[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pożywny lunch. Kamerdyner posłuchał tej drugiej.
_ Nienawidzisz mnie, prawda? - spytaÅ‚a pan¬na Hurstman z uÅ›miechem na wÄ…skich ustach.
¬Lepsze to niż nic. - Wyjęła z półki kolejnÄ… książkÄ™ i spytaÅ‚a drwiÄ…co: - WÅ‚oski też znasz?
- Nie - oparła nadąsana.
_ Tak też myślałam. W przeciwnym razie twój mąż by jej tu nie zostawił. To wielce niestosowna
lektura. _ Mogłam czytać wszystko, na co miałam ochotę" _ Bardzo rozsądnie z jego strony.
Spotkałam go parę razy i zrobił na mnie duże wrażenie. Nie bał się mnie, a co więcej, udało mu się
wygrać ze mną w szachy.
_ Niech pani przestanie mówić o nim w czasie przeszłym!
_ Sama tak mówiłaś - wytknęła jej panna Hurstman. - J a jestem usprawiedliwiona, ponieważ nie
wi¬dziaÅ‚am go od dwóch lat. Mam nadziejÄ™, że kiedy go spotkam, zagra ze mnÄ… partyjkÄ™"
_ Pewnie nie żyje - powiedziała Eleonora.
_ Zdecyduj siÄ™, dziewczyno! Nie cierpiÄ™ niezdecy¬dowania. Nie znaleziono jego ciaÅ‚a, prawda?
Przy¬puszczam, że ta kobieta go uprowadziÅ‚a dla wÅ‚asnej przyjemnoÅ›ci. Nicholas, na swoje
szczęście, musiaÅ‚ być znakomitym kochankiem. - ZachichotaÅ‚a, a Ele¬onorze rumieniec wypÅ‚ynÄ…Å‚
na policzki.
- Ale przecież ona nie zdołałaby ...
- Nie zdołałaby go porwać? Nic prostszego. Siłą nie zaciągnęłaby go do alkowy, ale mogła zawrzeć
z nim jakiÅ› ukÅ‚ad. Jedno wiem na pewno: kiedy Ni¬cholas wróci i zobaczy ciÄ™ na Å‚ożu Å›mierci,
ucieszy siÄ™ jak diabli! I jak nic palnie sobie w Å‚eb.
EleonorÄ™ przeraziÅ‚a ta przepowiednia, gdyż wyda¬Å‚a jej siÄ™ wielce prawdopodobna.
- Przemyśl to sobie - poradziła panna Hurstman.
- Nie wiem, jak układały się wasze stosunki, ale Nicholas wyrzucał sobie, że nie traktował cię
wÅ‚aÅ›ciwie. PowiedziaÅ‚aÅ›, że wasze ostatnie spotkanie nie nale¬Å¼aÅ‚o do najprzyjemniejszych. JeÅ›li
wróci i nie zasta¬nie swej żony i dziecka w szczęściu i zdrowiu, uzna, że to jego wina. W takich
sytuacjach mężczyzni zdol¬ni sÄ… do popeÅ‚nienia najwiÄ™kszego gÅ‚upstwa.
Ostatnimi czasy Eleonorze udawało się nie myśleć o sprawach przyziemnych i małych, a teraz ta
irytu¬jÄ…ca kobieta próbowaÅ‚a jÄ… do tego zmusić. Nie wie¬dziaÅ‚a, co myÅ›leć o Nicholasie, ale, choć
wydawało się to irracjonalne, nadal go kochała.
- Rzeczywiście, zle mnie traktował - przyznała. _ A w czasie naszego ostatniego spotkania obszedł
się ze mną wyjątkowo podle. Jeśli wróci któregoś dnia, cały w uśmiechach, jak gdyby nigdy nic,
sama go za¬strzelÄ™!
W chwili, gdy wypowiedziaÅ‚a ostatnie zdanie, po¬jawiÅ‚ siÄ™ Hollygirt, oznajmiajÄ…c że lunch zostaÅ‚
poda¬ny w pokoju Å›niadaniowym.
- Doskonale - ucieszyła się panna Hurstman. _ Umieram z głodu. Pani Delaney?
