[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dziesięciu Tysiącleci... ich czas na ziemi. Cześć. Blask wspaniałości.
- Mamo, ja chcę do domu - rozpłakało się jakieś dziecko. - Nie chcę już być w tej okropnej
górze, tu jest tak strasznie!
- Cicho, cicho!
- On jest głupi! I dlaczego leżał na podłodze bez spodni? Był w wychodku i zapomniał się
ubrać?
Kolejna fala chichotu.
Jeden z mężczyzn podszedł do drzwi pokoiku Pruncka i zapukał.
- Dawaj klucz, Prunck, idziemy do domu!
- Idzcie, idzcie, poganie! Odstępcy! Bóg ukarze was w Dniu Są...
Najwyrazniej zorientował się, że nie jest to chwila odpowiednia, by wspominać Dzień Sądu,
bo przecież właśnie rozpoczął się następny dzień po końcu świata. Całkiem zwyczajny
dzień...
- Modlę się! - zawołał. - Modlę się w pocie czoła oblicza mego, by wszyscy nasi współbracia
wybawieni zostali od strasznego losu. Nie przeszkadzajcie mi więc!
Dwie starsze kobiety płakały cicho nad straconymi złudzeniami, ale agresywny mężczyzna
nie był tak wrażliwy.
- Prunck, północ już dawno minęła i nic się nie wydarzyło. Nie chcemy już dłużej
uczestniczyć w tej błazenadzie. Brałem w tym udział ze względu na żonę, ale dosyć już
tego! Nie mamy zaufania do kaznodziei uwodzącego młode panny i...
- Doskonale - ostro odpowiedział pastor. Najwidoczniej podjął decyzję i stanął w drzwiach. -
Doskonale, zrobicie, jak zechcecie. Oto klucz, proszę, idzcie, odstąpcie od Pana, odstąpcie
ode mnie, proszę, idzcie. Ja umywam ręce.
Mężczyzna pożądliwie chwycił klucz, zanim Prunck zdążył na powrót zatrzasnąć drzwi.
Wszyscy z mniejszym lub większym wahaniem zaczęli pakować swoje rzeczy, kiedy nagle
jedna z kobiet zamarła w pół ruchu.
- A co nasz miły pastor ma zamiar teraz zrobić? - zadała złowieszczym tonem pytanie swym
współtowarzyszkom, które jeszcze nie pozbyły się strachu przed Dniem Sądu i przekonania,
że zdradziły swego mistrza.
117
- O czym myślisz? - spytała inna, jedna z tych, które się nie wahały. - Nic nas to nie
obchodzi. Co za rozpustnik!
- To prawda, ale przekazałam mu pod opiekę całe swoje oszczędności.
Wszyscy przerwali pracę.
- Ja także - wyznał ktoś głośno i zaraz szum potwierdzenia z ust niemal wszystkich
zebranych wzniósł się pod sklepienie groty.
Mężczyzna już doskoczył do drzwi i zaczął je szarpać.
- Wychodz, Prunck!
- Nie wyjdę, dopóki stąd nie odejdziecie. Bjorg i ja rozpoczniemy nowe życie w nowym
królestwie, poradzimy sobie bez was, szczurów, opuszczających kapitana okrętu.
- Bjorg stoi przy drzwiach gotowa do wyjścia. Najwyrazniej bardzo jej się spieszy, by opuścić
ten przybytek. My też pójdziemy, ale najpierw chcemy z powrotem nasze pieniądze!
W składziku przez chwilę panowało milczenie.
- Jakie pieniądze?
- Te, które przekazaliśmy panu, pastorze.
- Ja nie przyjmowałem żadnych pieniędzy. Dostaną je tylko ci, którzy mają na to
pokwitowanie.
Ludzie patrzyli na siebie zdumieni.
- Ty nędzny oszuście! - zawołała jedna z kobiet. - Powiedział, że w nowym królestwie nie
będą potrzebne żadne papiery!
Rozgniewani ludzie krzyczeli. Wszyscy rzucili się do drzwi kryjówki pastora.
- Odejdz ode mnie, pomiocie szatana! - zagrzmiał Prunck, natura bowiem obdarzyła go
donośnym głosem. - Słuchajcie odgłosów burzy! Teraz! Słyszę teraz dzwięki trąb
archanielskich! Rozpoczęła się zagłada świata!
Zatrzymali się, bo dusze mieli proste, inaczej zresztą pastor nie zdołałby nigdy manipulować
nimi w taki sposób.
Kiedy Prunck wyczuł ich niepewność, stanął w drzwiach. Odzyskał z powrotem swoją
godność.
118
- Pan wysyła mi przesłanie. Oto wszystko obraca się w ruinę. Nie słyszycie huku
dobiegającego z oddali?
Stojąc całkiem nieruchomo, próbowali nasłuchiwać, a kiedy nic do nich nie docierało, w
pokorze uznali, że nie są godni, by słyszeć cuda, jakich dokonuje Pan. Prunck zorientował
się, że znów ma ich w garści.
- Wystawiłem was po prostu na próbę, nędznicy. Myśleliście jedynie o zyskach, tak
maluczkie są wasze dusze. Ale wybaczam wam, moje dzieci, wybiła godzina, pamiętajcie,
że nie na całej ziemi jest ta sama pora, i oczywiście w niebie także jest inna. Liczyliśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Deaver Jeffery Spirale strachu
- Bailey Elizabeth Dziedziczka z nieprawego śÂośźa
- Coughlin William Kara śÂmierci
- James P. Hogan The Multiplex Man (BAEN)
- Baroja, Pio La lucha por la v
- Debbie Macomber śąona z ogśÂoszenia
- Fran MilćÂinski IgraćÂke
- Konieczny Feliks Dzieje Rosji
- Atvaltozasok Hedwig Courths Mahler
- 24w16
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anieski.keep.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.