[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Masochista?
Dzwonek dobiegający z kabiny pasażerskiej przerwał rozmowę.
- Dziesięć do jednego, że to Casanova.
- Obstawiam blizniaki - powiedziała Temple.
Poszła zobaczyć, co się dzieje. Scotty w tym czasie próbował
umówić Craiga na randkę z jedną z koleżanek swojej żony.
W trakcie lotu Temple musiała jeszcze co najmniej ze trzy razy
poskramiać nieznośnych rudzielców, pomogła też jakiejś młodej matce
zmienić zabrudzoną pieluszkę jej dziecka. Tego nie było w zakresie moich
obowiązków, pomyślała. Nim wylądowali w Dallas, była już całkiem
wykończona.
Craig dogonił ją przy wyjściu z hali przylotów. Jakim cudem po ca-
łym dniu pracy wygląda tak samo świeżo jak rankiem? pomyślała, zerkając
na niego. Czuła nawet zapach płynu po goleniu, którego używał. Temple
podarowała mu na Gwiazdkę ogromną butlę old spice'a. Przez sekundę
zastanowiła się, czy ma na sobie bokserki w tygrysi wzór, które również
dostał od niej w prezencie.
- Wpadniemy na szybkiego drinka? - spytał.
- Przykro mi, ale mam spotkanie - odparła. - Poza tym muszę
zadzwonić do Thii. Telefonowała do mnie już dwa razy w tym tygodniu, a
ja się nie odezwałam. Pomyśli, że wyjechałam z miasta.
62
R S
- Naprawdę szybkiego - kusił Craig. - Do Thii możesz zadzwonić
kiedy indziej.
Do licha, wiedział, kiedy jej to zaproponować. Godzina z Craigiem
Stevensem będzie rekompensatą za czas stracony na randkę z facetem, z
którym umówiła ją Ginny.
- Zgoda, ale rzeczywiście będzie to mały drink.
Poszli do jednego z barków na lotnisku, gdzie wybrali stolik w głębi
sali. Kelner przyjął zamówienie i zniknął jak cień. Craig wyciągnął się
wygodnie i rozluznił węzeł krawata.
- Wyglądasz na zmęczoną - zauważył.
- Piękną, choć zmęczoną - poprawiła Temple. - Dlaczego mężczyzni
nie potrafią powiedzieć najpierw czegoś miłego, zanim oznajmią ci to, co
sama wiesz?
Craig popatrzył na nią tak uważnie, że natychmiast pożałowała, iż w
ogóle otworzyła usta.
- Zgoda, piękną, choć zmęczoną. Co się dzieje?
Temple zdjęła marynarkę służbowego kostiumu i zaczęła masować
sobie skronie. Poczuła ulgę.
- Chyba coś się we mnie wypaliło.
- Ten Casanova tak cię załatwił?
- On, a także blizniaki i ta matka z rozkapryszonym niemowlęciem.
Sama nie wiem. Może i dobrze, że nie mam własnych dzieci.
- Najpierw małżeństwo, potem dzieciaki, prawda?
- Tak mówią. - Temple zaczęła się bawić stojącym pośrodku stołu
świecznikiem.
- Moim zdaniem byłabyś wspaniałą matką. - Craig pochylił się nad
stołem i ujął w ręce dłonie Temple. Serce zaczęto jej bić jak szalone.
63
R S
- Skąd wiesz? - Uśmiechnęła się słabo.
- Intuicja mi podpowiada.
- Sądziłam, że to kobieca specjalność.
Craig wzruszył ramionami, po czym delikatnie położył dłonie
Temple z powrotem na blacie stołu.
- Wszystko zależy od tego, jak dobrze ludzie znają się nawzajem.
Temple sięgnęła po szklankę z wodą. Pomyślała o wzięciu aspiryny. Ze
zmęczenia bolały ją wszystkie mięśnie.
- Skoro rozmawiamy o małżeństwie... - zaczął Craig.
- Naprawdę? - Temple uniosła głowę.
- Dostałem zaproszenie na ślub Judi i Ricka.
- %7łartujesz? Od kiedy są razem? Chyba od sześciu lat?
- Coś koło tego.
- Każde z nich już z tuzin razy zrywało ten związek. Dlaczego nagle
doszli do wniosku, że małżeństwo może coś zmienić?
- Wieść gminna niesie, że są zakochani - szepnął Craig, przysuwając
się bliżej do Temple.
- Szaleńcy.
- Dziwny komentarz w ustach kogoś, kto nieustannie próbuje znalezć
właściwego mężczyznę.
- Robię to dla babci - wypaliła Temple, zanim zdążyła ugryzć się w
język.
- Dla babci? - zdziwił się Craig.
- Martwi się o moją przyszłość - przyznała niechętnie Temple - i
dlatego uważam za swój obowiązek wyjść za mąż, założyć rodzinę,
zapuścić gdzieś korzenie. Babcia wciąż mi przypomina, że jest już stara, że
64
R S
nikt nie żyje wiecznie... Martwi się, że kiedyś zostanę sama... - Temple
przerwała i westchnęła ciężko.
Jednocześnie poczuła ulgę. Nie zamierzała co prawda zwierzać się
Craigowi, ale skoro już się dowiedział, o co chodzi, przestanie się przy-
najmniej dziwić, dlaczego ostatnio tak często umawiała się na randki.
