Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Być może wynikało to z tego, że Harlan przyzwyczaił się do Coopera jako do ucznia, a
tymczasem wyglądał on teraz na kogoś więcej niż na Nowicjusza. Obecnie wydawało się, że
jest instrumentem w rękach Wiecznościowców. Naturalnie, musiał w związku z tym przybrać
nową postać w oczach Harlana.
Harlan usiłował nie pokazywać tego po sobie. Znajdowali się obaj w nowej kwaterze
Harlana, a Technik rozkoszował się porcelanowymi płaszczyznami śmietankowej barwy,
zadowolony, że wyzwolił się z ozdobnej tandety wieku 482. Jakkolwiek usiłował kojarzyć
sobie barok tego wieku z Noys, łączył go jedynie z Finge'em. Z Noys kojarzył sobie różowy
aksamitny półmrok i - co dziwne -nagą surowość sekcji Ukrytych Stuleci.
Mówił gwałtownie, zupełnie jakby pragnął ukryć swe niebezpieczne myśli:
- Cooper, co oni z tobą wyrabiali, gdy mnie nie było? Cooper roześmiał się, musnął
mimowolnie swój długi, opadający wąs i powiedział:
- Braliśmy jeszcze matematykę. Ciągle matematykę.
- Tak? Teraz pewnie już dość specjalistyczny materiał?
- Dość specjalistyczny.
- No i jak idzie?
- Znośnie. Przychodzi mi to całkiem łatwo, wie pan. Lubię to. Ale teraz wprost mi już
ładują do głowy.
Harlan poczuł niejakie zadowolenie:
- Wzory Pola Czasowego i tym podobne?
Lecz Cooper, poczerwieniawszy nieco, zwrócił się do półek załadowanych książkami i
powiedział:
- Wracajmy do Prymitywu. Mam kilka pytań.
- W związku z czym?
- %7łycie miejskie w 23 Stuleciu. Szczególnie w Los Angeles.
- Dlaczego Los Angeles?
- To ciekawe miasto. Nie sądzi pan?
- Tak, ale zajmijmy się nim w 21. Wtedy było u szczytu rozwoju.
- Och, spróbujmy w 23.
- Dobrze, czemu nie? - odparł Harlan.
Twarz miał nieruchomą, lecz gdyby tę nieruchomość można było zdjąć jak skórę,
byłaby pod nią zaciętość. Jego wielkie intuicyjne przypuszczenie było czymś więcej niż
przypuszczeniem. Wszystko sprawdzało się dokładnie.
Po czwarte: Badania. Podwójne badania.
Najpierw dla siebie. Codziennie czujnie przeglądał raporty na biurku Twissella.
Raporty dotyczyły różnych postanowionych albo proponowanych Zmian Rzeczywistości.
Kopie normalną drogą przesyłano do Twissella, ponieważ był członkiem Rady
Wszechczasów, i Harlan wiedział, że materiały są kompletne. Najpierw szukał nadchodzącej
Zmiany w 482. Następnie szukał Zmian, wszelkich innych Zmian, z jakąś skazą, jakąś
niedokładnością, jakimś odchyleniem od maksymalnej doskonałości, które mógłby dostrzec
swymi wyszkolonymi i utalentowanymi oczyma Technika.
Prawdę mówiąc studiowanie raportów nie należało do niego, lecz w owych dniach
Twissell rzadko bywał w swoim biurze, a nikt inny nie śmiał przeszkadzać osobistemu
Technikowi Twissella.
To była tylko jedna część jego poszukiwań. Druga odbywała się w 575-wiecznej sekcji
biblioteki.
Po raz pierwszy opuścił te działy biblioteki, które zazwyczaj przykuwały jego uwagę.
Przedtem odwiedzał dział historii Prymitywu (bardzo nędzny zresztą, tak że większość jego
bibliografii i materiałów zródłowych należało wyciągnąć z odległej przeszłości trzeciego
tysiąclecia). Jeszcze dokładniej przeszukiwał półki poświęcone Zmianie Rzeczywistości, jej
teorii, technice i historii: znakomita kolekcja, poza centralnym wydziałem (najlepsza w
Wieczności dzięki Twissellowi), której stał się niemal wyłącznym właścicielem.
