Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to był pomysł jego żony, ale nie przeprowadził się po jej śmierci. Teraz zabrał tam
nową żonę. Bo ja wiem? W końcu co kto lubi.
 Ta nowa żona wydaje się całkiem niezła.
 Och, to skarb. Zaadoptowała dzieciaki i traktuje je jak własne. Gdy za nie-
go wychodziła, obawiałem się, że przecenia własne możliwości, ale wspaniale
sobie radzi. Kiedy jej powiedziałem, że dziewczynka ma białaczkę, była zdruzgo-
tana, ale nie miałem wątpliwości, że zniesie to lepiej niż Charles. Prawdę mówiąc,
właśnie dlatego jej powiedziałem najpierw.
 Może powinniśmy z nią chwilę porozmawiać, jak pan myśli, doktorze? 
zasugerował Keitzman.
 Spróbujmy.  Doktor Wiley rozejrzał się po dyżurce.  Panno Shannon,
mógłbym prosić na chwilę?
78
Pielęgniarka podeszła do lekarzy. Wiley wyjaśnił jej, że chcieliby pomówić
z panią Martel na osobności, i poprosił, by poszła do izolatki Michelle i spróbo-
wała to dyskretnie załatwić.
Panna Shannon raznym krokiem ruszyła w głąb korytarza. Rysy Keitzmana
ponownie wykrzywił tik.
 Nie muszę chyba panu mówić, że stan dziecka jest fatalny.
 Tak pomyślałem, gdy zobaczyłem jej rozmaz krwi  odrzekł Wiley. 
Kiedy obejrzałem rozmaz szpiku, byłem pewny.
 To może pójść bardzo szybko  powiedział Keitzman.  Chyba doszło
już do zajęcia ośrodkowego układu nerwowego. To znaczy, że jeszcze dziś musi-
my zacząć leczenie. Chciałbym, żeby natychmiast ją skonsultowali doktor Nakano
i doktor Sheetman. Co do jednego Martel ma rację. Szansę na remisję są bardzo
nikłe.
 Trzeba będzie jednak próbować  odrzekł doktor Wiley.  W takich przy-
padkach nie zazdroszczę panu pańskiej specjalności.
 Oczywiście, że spróbuję  potwierdził Keitzman.  O, idzie pani Martel.
Cathryn wyszła za panną Shannon na korytarz. Spodziewała się, że zobaczy
Marge Schonhauser, ponieważ pielęgniarka powiedziała jej tylko, że ktoś na nią
czeka. Nie przychodził jej do głowy nikt inny, kto wiedziałby, że jest w szpitalu.
Dopiero gdy wyszły z sali, dowiedziała się, że to lekarze zajmujący się Michelle
chcą porozmawiać z nią na osobności. Zabrzmiało to złowieszczo.
 Dziękuję, że pani przyszła  powiedział doktor Wiley.
 Nie ma za co  odrzekła Cathryn, wodząc po lekarzach niespokojnym
wzrokiem.  O co chodzi?
 O pani męża  zaczął ostrożnie Keitzman. Urwał, szukając właściwych
słów.
 Obawiamy się, że może ingerować w leczenie Michelle  dokończył myśl
doktor Wiley.  To dla niego trudne. Po pierwsze dużo wie o tej chorobie. Po
drugie patrzył, jak mimo chemioterapii umiera osoba, którą kochał.
 Oczywiście rozumiemy jego uczucia. Chcemy jedynie, by Michelle miała
wszelkie możliwe szansę na osiągnięcie remisji bez względu na skutki uboczne.
Cathryn utkwiła wzrok w ostrych, jastrzębich rysach doktora Keitzmana i sze-
rokiej, okrągłej twarzy doktora Wileya. Zewnętrznie byli bardzo odmienni, a prze-
cież wyczuwała w nich podobne napięcie.
 Nie wiem, czego panowie ode mnie oczekują.
 Chcielibyśmy tylko usłyszeć coś od pani o stanie emocjonalnym męża 
powiedział Keitzman.  Wolelibyśmy wiedzieć, czego się po nim spodziewać.
 Myślę, że sobie z tym poradzi  zapewniła ich Cathryn.  Bardzo trud-
no było mu przyjść do siebie po śmierci pierwszej żony, ale nie ingerował w jej
leczenie.
 Często traci równowagę tak jak dziś?  spytał Keitzman.
79
 Przeżył okropny wstrząs, to chyba zrozumiałe  rzekła Cathryn.  Poza
tym od śmierci Elizabeth poświęcił się badaniom nad nowotworami.
 To okrutna ironia losu  zgodził się doktor Wiley.
 Ale co pani sądzi o wybuchu, jakiego byliśmy dziś świadkami?  obstawał
przy swoim Keitzman.
 Rzeczywiście bywa impulsywny, ale zazwyczaj trzyma emocje na wodzy.
 Cóż, brzmi to pocieszająco  powiedział doktor Keitzman.  Może nie
będzie sprawiać kłopotów. Dziękujemy pani. Bardzo nam pani pomogła, choć
wiemy, że pani również przeżywa straszliwy wstrząs. Przepraszam, jeśli powie-
dzieliśmy coś, co panią zaniepokoiło, ale zapewniam panią, że chodzi nam jedy-
nie o dobro Michelle.  Odwrócił się do doktora Wileya:  Trzeba brać się do
roboty. Porozmawiamy pózniej.
Oddalił się szybko.
 Zachowuje się czasem dziwacznie, ale trudno o lepszego onkologa  po-
wiedział doktor Wiley.  Jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od
białaczek u dzieci.
 Bałam się, że nas zostawi, kiedy Charles wpadł w złość  wyznała Cath-
ryn.
 Jest na to zbyt dobrym lekarzem  odrzekł Wiley.  Martwi go tylko
stosunek Charlesa do chemioterapii. Musimy natychmiast rozpocząć kurację ude-
rzeniowymi dawkami leków, by wywołać u Michelle remisję.
 Jestem pewna, że Charles nie będzie się wtrącał do jej leczenia  powtó-
rzyła.
 Miejmy nadzieję  rzekł Wiley.  Będziemy musieli jednak liczyć na
pani siły, Cathryn.
 Moje siły?  Cathryn była wyraznie zdumiona.  Nie jestem najmocniej- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.