- Czyli robisz to wszystko, by zadowolić swoją babcię? - upewnił się.
Przy stoliku pojawił się kelner z zamówionymi przez nich drinkami.
Temple wyjęła ze szklanki słomkę i pociągnęła spory łyk napoju. Ona i
Craig byli bliskimi przyjaciółmi i mówili sobie niemal wszystko. Mimo to
pozostawały między nimi pewne niedomówienia.
- Jasne, że nie tylko dla babci. - Obracała w dłoniach szklankę.
Czasami nadmierna bliskość bywa przeszkodą. - Mam trzydzieści jeden
lat. Czas ucieka. Lubię moją pracę, moje mieszkanie, ale... no cóż, pragnę
nacieszyć się dziećmi, nim się zestarzeję.
- Zegar biologiczny tyka?
- Nie - zaprzeczyła Temple, pragnąc nieco rozluznić atmosferę.
- Nie chodzi o mój zegar, lecz dokładnie o to, że czuję się teraz
trochę wyczerpana.
Craig uśmiechnął się ciepło i Temple poczuła miłe odprężenie.
Rozmowy o małżeństwie zawsze ją stresowały, podobnie jak jej przy-
jaciela Być może wcale jeszcze nie była skłonna się ustatkować.
- Któryż więc mężczyzna został twoim wybrańcem na dzisiejszy
wieczór? - spytał Craig.
- Och, jakiś znajomy chłopaka Ginny.
- Nie słyszę entuzjazmu w twoim głosie. Czyżbyś wątpiła w gust
Mike'a?
65
R S
- Po ostatnich wpadkach wątpię we własny. Chyba wcale nie znam
się na mężczyznach.
- Ani na kobietach - dodał Craig, sącząc drinka.
- Naprawdę mi przykro z powodu Gabrielle. W szkole wydawała się
całkiem normalna. Zabawna, czasem trochę zwariowana, ale na pewno nie
ekscentryczna.
- Kopnięta - poprawił Craig.
- Ekscentryczna - upierała się Temple.
- Niech ci będzie - przyznał dla świętego spokoju Craig. Oboje trącili
się szklankami na zgodę.
Craig obrzucił Temple przeciągłym spojrzeniem.
- Skoro już mowa o randkach, znam kogoś, z kim chciałbym cię
poznać.
- Sama nie wiem - ociągała się Temple.
Po historii z Gabrielle podejrzewała, że Craig w stosownym
momencie zechce jej się zrewanżować.
- Przecież zawarliśmy porozumienie - zaprotestował Craig. - Ty
umawiasz mnie ze swoimi przyjaciółkami, a ja ciebie z moimi kumplami.
- No dobrze - skapitulowała Temple. - Kto to taki?
- Dwight Mason.
- Czy kiedykolwiek go spotkałam?
- Nie, ale z pewnością przypadnie ci do gustu. - Craig odstawił na
stolik pustą szklankę.
- Co on robi?
- Pieniądze. Duże pieniądze. Jest handlowcem.
- Handlowcem? Ale...
66
R S
- %7ładnego ale. Zadzwonię do niego i umówię was na spotkanie.
Może być początek przyszłego tygodnia?
Trudno. Słowo się rzekło. Temple nie miała innego wyjścia, jak
przyjąć propozycję Craiga. Szczerze żałowała teraz, że kiedykolwiek
wpadła na pomysł tej głupiej umowy między nimi. Dokończyła drinka i
uśmiechnęła się z wysiłkiem.
- W następnym tygodniu mam wolne wszystkie wieczory z wy-
jątkiem wtorkowego.
- Doskonale. Zadzwonię do Dwighta.
Razem wyszli z barku i udali się na parking. Temple ledwo wcisnęła
się do swojego samochodu. Dzisiejszego ranka Craig wygrał wyścig o
miejsce do parkowania.
- Aha, na spotkanie z Dwightem nie wkładaj tej czerwonej sukienki -
rzucił mimochodem.
- Której sukienki?
- Tej, która przylega do twojego ciała jak druga skóra.
Dziwne. Czyżby Craigowi się nie podobała? Temple zapłaciła za nią
ćwierć pensji i włożyła ją w ubiegłym roku na doroczne spotkanie
pracowników linii lotniczych, które odbyło się z okazji Bożego
Narodzenia. Craig prosił ją niemal do każdego tańca. Spędzili razem
cudowny wieczór.
- Dlaczego mam jej nie wkładać?
- Dwight nie znosi czerwonego koloru - odparł sucho Craig. - Baw
się dobrze.
Popatrzyli na siebie przez szyby samochodów. Nikt na świecie nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Axel.Petermann. .Na.tropie.zla.Raporty.profilera.(P2PNet.pl)
- Harrison Harry Bill Bohater Galaktyki 02 Na planecie zabutelkowanych mózgów
- Jedyna_ocalona
- McCaffrey Anne Jezdzcy Smokow 08 Opowiesci Nerilki
- 2. Winstead Jones Linda Nawiedzony
- Cartland Barbara Ramy snów
- Le Guin Ursula Cykl Ziemiomorze 05 OpowieśÂci z Ziemiomorza
- Travis S. Taylor The Quantum Connection
- tuchaczewski_pochod_za_wisle
- Moon Pack 13 Marki Mikeretty Amber Kell
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.