Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lina pierwsza odzyskała mowę.
- A ja sądziłem, że od dawna śpisz - odpowiedział
Luke spokojnie.
- Wciągnęła mnie książka. Nie zauważyłam, że już
tak pózno - skłamała.
- Widzę, że piłaś kawę - zauważył, wskazując na
filiżankę.
- Podgrzeję ci - ofiarowała się Celina. Ześlizgnęła
się z sofy, zniknęła w kuchni i po chwili przyniosła na
tacy dwie parujące filiżanki.
Luke usiadÅ‚ w fotelu. Celina zajęła miejsce na­
przeciwko. Teraz, kiedy się już pojawił, obawiała się
go trochę. Przyjrzała mu się dyskretnie. Wyglądał na
wyczerpanego. Zapragnęła wyciągnąć rękę i pogłaskać
go po czole, wygładzić bruzdy zmęczenia. Luke
podniósł szybko wzrok, jak gdyby przyłapał ją na
gorÄ…cym uczynku.
Z zakłopotaniem odwróciła oczy. Atmosfera stawała
się coraz bardziej napięta. Zaczęła żałować, że czekała
na niego, że nie pozwoliła, by złość i wzajemne
pretensje rozwiały się przez noc.
Chciałaby wiedzieć, jaka właściwie jest teraz jej
sytuacja. Zaszli już tak daleko, stali się niemal
przyjaciółmi, i nagle jedna przypadkowa uwaga cofnęła
MAA%7Å‚ECSKI KONTRAKT 103
ich do początku znajomości, do tamtej niechęci
i oskarżeń.
To nie byÅ‚o w porzÄ…dku, lecz co miaÅ‚a mu powie­
dzieć? Mogła wyznać mu prawdę, lecz prawda ta
utwierdziłaby go tylko w jego podejrzeniach, gdyby
zaś próbowała bronić się inaczej, i tak myślałby o niej
jak najgorzej. Cokolwiek zrobi, nie będzie to dobre
wyjÅ›cie. Może jednak przynajmniej spróbować zÅ‚ago­
dzić jego niechęć.
- Luke - zaczęła z wahaniem, mnąc nerwowo
materiał sukienki. - To nie jest tak, jak myślisz
- brnęła dalej zakłopotana.
- Daj spokój, Celino.
- Nie mogę. Nie w ten sposób.
- Wyrzuty sumienia? - zapytaÅ‚, Å›widrujÄ…c jÄ… spoj­
rzeniem.
Opuściła głowę, jakby przypieczętowując swą winę.
Ogarnęła ją fala rozżalenia. Przełknęła ślinę i wstała
zrezygnowana.
- Pójdę lepiej spać - powiedziała cicho i powlokła
się do sypialni. Już zza drzwi dobiegł ją ostry, szyderczy
śmiech Luke'a.
- Masz racjÄ™, Celino - wykrzyknÄ…Å‚ za niÄ…. - Idz
spać. Ucieknij, ukryj się. Prędzej czy pózniej i tak cię
zdemaskujÄ™.
ROZDZIAA SIÓDMY
Powrót do pracy przyjęła z ulgą. Luke wprawdzie
zmarszczył brew, kiedy Celina oświadczyła ponownie,
że nie zamierza rzucać swego zawodu, ale nic nie
powiedział. Zresztą, nie było najmniejszego powodu,
żeby siedzieć w domu. Pani Wilson doskonale sprzątała
i gotowała. Uwolniona od nużących prac domowych,
Celina bez wysiłku łączyła obowiązki bibliotekarki
i żony Luke'a. Z nieoczekiwaną łatwością przyjęła na
siebie przydzielonÄ… jej rolÄ™, paradujÄ…c w eleganckich
strojach, jakie sprawiła sobie na jego prośbę, błyszcząc
i rozdając uśmiechy. Nawet jej się to spodobało. Kiedy
znajdowali się w towarzystwie, nie myślała o tym, że
wypełnia właśnie swoje obowiązki. Przychodziło jej to
bez trudu. Naprawdę lubiła być wtedy z Lukiem
i jedynie czasami przypominało się jej, że to zaledwie
spektakl, który przyszło jej odgrywać i który prędzej
czy pózniej dobiegnie końca. Starała się być tak zajęta,
jak tylko to było możliwe, odpychała od siebie jak
najdalej ponurą rzeczywistość. I tak przyjdzie czas,
kiedy trzeba będzie się z nią zmierzyć oko w oko.
Odkryła, że Luke również pracował ciężko, niemal
bez wytchnienia. Kiedyś powiedział jej, że lubi
pracować, ale potraktowała to z przymrużeniem oka.
Z opowieści Danny'ego wyniosła wrażenie, że różno-
rodne interesy Luke'a toczą się bez jego udziału, że
co prawda firmuje je, ale odpowiada mu bardziej rola
pasażera niż kierowcy. Szybko jednak zmieniła zdanie.
Ciekawa była, ile jeszcze opinii Danny'ego okaże się
częściowo tylko zgodnych z faktami.
MAA%7Å‚ECSKI KONTRAKT
105
Pełna obaw myślała o spotkaniu z Dannym.
Dowiedziała się od Luke'a, że wrócił już i że był
zachwycony, gdy poinformowano go o ślubie. Mimo
to jednak ciÄ…gle jeszcze siÄ™ nie spotkali. Kiedy
wspomniała o tym mimochodem przy stole, zaskoczyła
jÄ… reakcja Luke'a.
- Zaprosić Danny'ego na kolację? A po co? - spytał
zdziwiony.
Celina pośpiesznie bąkała coś o więzach rodzinnych,
potykając się o słowa, mówiąc pod wpływem jego
lodowatego spojrzenia coraz bardziej chaotycznie.
Nie ponawiaÅ‚a wiÄ™cej tej propozycji, pokornie przyj­
mując do wiadomości zapewnienia, że Danny jest
bardziej zajęty niż zwykle i że  wpadnie, jak będzie
miał czas". Domyśliła się, że bracia nie są teraz
w najlepszych stosunkach i że to ona jest tego
przyczyną. Nie poruszała więcej tego tematu.
- Czy ta twoja biblioteka cierpi na brak personelu?
- zagadnął Luke pewnego ranka przy śniadaniu.
- Chyba nie. SkÄ…d to przypuszczenie? - odpowie­
działa Celina, zdumiona jego dziwnym pytaniem.
- Chyba nigdy jeszcze nie miałaś wolnego. Przecież
od czasu do czasu masz prawo do popołudnia dla
siebie? Tak czy inaczej, nie zdarza ci się wracać
wcześnie do domu.
- Więc?
- To tylko taka niezdrowa ciekawość - wyjaśnił
Luke. - Nie potrzebujesz teraz pieniędzy, toteż nie
pracujesz chyba po godzinach, żeby dorobić.
- Nie - serce Celiny zabiło niespokojnie.
- Więc jak, miewasz wolne popołudnia? - nalegał
Luke.
- Tak, w czwartki, jak dziś - przyznała niechętnie,
wijąc się pod jego badawczym spojrzeniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.