[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszak służbie niczego nie mogła zarzucić: ani nie chodzili nadęci, ani nie okazywali jej niechęci. Bezszelestnie,
że spuszczonym wzrokiem spełniali swoje obowiązki począwszy od pani MacDonald. Wszyscy bez wyjątku
odnosili się do państwa Z respektem, lecz ograniczali do monosylabicznych odpowiedzi.
Oczywiście, to całkiem naturalne, że przybycie panny Thorncliff wzbudziło ich ciekawość i pewną
podejrzliwość. Służba zawsze znała sekrety jaśniepaństwa i Gillian wcale by nie zdziwiło, gdyby wszyscy
doskonale wiedzieli, jaki jest powód jej wizyty. Lecz za tym kryło się coś więcej. Nie potrafiła dokładnie określić
co - bo służba nie okazywała jej ani nieposłuszeństwa, ani braku szacunku. Przeciwnie, rozkazy wykonywano
skrupulatnie, nie ulegało wątpliwości, że nikt tu nie zaniedbuje swoich obowiązków. Brakowało jednak
serdeczności i pogody, a w pokojach tak wygodnie urządzonych - ciepła.
Gillian nie uważała się za osobę kapryśną, lecz mimo serdeczności Kintyre a czuła się tu obco. Obejrzany za dnia
dwór okazał się ładnym budynkiem z końca XVIII wieku o przestronnych pokojach. Jeśli rzeczywiście półtora
roku temu był w fatalnym stanie, to Kintyre zdziałał w nim cuda. Gillian bez trudu wyobraziłaby sobie siebie jako
panią tej rezydencji, gdyby nie chłód, który wiał z tego domu, nie mający żadnego związku z temperaturą ani
nieustannie padającym deszczem.
Oczywiście, deszcz nie poprawiał sytuacji. Choć Kintyre uparł się i oprowadził Gillian po całym domu, nadal
jeszcze nie obejrzała całego majątku - dość szybko znudziły ją pasma mgły, widoczne z każdego, zalanego
deszczem okna.
Sir Gilesa nadal nękało przeziębienie, więc chodził rozdrażniony i Gillian w duchu żartowała, że jeśli deszcz
szybko nie ustanie, w końcu wszyscy rzucą się sobie do gardła. Kintyre co prawda robił, co w jego mocy, aby
uczynić pobyt swych gości bardziej atrakcyjnym, nawet obiecał im wyprawę statkiem po morzu, kiedy tylko się
wypogodzi. Przyznał jednak ze smutkiem, że nawet latem rzadko trafiały się dni, kiedy przynajmniej odrobinę nie
pokropiło.
Wcale nie ukrywał, że aż nadto wyraznie dostrzega niechętną postawę służby, poza tym jasno dawał Gillian do
zrozumienia, że jeśli zgodzi się go poślubić, nie będzie od niej oczekiwał, by spędzała tu wiele czasu. Zachował
swój majątek w Anglii i czas dzielił między obie posiadłości, choć szczerze przyznawał, że do minimum starał się
skracać pobyty w Szkocji. Tamtego pierwszego wieczoru, kiedy przedstawił jej sytuację, Gillian wydawało się, że
zbyt surowo ją osądza, teraz jednak zaczynała go rozumieć.
Oczywiście, to było absurdalne i coś w niej buntowało się na myśl, że rozsądnego człowieka może wytrącić z
równowagi nieokreślone zachowanie służby. Równocześnie jednak zdawała sobie sprawę, że ta ponura atmosfera
ją również zaczyna męczyć.
Jeśli zaś chodzi o samego hrabiego - nieustannie musiała sobie przypominać, że to jego miała bliżej poznawać,
nie jego domostwo - Gillian znajdowała w nim coraz więcej zalet. Miał miły charakter, dzięki któremu potrafił z
powagą i cierpliwością wysłuchiwać narzekań dziadka; poza tym mimo niechętnej postawy służby Gillian nigdy
nie słyszała, by lekceważąco odnosił się do podwładnych. Nie ulegało wątpliwości, że czuje się odpowiedzialny za
swoich ludzi, choć ci traktowali go jak intruza, a on zdawał sobie sprawę, że ich nie pokocha.
Co więcej, pierwszego długiego, deszczowego popołudnia hrabia zaprowadził Gillian do swego gabinetu i
pokazał jej plany zagospodarowania majątku. W tej części Szkocji pełno było jezior i Kintyre pokazał jej na mapie,
gdzie leżały jego ziemie. Rezydencja znajdowała się jakieś pięć mil od morza, co - jak ją zapewnił - stanowiło
zaletę. Nad samym morzem trzeba było znosić nieustanne sztormy, mgły i deszcz. Niewiele rzeczy chciało tam
rosnąć - najwyżej janowiec i wszechobecny wrzos.
10
- Pierwsza siedziba Kintyre ów mieściła się bliżej morza, musisz bowiem wiedzieć, że byli oni panami tych
włości od dziesięciu wieków. Ten budynek jednak postawiono jakieś sto siedemdziesiąt lat temu i już nie nad
samym morzem. A ponieważ i tak prawie zawsze tu pada, cieszę się, że tak zrobiono.
Nie ukrywał przed dziewczyną, że zachodnia Szkocja nadal jest żałośnie uboga i zacofana, o jedno stulecie do
tyłu w porównaniu z resztą kraju.
- Obawiam się, że jedynym sposobem zarabiania na życie jest tu rybołówstwo i zbieranie wodorostów.
Większość ludzi żyje w strasznej biedzie i uważa to za coś naturalnego. Jeśli jednak zdołam przeprowadzić swoje
plany, może się okazać, że nagle znalezli się w dziewiętnastym stuleciu - czy im się to podoba czy nie.
Gillian dostrzegła u niego pewne ożywienie, więc zachęciła go, by mówił dalej. Pokazał jej miejsce poniżej
rezydencji i powiedział z narastającym podnieceniem:
- To należy jeszcze do włości Kintyre ów. Z poparciem księcia Argylla... Zdaje się, że już ci o nim wspominałem,
należy do jednego z niewielu prawdziwie wielkich rodów w tej części kraju, a może i całej Szkocji i mam nadzieję,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Dawn McClure Fallen Angel 2 Asmodeus
- Hogan, James P Anguished Dawn
- Watson Jude Uczen Jedi 6. Niepewna Sciezka
- Alan Dean Foster Obcy 8 Pasazer Nostromo
- Fran MilćÂinski PreśĄernove hlaćÂe
- Clive Cussler Przygoda Fargo 2 Zaginione imperium
- D. J. Manly Flor
- Kossak Z. SzaleśÂcy Bośźy
- Cykl Pan Samochodzik (53) Gocki ksić śźć Sebastian Miernicki
- Finn Marlowe A Thread of Deepest Black
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- monissiaaaa.pev.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.