Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sklepie z narzędziami. Rozumiał, że jej sytuacja finansowa nie była najlepsza, ale był przekonany, że chodzi
o coś jeszcze. Musiało być coś więcej.
Jeśli nie dotrze do zródła problemu, nie będzie w stanie go naprawić. A jeśli go nie naprawi, nie może
liczyć na kolejny raz z Alexą. A tego sobie nie wyobrażał.
- Niedługo wpadnę założyć tę część - powiedział, przerywając ciszę. Powietrze aż zaiskrzyło od nowej
energii seksualnej.
Z której jeszcze nie mógł skorzystać ponownie. Niestety.
- Dziękuję. Także za wcześniejszą naprawę i kupno części. - Odwróciła się w stronę drzwi.
- Zapomniałaś podziękować za orgazm! - zawołał za nią z uśmiechem, tuż zanim trzasnęły.
Alexa pucowała ladę w Divine, chcąc pozbyć się ze szkła najmniejszego śladu palca. Co nie znaczyło,
że miała klientów. Właśnie minęło południe, kwiaciarnia otwarta od trzech godzin. W tym czasie było u
niej dwoje oglądaczy i dwóch klientów, którzy ostatecznie nic nie kupili. Zajrzał również brat, który
posiedział na tyle długo, żeby dowiedzieć się, że została w sklepie bez pomocy. No i oczywiście, że
klientów także nie ma.
Brak klientów miał tę zaletę, że miała mnóstwo czasu na przygotowanie nowego wystroju wystawy,
który zaplanowała na dzisiejsze popołudnie. Postanowiła wziąć przykład z Value Hardware i postawić na
ładny, niedrogi projekt z wesołym jesiennym motywem przewodnim. Zerknęła na stos papierowych
kwiatów, drutu i szpulek jasnej żółto-czerwonej wstążki, które kupiła w sklepie z materiałami dla
plastyków. Jej wewnętrzna snobka miała ochotę parsknąć z pogardą, ale poza tym była zachwycona. Już od
tak dawna nie przygotowywała wystawy, która nie byłaby wyrafinowana i pełna produktów z górnej półki,
najdroższych kwiatów i eleganckich jedwabnych wstążek. Miło będzie puścić wodze wyobrazni.
Poza tym, czy miała coś do stracenia? Jak na razie nic, co zrobiła, nie odniosło skutku. Z radością więc
pobawi się gozdzikami oraz - a niech tam - wiankami z dzwonków.
A propos dzwonka - ten nad drzwiami zabrzęczał, a kiedy podniosła wzrok, serce zaczęło jej bić
szybciej. Nie. To nie klient. Ani& ten ktoś, na spotkanie z kim miała w głębi serca nadzieję, choć
wiedziała, że nie powinna.
- Cześć, Travis - rzuciła do studenta, który pomagał przy projektowaniu strony internetowej Divine. -
Wcześniej skończyłeś zajęcia?
- Tak. Miałem egzamin. - Uniósł piaskowe brwi w kierunku niesfornej szopy w tym samym kolorze i
przyjrzał się lśniącej ladzie. - No, no!
Wzruszyła ramionami. No co? Może i miała małą obsesję na punkcie czystości w sklepie, ale zdarzały
się gorsze rzeczy.
Na przykład pójście do łóżka z opiekunem technicznym budynku po zaledwie jednodniowej
znajomości?
Poczuła ciepło na policzkach. Nie, to nie był dobry moment. A pojęcie  pójść do łóżka było boleśnie
nieadekwatne do tego, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru pomiędzy nią a Dillonem.
Nie wiedziała, co myślał o ich sekscesie. Nie była niepewną siebie dziewczyną, która potrzebowała
stałego kontaktu z kochankiem, ale z jakiegoś powodu chciała mu wczoraj zadać więcej pytań niż tylko to
zalotne  Dobrze ci było? Pózniej pokłócili się o plastikową torbę z Value Hardware, a ona wyszła w
pośpiechu, zamiast zacząć zabiegać o rundę drugą, jak zrobiłaby każda kobieta przy zdrowych zmysłach.
Podniecenie w jego gorących niebieskich oczach mówiło, że pragnąłby odegrać rolę testera kolejnej
pionowej powierzchni, ale wzmianka o sklepie unicestwiła jej libido. Co za głupota&
Value Hardware psuło jej także życie seksualne. I utrudniało naprawę kranu.
Napryskała więcej płynu do czyszczenia szkła na ladę i zaatakowała nową plamkę. Może i dobrze, że się
pokłócili. Teraz przynajmniej mogła powiedzieć, że sama odprawiła Dillona i nie będzie musiała się
zastanawiać, czy może miałby ochotę na coś więcej niż ostre dymanko na drzwiach.
Na dachu. W deszczu. Z gwiazdami wschodzącymi na pogodniejącym niebie, podczas gdy ich mokre,
rozgrzane ciała ocierały się jedno o drugie&
- Lex?
Pełna poczucia winy spojrzała na Travisa.
- Tak?
- Spytałem, czy potrzebujesz czegoś, zanim zabiorę się do strony. - Wskazał na miotłę i śmietniczkę,
oparte o ladę. - Mogę pozamiatać, jeśli chcesz.
Słodki z niego dzieciak. Zawsze chętny do wyręczenia jej.
- Dzięki, ale panuję nad wszystkim. Pózniej odmelduję się chwilę na lunch. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.