Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naukowców z obserwatorium. Po prostu, w ciągu miesięcy bezpośrednio poprzedzających
dziewiętnasty theptara, tak potoczyły się sprawy.
Uznał, że zawiniła tu dziennikarska uczciwość. Biney był przecież jego wieloletnim
przyjacielem; profesor Athor - bezsprzecznie wielkim astronomem; Szirin - człowiekiem
zawsze wesołym, bezpośrednim i sympatycznym; Siferra - kobietą atrakcyjną i interesującą, a
przy tym znakomitym archeologiem. Wcale nie miał ochoty stawiać się w pozycji wroga tych
ludzi.
Musiał jednak pisać to, w co wierzył. A w głębi swej duszy wierzył, że zespół obserwatorium
był w każdym calu równie postrzelony jak Apostołowie Płomieni i równie jak oni
niebezpieczny dla ładu społecznego.
Wykluczone, aby miał się zmusić do traktowania ich słów poważnie. Im dłużej kręcił się po
obserwatorium, tym bardziej wydawało mu się to wszystko zwariowane.
Niewidzialna i najwidoczniej niewykrywalna planeta szybująca na niebie po orbicie, która co
kilka dekad zbliżała ją do Kalgasza? Taki układ słońc, że tym razem, gdy przybędzie
niewidzialna planeta, pozostanie nad głową jedynie Dovim? Zwiatło Dovima zasłonięte, a
świat rzucony w Ciemność? I w rezultacie wszyscy zwariują? Nie, nie, na to się nie da nabrać!
Teremonowi wydawało się to równie głupie jak brednie, które od wielu lat wbijali ludziom do
głowy Apostołowie Płomieni. Jedynym dodatkiem, dorzuconym przez Apostołów, było
pojawienie się tajemniczego zjawiska znanego jako gwiazdy. Nawet ludzie z obserwatorium
byli na tyle przyzwoici, by przyznać, że nie są w stanie wyobrazić sobie, czym są gwiazdy.
Apostołowie głosili, że to niewidzialne ciała niebieskie, które ukazywały się nagle, gdy Rok
Aaski dobiegał końca i na Kalgasz zstępował gniew bogów.
- Niemożliwe! - powiedział mu Biney pewnego wieczora w klubie Sześć Słońc. Wtedy od
daty zaćmienia
158
dzieliło ich jeszcze pół roku. - Zaćmienie i Ciemność - tak. Gwiazdy - nie. We wszechświecie
nie istnieje nic poza naszym światem, sześcioma słońcami, jakimiś nic nie znaczącymi
asteroidami i Kalgaszem Dwa. Jeśli istnieją także gwiazdy, dlaczego nie potrafimy tego
stwierdzić? Dlaczego nie możemy wykryć ich, obserwując perturbacje orbitalne, tak jak
wykryliśmy Kalgasza Dwa? Nie, Tere-monie, jeśli rzeczywiście gdzieś tam istniałyby
gwiazdy, wówczas teoria powszechnego ciążenia musiałaby być fałszywa. A wiemy, że teoria
jest prawdziwa.
"Wiemy, że teoria jest prawdziwa". Tak powiedział Biney. Czy nie przypominało to słów
Folimuna: "Wiemy, że Księga Objawień jest księgą prawdy"?
Na początku, kiedy Biney i Szirin pierwsi opowiedzieli mu o rodzącym się w nich
przekonaniu, że świat ogarnie niszczycielska Ciemność, Teremon, po części sceptyczny, a po
części przejęty grozą i pozostający pod wrażeniem ich apokaliptycznych wizji, robił co mógł,
żeby pomóc.
- Athor chce się spotkać z Folimunem - powiedział mu Biney. - Próbuje się dowiedzieć, czy
Apostołowie mają jakieś starodawne rejestry astronomiczne, które mogłyby potwierdzić nasze
odkrycie. Czy możesz jakoś zaaranżować spotkanie?
- Zabawny pomysł - odrzekł na to Teremon. - Surowy w swych ocenach naukowiec prosi o
spotkanie z rzecznikiem sił nienauki, antynauki. Ale zobaczę, co się da zrobić.
