najpiękniejszy w życiu zachód słońca, złotą kulę opadającą wolno za
podpalane, bursztynowe pręgi chmur, to nazajutrz widzi jeszcze piękniejszy zachód słońca; z
cudownymi smugami purpury na kobaltowym niebie.
Kiedy wyszliśmy z Monkiem z domu, zapadał zmierzch. Trzeci zachód słońca na
Hawajach zaparł mi dech w piersiach równie gwałtownie jak dwa poprzednie. Niebo było
różowe. Słońce i żółte chmury zdawały się płynąć po ciemnopurpurowych bałwanach oceanu
niczym ławica delfinów, wyskakujących nad wodę, by pochwycić ostatnie tego dnia
słoneczne promyki.
Na plaży i na murku wzdłuż Hoonani Road, przed  Ustroniem wielorybnika , stali
turyści i mieszkańcy wyspy, by obserwować zachód słońca i zachować ten widok na wieki -
jeśli nie w pamięci, to utrwalony na fotografii lub filmie wideo - dzięki czemu w szarych
komórkach zostanie im więcej miejsca na kody do bankomatów i hasła dostępu na witrynach
internetowych.
Staliśmy na murku, patrząc na zachód słońca, ale - działam, że Monk o wiele bardziej
zainteresowany jest domkiem Roxanne Shaw, stojącym za naszymi plecami. Jednak żaluzje w
jej oknach znowu były spuszczone, co zniweczyło jego szpiegowskie próby.
Kiedy tarcza słońca miała już zniknąć za horyzontem, z hotelu Grand Kiahuna Poipu
wybiegł Hawaj - czyk z nagim torsem, dzierżąc wysoko w ręku zapaloną pochodnię. Wbiegł
na skały wulkaniczne wrzynające się daleko w zatokę. Z ukrytych głośników, przemyślnie
rozstawionych na terenie hotelu, popłynęła hawajska pieśń, śpiewana w rodzimym języku i
wygrywana rytmicznie na instrumentach perkusyjnych. Nie miałam zielonego pojęcia, o
czym mówi pieśń, ale byłam głęboko przekonana, że o czymś bardziej wzniosłym i
duchowym niż Baby One More Time.
Mężczyzna z pochodnią biegł po ostrych i śliskich skałach tak zwinnie, że wydawał
się jakąś nieziemską postacią. Zatrzymał się dopiero na samym końcu cypla, zapalił
pochodnią zainstalowany tam na stałe znicz, a potem wskoczył w morskie fale. Miał to być
symboliczny wyraz wiary, że w tym miejscu dusze zmarłych skaczą do drugiego świata
(przyznaję, czytałam o tym w przewodnikach turystycznych).
Jeśli to prawda, to być może decyzja Swifta, by nagrywać swój program w Grand
Kiahuna Poipu, była czymś więcej niż tylko posunięciem marketingowym. Skoro faktycznie
rozmawia z duchami, to dobrze było umieścić studio nagrań obok wielkich wrót
prowadzących do królestwa zmarłych.
Ciemność zapadła bardzo szybko. Miałam ochotę postać dłużej, ale Monk się zaczął
niecierpliwić i nie oglądając się na mnie, ruszył w kierunku  Ustronia wieloryb nika .
Dogoniłam go po krótkiej chwili.
- Co pan taki nerwowy? - zapytałam.
- Morderstwo tak mnie zmienia.
- Wie już pan, że to zrobił Lance?
- Nie.
- Ale coś pan wie, prawda?
- Zawsze coś wiem, ale to nie dlatego. To raczej kwestia tego czegoś, czego brakuje
między tym czymś, co już wiem lub uważam, że wiem, a tym czymś, co jeszcze niczym nie
jest, ale jestem przekonany, że niebawem czymś będzie.
Przeraziło mnie, że doskonale rozumiałam, o czym Monk mówi. Nie byłam jeszcze
pewna, co to mogło znaczyć dla mojego stanu zdrowia psychicznego i fizycznego, ale
czułam, że nic dobrego.
Stanęliśmy pod drzwiami Roxanne. Nie było przy nich dzwonka. Wisiała jedynie
płytka ceramiczna z wymalowaną prośbą skierowaną do gości, aby przed wejściem do domu
zdjęli obuwie i nie zabrudzili dywanów kurzem z drogi.
Monk zapukał do drzwi. Po dłuższej chwili uchyliła je Roxanne Shaw. Miała na sobie
biustonosz bikini i dżinsowe szorty.
- Tak? - zapytała.
- Dobry wieczór, pani Shaw. Nazywam się Adrian Monk, a to moja asystentka Natalie
Teeger. Prowadzimy z policją śledztwo w sprawie śmierci Helen Gruber.
- Czyjej śmierci? - powiedziała, próbując przybrać jak najbardziej zdziwioną minę.
- Zony pani kochanka, Lance aVaughana vel Cur - tlSa Pottera. Wiemy, że jest u pani
w domu. Koło wy - Cleraczki leżą jego sandały.
Kobieta spojrzała na klapki i zanim zdążyła wymyślić jakieś kłamstewko, zza jej
pleców wynurzył się Vaughan, bez koszuli, ubrany jedynie w szerokie, hawajskie spodenki.
Oniemiałam. Zazwyczaj muskularni faceci z sze - ściopakiem na brzuchu nie robią na
mnie wrażenia, ale ten był wręcz idealny; umięśniony, ale nie za bardzo. Pozostawał w moich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.