Eleonora poszła przodem. Nie miała apetytu, ale nie miała też siły, żeby sprzeciwić się woli tej
despotki.
Gdy zasiadÅ‚y przy stole, panna Hurstman zdecy¬dowanym gestem podaÅ‚a jej krem z jajek i mleka.
- Nietypowe jak na lunch, ale dla kobiety w twoim stanie w sam raz. Jedz, młoda damo. Kiedy
odzy¬skasz siÅ‚y, pojedziemy na wieÅ›.
- Jest pani nienawistnÄ…, apodyktycznÄ… kobietÄ… ¬powiedziaÅ‚a Eleonora spokojnie i zjadÅ‚a Å‚yżeczkÄ™
de¬seru.
Panna Hurstman uśmiechnęła się szeroko.
- Masz racjÄ™, moja droga.
*
Powoli Eleonora wracaÅ‚a do życia i, o dziwo, polu¬biÅ‚a nawet swojÄ… nowÄ… znajomÄ…. Panna
Hurstman byÅ‚a wprawdzie uparta i despotyczna, ale odznacza¬Å‚a siÄ™ ogromnym poczuciem humoru,
dużą inteligen¬cjÄ… i można z niÄ… byÅ‚o porozmawiać na wiele fascy¬nujÄ…cych tematów. Nie
przypominaÅ‚a żadnej ze zna¬nych Eleonorze kobiet.
- Jestem zakaÅ‚Ä… rodziny, Eleonoro - wyznaÅ‚a któ¬regoÅ› dnia. - Nie zważam na konwenanse i żyjÄ™
tak jak chcÄ™, na szczęście wszyscy już siÄ™ z tym pogodzi¬li. TrochÄ™ siÄ™ mnie wstydzÄ…, ale nie
unikajÄ…, a czasa¬mi, tak jak w tym przypadku, proszÄ… nawet o pomoc. Wszyscy sÄ… mili, ale
Francisa darzÄ™ szczególnymi wzglÄ™dami. Uważam, że bardzo skorzystaÅ‚ na znajo¬moÅ›ci z twoim
mężem. Zresztą twój Nicholas pod wieloma względami mnie przypomina. Tak, tak, moja droga.
Mam nadziejÄ™, że gdyby urodziÅ‚ siÄ™ ko¬bietÄ…, byÅ‚by taki jak ja, a ja, gdybym urodziÅ‚a siÄ™
m꿬czyznÄ…, byÅ‚abym taka jak on. RobiÅ‚abym to, co uwa¬Å¼aÅ‚abym za sÅ‚uszne i nie
zastanawiaÅ‚abym siÄ™, co in¬ni zrobiliby na moim miejscu.
- Czy Nicholas tak wÅ‚aÅ›nie postÄ™puje? - dopyty¬waÅ‚a, gdyż rozmawianie o Nicholasie sprawiaÅ‚o jej
przyjemność.
- Nie wiem, mówiÅ‚am o sobie - ucięła panna Hur¬stman.
Minęły kolejne dwa tygodnie. Eleonora na próżno oczekiwała nowych wiadomości, ale zdołała
odzy¬skać chęć do życia i czuÅ‚a siÄ™ już caÅ‚kiem dobrze. ZbliżaÅ‚ siÄ™ wrzesieÅ„, wiÄ™c wszyscy
przyjaciele z Brac¬twa albo wyjechali do swoich wiejskich posiadÅ‚oÅ›ci, albo zajmowali siÄ™
doglądaniem własnych interesów. Francis należał do tej pierwszej grupy, jednak przed wyjazdem
zdążył jeszcze odwiedzić Eleonorę. Zjawił się u niej w świetnym humorze, ale dało się zauważyć,
że tylko nadrabiał miną.
Mimo wszystko Eleonora zachowywaÅ‚a siÄ™ tak, jak¬by Nicholas ciÄ…gle żyÅ‚ i nie przedsiÄ™wzięła
żadnych kroków, na wypadek gdyby okazało się to nieprawdą. Nie skontaktowała się nawet z
lordem Stainbridge'em. O pieniÄ…dze nie musiaÅ‚a siÄ™ zbytnio martwić; w domo¬wym sejfie
znajdowały się pewne oszczędności, a jej konto w banku Forbesa co miesiąc zasilała dość spora
sumka.
