Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Och, Dennis, nie mam pojęcia, o czym mówisz. Z nikim się nie spotykam. Kocham cię! Poszłam ci
tylko kupić prezent na Boże Narodzenie. - Uniosła torbę.
- Kupiłaś mi też kartkę?
-Kar...
??n
- Kupiłaś mi kartkę bożonarodzeniową? - wrzasnął.
- Tak! - Załkała. - Oczywiście, że kupiłam.
- Kupujesz kartki komuś jeszcze? Wyglądała na zupełnie zdezorientowaną.
- Tylko te, które razem wysyłamy. Do naszych przyjaciół. Do mojej
rodziny...
- A kartka, którą schowałaś w szafie? Zamrugała oczami.
- Mówisz o tej w kieszeni szlafroka?
- Tak! Dla kogo miała być?
- Dla ciebie! To twoja kartka.
- No to dlaczego była zaklejona i pusta? - spytał z triumfalnym
uśmiechem.
Przestała płakać i jej twarz nabiegła gniewem. Tylko dwa razy widział u niej taką minę. Kiedy jej
powiedział, że nie pozwoli jej wrócić do pracy, i gdy poprosił, żeby nie wyjeżdżała do San Francisco.
- Nie zakleiłam jej - warknęła. - Kiedy wczoraj wyszłam z Hallmar-
ka, padał śnieg. Klej się zamoczył i koperta sama się zakleiła. Chciałam
ją otworzyć przy najbliższej okazji. Schowałam ją, żebyś nie mógł jej
znalezć.
Opuścił broń, bijąc się z myślami. Wreszcie uśmiechnął się lodowato.
- Och, niezła jesteś. Ale mnie nie nabierzesz. - Wycelował rewolwer
w jej pierś i zaczął naciskać spust.
- Nie, Dennis, błagam! - krzyknęła, bezradnie unosząc ręce. -- Nie ruszać się! - rozległ się ostry męski
głos.
- Rzuć broń! Już!
Dennis obrócił się na pięcie i ujrzał dwóch funkcjonariuszy nowojorskiej policji stanowej, którzy
mierzyli do niego ze swojej broni.
- Nie, to nieporozumienie - zaczął, ale równocześnie lufa smitha &
wessona wolno kierowała się w stronę glin.
Policjanci wahali się przez ułamek sekundy, a potem strzelili.
Dennis dochodził do siebie w szpitalu więziennym przez trzy tygodnie, w ciągu których kilku
psychiatrów gruntownie go przebadało. Zalecili, aby przed rozprawą przeprowadzono przesłuchanie
w celu ustalenia stopnia poczytalności podejrzanego.
Podczas przesłuchania, które odbyło się słonecznego, mroznego dnia w lutym, wyszła na jaw długa
historia depresji, ataków gniewu i paranoicznych zachowań Dennisa. Nawet prokurator zrezygnował
ze złożenia wniosku o uznanie go za zdolnego do stawania przed sądem i przyznał,
971
że podejrzany nie może zeznawać. Doszło jednak do różnicy zdań na temat rodzaju szpitala, w jakim
należałoby go umieścić. Prokurator chciał, żeby na czas nieokreślony skierowano go do zakładu o
zaostrzonych środkach bezpieczeństwa, podczas gdy obrońca Dennisa upierał się, by na pół roku
umieścić go na obserwację w zwykłym szpitalu psychiatrycznym.
Głównym argumentem obrony był fakt, że Dennis właściwie nikogo nie naraził na niebezpieczeństwo,
ponieważ, jak się okazało, z jego rewolweru usunięto iglicę i z broni nie można było oddać strzału.
Adwokat przekonywał, że Dennis o tym wiedział i po prostu chciał postraszyć ludzi.
Ledwie jednak o tym wspomniał, Dennis zerwał się na nogi i krzyknął, że nic podobnego, myślał, że
broń działa.
- Iglica jest kluczowa dla całej sprawy!
Jego obrońca westchnął i kiedy nie udało mu się uciszyć Dennisa, zrezygnowany usiadł.
- Czy zostanę zaprzysiężony na świadka? - zapytał sędziego Dennis.
- To nie jest rozprawa, panie Linden.
- Ale mogę mówić?
- No dobrze, słuchamy.
- Długo o tym myślałem, wysoki sądzie.
- Doprawdy? - rzucił znudzonym głosem sędzia.
- Tak. I w końcu zrozumiałem. - Dennis wyjaśnił sędziemu: Mary miała z kimś romans, może nie ze
swoim szefem, ale miała. I zaaranżowała wyjazd służbowy do San Francisco, żeby się z nim spotkać.
- Wiem o tym, bo zawsze zwracałem uwagę na drobiazgi. Przyjaciel poradził mi zwracać uwagę na
drobiazgi. Posłuchałem go.
- Drobiazgi? - powtórzył pytającym tonem sędzia.
- Tak jest! - podkreślił dobitnie Dennis. - Zacząłem to robić. %7łona chciała, żebym znalazł dowód.
Wyjaśnił: Mary wiedziała, że będzie ją próbował zabić, za co Dennis miał trafić do więzienia albo
zginąć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.