Teraz spacerował z zaciekawieniem wśród innych półek z filmami. Po raz pierwszy
Obserwował (przez duże O) stoiska poświęcone samemu 575 Stuleciu: jego geografię, która
mało zmieniała się od Rzeczywistości do Rzeczywistości, jego historię, która zmieniała się
więcej, i socjologię, która zmieniała się najbardziej. Nie były to książki czy raporty pisane o
Stuleciu przez obserwujących i kalkulujących Wiecznościowców (te znał doskonale), lecz
przez samych Czasowców.
Były tam dzieła literatury 575 wieku, które przypominały o gorących sporach na temat
wartości poszczególnych zmian. Czy to arcydzieło należy zmienić, czy nie? A jeśli należy, to
jak? W jaki sposób Zmiany wpływają na dzieła sztuki?
I czy kiedykolwiek nastąpi powszechna zgoda na temat sztuki? Czy uda sieją
sprowadzić do terminów ilościowych, dostępnych dla mechanicznej oceny przez maszyny
matematyczne?
Pewien Kalkulator nazwiskiem August Sennor był głównym oponentem Twissella w
tych sprawach. Harlan zainteresowany namiętną krytyką, jakiej Twissell poddawał tego
człowieka i jego poglądy, przeczytał niektóre z dzieł Sennora i uznał je za zaskakujące.
Sennor pytał otwarcie, a dla Harlana niepokojąco, czy nowa Rzeczywistość nie może
zawierać osobowości analogicznej do człowieka, którego poprzednio przeniesiono w
Wieczność. Następnie analizował możliwość spotkania przez Wiecznościowca jego
odpowiednika w Czasie, podczas gdy obaj o tym wiedzą albo nie wiedzą, i zastanawiał się,
jakie byłyby rezultaty w każdym z tych przypadków. Był to jeden z najbardziej przerażających
problemów Wieczności. Harlan zadrżał i szybko przerzucił klatkę filmu poświęconego
dyskusji. Oczywiście Sennor dyskutował obszernie losy literatury i sztuki w
najróżnorodniejszych typach i klasyfikacjach Zmian Rzeczywistości.
Lecz Twissell nie chciał się zajmować tym problemem.  Jeśli walorów sztuki nie
można komputować - krzyczał do Harlana - to po co nam dyskusje na ten temat?".
Harlan wiedział, że poglądy Twissella podziela większość Rady Wszechczasów.
Lecz teraz stał przed półkami poświęconymi powieściom Eryka Linkollewa,
zazwyczaj przedstawianego jako wybitnego pisarza 575 Stulecia, i dziwił się. Naliczył
piętnaście różnych kompletów Dziel zebranych, niewątpliwie wyjętych z różnych
Rzeczywistości. Był pewny, że każdy z nich jest nieco inny niż pozostałe. Na przykład jeden
komplet był znacznie cieńszy. Wyobrażał sobie, że ze stu Socjologów musiało analizować
różnice między tymi dziełami w warunkach socjologicznego tła każdej Rzeczywistości,
zyskując sobie w ten sposób pozycję.
Harlan przeszedł do skrzydła biblioteki poświęconego technice i wynalazkom różnych
Stuleci pięćset siedemdziesiątych piątych. Wiedział, że wiele z tych urządzeń zostało
wyeliminowanych z Czasu i pozostawało jedynie w Wieczności jako dzieła ludzkiej
pomysłowości. Człowieka należało chronić przed produktami jego zbyt wybujałych uzdolnień
technicznych. I to bardziej niż przed czymkolwiek innym. Niemal każdego fizjoroku gdzieś w
Czasie technika jądrowa zbytnio zbliżała się ku niebezpieczeństwu i należało ją hamować.
Wrócił do głównej części biblioteki i półek poświęconych matematyce i jej dziejom.
Dotykał palcami poszczególnych tomów i po pewnym namyśle wyciągnął kilka i wpisał je na
swoje nazwisko.
Po piąte: Noys.
Była to naprawdę ważna część interludium i jedyna część liryczna. W wolnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.