Nic nie stało na przeszkodzie, aby na początku pazdziernika obie damy przeniosły się do majątku w
Somerset.
*
Dwukółka, którÄ… od trzech dni podróżowaÅ‚y Ele¬onora i panna Hurstman, zatrzymaÅ‚a siÄ™ na
podjez¬dzie przed uroczym dworkiem Redoaks. Eleonora westchnęła z zadowoleniem i
uÅ›miechnęła siC; do ciotki Arabelli. To miejsce wyglÄ…daÅ‚o tak, jak po¬winien wyglÄ…dać prawdziwy
dom. W takim miejscu chciałaby wychowywać swoje dziecko.
Służba zatrudniona przez Nicholasa składała si~' z zaledwie kilku osób, ale teraz powiększyła si~'
o lenny i Thomasa, którzy przyjechali wraz z Ele¬onorÄ…. Dom byÅ‚ zadbany i dobrze utrzymany,
potrze¬bowaÅ‚ jednak kobiecej rÄ™ki, ponieważ poprzedni wÅ‚aÅ›ciciel, starszy dżentelmen, spÄ™dziÅ‚ tu
ostatnie la¬ta swego życia samotnie i prowadziÅ‚ iÅ›cie kawalerskie gospodarstwo. Eleonora miaÅ‚a
zatem wiele do zro¬bienia i niezmiernie jÄ… to cieszyÅ‚o. WiedziaÅ‚a bo¬wiem, że nic tak nie pomaga
zapomnieć o zmartwie¬niach jak praca.
Na poczÄ…tek zajęły siÄ™ z pannÄ… Hurstman pokÅ‚a¬dami bielizny poÅ›cielowej, oddzielajÄ…c lepsze
egzem¬plarze od tych, które wymagaÅ‚y cerowania, a potem przejrzaÅ‚y zastawÄ™ stoÅ‚owÄ… oraz
nagromadzone bibe¬loty i pamiÄ…tki rodzinne. Eleonora w wyobrazni przestawiaÅ‚a meble i na nowo
urządzała wnętrza.
Niestety, dom na razie nie miaÅ‚ swojej pani Holly¬girt, dlatego wzięły na siebie obowiÄ…zki, które w
nor¬malnych warunkach należaÅ‚y do gospodyni. MusiaÅ‚y zatroszczyć siÄ™ o to, aby przygotowano
na zimÄ™ wy¬starczajÄ…cÄ… ilość marmolad, konfitur oraz przetwo¬rów z warzyw i by z pobliskiego
Yeoville dostarczono drewno na opał.
Ponieważ nie zamierzały zatrudniać kamerdynera, Eleonora sama zrobiła przegląd piwniczki z
winami. Poprzedni wÅ‚aÅ›ciciel najwyrazniej zaliczaÅ‚ siÄ™ do ko¬neserów tego szlachetnego trunku,
ponieważ kolek¬cja, którÄ… zgromadziÅ‚, wyglÄ…daÅ‚a imponujÄ…co, a jej nienaruszony stan Å›wiadczyÅ‚ o
uczciwoÅ›ci zamieszku¬jÄ…cej dom sÅ‚użby.
Kiedy tak przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ półkom z alkoholem, na¬trafiÅ‚a na znajomÄ… butelkÄ™ z ulubionym
wytrawnym porto Nicholasa. Azy napłynęły jej do oczu. Chwyciła jedną z zakurzonych butelek,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Beverly Connor [Diane Fallon Forensic Investigation 07] Dust To Dust (pdf)
- Beverly Rae [Wild Things 03] Clawed [Samhain] (pdf)
- Jo Clayton Skeen 01 Skeen's Leap (v1.2)
- Beverly Rae [Wild Things 01] Cougar (pdf)
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 166 Małżeństwo z przymusu
- 03 Miranda Jarrett Małżeństwo w trzech aktach
- 671. Jordan Penny Małżeństwo z księciem
- Callaghan_Margaret Małżeński kontrakt
- Beverly Barton Jej tajna broń
- Jo Clayton Drinker 02 Blue Magic
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- adam123.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.