Ku swemu zdumieniu nie natrafił na najmniejsze trudności. Zamierzał przeprowadzić kolejny
wywiad z Folimunem. Uzyskał audiencję w dniu następnym.
- Athor? - zdziwił się Folimun, kiedy dziennikarz przekazał mu prośbę Bineya. - Dlaczego
profesor Athor chce ze mną rozmawiać?
- Może zamierza zostać Apostołem - żartobliwie zasugerował Teremon. Folimun się
roześmiał.
- Niezbyt prawdopodobne. Z tego, co o nim słyszałem, wynika, że prędzej by się pomalował
na czerwono i poszedł nago na spacer po Saro głównym bulwarem.
159
- Cóż, może się nawrócił... - odrzekł Teremon. Po prowokującej pauzie dodał ostrożnie: -
Wiem na pewno, że on i jego pracownicy odkryli jakieś dane, które mogłyby skłaniać do
poparcia tezy, iż dziewiętnastego theptara Ciemność zawładnie światem.
Folimun pozwolił sobie na minimalną, starannie kontrolowaną oznakę zainteresowania,
niemal niedostrzegalne uniesienie brwi.
- Jakże fascynujące, o ile prawdziwe - powiedział chłodno.
- Jeśli chce pan potwierdzenia, powinien pan zobaczyć się z nim osobiście.
- Możliwe, że tak właśnie zrobię.
I rzeczywiście tak zrobił. Mimo wielu starań Teremonowi nie udało się nigdy dowiedzieć, jaki
był wynik tego spotkania. Odbyło się w cztery oczy, a po jego zakończeniu zarówno Athor,
jak i Folimun nie powiedzieli na ten temat ani słowa. Biney, główne ogniwo łączące
Teremona z obserwatorium, potrafił przedstawić wyłącznie mgliste przypuszczenia.
- Z pewnością wiązało się to ze starodawnymi rejestrami astronomicznymi, które -jak uważa
szef- znajdują się w posiadaniu Apostołów. Tyle tylko mogę ci powiedzieć. Athor
przypuszcza, że przekazują je z pokolenia na pokolenie od wieków, może nawet od czasu
sprzed ostatniego zaćmienia. Niektóre fragmenty Księgi Objawień napisane są dawno już
zapomnianym językiem.
- Masz na myśli dawno zapomniany bełkot. Nikt dotąd nie pojął, o co tam chodzi.
- No, ja oczywiście też tego nie rozumiem, ale według opinii pewnego całkiem poważnego
filologa fragmenty mogą być w istocie tekstami prehistorycznymi. A jeśli Apostołowie
potrafią w jakiś sposób odcyfrować ten język? I zachowują tę wiedzę dla siebie, ukrywając
dane astronomiczne zawarte w Księdze Objawień? Być może tego właśnie szuka Athor.
- Chcesz przez to powiedzieć, że najwybitniejszy astronom naszych czasów, prawdopodobnie
wszech czasów, czuje potrzebę skonsultowania się w tej kwestii z bandą
160
rozhisteryzowanych fanatyków? - Teremon nie posiadał się ze zdumienia. Biney wzruszył
ramionami.
- Wiem jedynie, że Athor nie darzy szacunkiem Apostołów i ich nauk, podobnie jak ty, ale
uznał, że spotykając się z twoim przyjacielem Folimunem może uzyskać coś ważnego.
- To nie jest żaden mój przyjaciel! Mam z nim kontakt czysto zawodowy.
- No, nazywaj to jak chcesz... - zaczął Biney.
- Pozwól sobie powiedzieć - przerwał mu Teremon;
sam się temu dziwił, lecz wzbierał w nim prawdziwy gniew - że jeśli się okaże, iż zawarliście
z Apostołami jakiś pakt, to ja wcale nie będę szczęśliwy z tego powodu. Moim zdaniem
Apostołowie są uosobieniem Ciemności - najczarniejszych, najbardziej nienawistnych
reakcyjnych idei. Jeśli da się im wolną rękę, każą nam wszystkim znów żyć w czasach
średniowiecznych umartwień, cnoty i biczowania. Dzieje się wystarczająco zle, gdy opętani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.