Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieciekawej przeszłości i trzymał ją za gardło. Wydawało mu się więc, że nic nie ryzykuje.
Początkowo wszystko szło im jak po maśle. Do Wandy regularnie przyjeżdżali klienci,
 Albatros pracował jak w zegarku.
Przeważająca część pracowników nic nie podejrzewała. Wiedzieli tylko zaufani ludzie,
bliscy przyjaciele, prawie krewni.
Wiera Nikitina przyjazniła się z matką Niny Samochwałowej. Feliks Michajłowicz ochoczo
zgodził się przyjmować w swoim zakładzie karnym  więzniów . Zamykał ich razem z
dwoma kanciarzami, gotowych wszystko zrobić, byle tylko uzyskać dla siebie lepsze
warunki. A poza tym: gdyby zechcieli coś wypaplać, kto uwierzy kryminalistom?
Jego córka dzielnie wyszukuje idiotki, które za pieniądze zgadzają się zostać kalekami.
Ta sympatyczna dziewuszka ma poza tym dobre układy prawie ze wszystkimi
stołecznymi sutenerami.
W szpitalu numer sześćset sześćdziesiąt dwa jest paru chirurgów-oprawców. W tej
właśnie klinice otwarto tajny, pilnie strzeżony oddział.
 Leczą się tam bandziory, buląc duże pieniądze, za to bez obawy, że zostaną wydani w
ręce milicji  wyrwało mi się.
 Skąd wiesz?  zdziwił się pułkownik.
 A jak dobraliście się do lekarzy?  odpowiedziałam pytaniem.
 W rowie, niedaleko szpitala, znaleziono ciało Jurija Mamonowa, pracującego jako stróż
w domu, gdzie wynajmowała mieszkanie Nina Samochwałowa.
Wszczęto śledztwo i znowu ślady prowadziły do dziewczyny. Potem okazało się, że Jura
usiłował szantażować Ninę. Naszedł dziewczynę koło szpitala i zażądał pieniędzy za
milczenie.
 Myślał, głupi, że przewożą narkotyki  wyjaśniłam.
 Właśnie  potwierdził pułkownik.  Sęk w tym, że Nina owego dnia nie była sama, tylko
z Timofiejem. Obiecała stróżowi dużą sumę i zawiozła go w pobliże głębokiego rowu. A
tam właśnie Timofiej zabił Mamonowa.
 Boże  przeraził się Basile.  Przecież to jeszcze dzieciak, w dodatku przyszły prawnik,
student...
 Ten student ma ręce unurzane we krwi po łokcie  oznajmił pułkownik.  Teraz chyba
będzie musiał przejść na więzienną edukację... Ale odbiegliśmy od tematu.
W sumie kryminalny biznes dawał znakomite dochody.
Im więcej Nikitin dostawał pieniędzy, tym mniej chciał oddawać innym członkom bandy.
215
Nieustannie czymś się usprawiedliwiał  to dał komuś łapówkę, to rzekomo kupił jakieś
meble dla  Albatrosa . Kiedy prawie w ogóle przestał dawać Wandzie pieniądze, ta
pierwsza zrozumiała, że ją oszukuje. Potem zaczęły buntować się Wiera i Lola, ostatnia
 Nina. W końcu baby się dogadały...
 Tak w ogóle to Lola bywała u Wandy. Mam jej fotografię, zrobioną w pokoju dla gości!
 No proszę  wtrącił pułkownik.  Ta narwana kobieta wszędzie nos wsadzi!
 Damy się skrzyknęły i wspólnie postanowiły zabić Aleksego. Biznes mógł znakomicie
kwitnąć i bez niego. A ponieważ obcych do tej sprawy nie chciały mieszać, rolę kata
powierzyły Timofiejowi.
 Własnemu siostrzeńcowi?!  Basile złapał się za głowę.
 Kiedy w grę wchodzą duże pieniądze, więzi rodzinne tracą znaczenie  odpowiedział
Aleksander.  Mamy zatem wieczór drugiego listopada, godzinę siódmą. Na ulicy jest
ciemno, choć oko wykol. Aleksy Nikitin wychodzi z  Albatrosa i kieruje się do swego
samochodu. Zaczepia go Timofiej, razem podchodzą do volva. Tutaj siostrzeniec
wyciąga pistolet z tłumikiem i bez przeszkód zabija wuja. Potem wpycha ciało do
bagażnika i odchodzi. Rachuba prosta: samochód należy do Nikitina i długo nikt go nie
otworzy. Wanda i Lola nie pisną słówka, choćby je krajano. Na ulicy zimno, proces
rozkładu zwłok się opózni. No, może po tygodniu zaczną się poszukiwania. Ale czas
minie, wszyscy mają alibi... Tak by właśnie było. Misterny plan zawiódł przez zwykły
zbieg okoliczności. Tego wieczoru obok samochodu Nikitina stało dokładnie takie samo
volvo. Zgadzał kolor się  bordo  a nawet numery były zabawnie podobne  Daszy 
sześćset dwadzieścia pięć KE, Aleksieja  sześćset pięćdziesiąt dwa. Timofiej popełnił
fatalny błąd: bardzo się śpieszył no i na pewno denerwował. Bagażnik otworzył
zawczasu wytrychem, potem wywołał sprzeczkę z wujem. Wówczas błyskawicznie
podniósł klapę, strzelił, wepchnął ciało; dla pewności oddał jeszcze jeden strzał w głowę i
zatrzasnął bagażnik. Wyobrazcie sobie przerażenie Wiery, kiedy po kilku godzinach
poinformowano ją o śmierci brata! Wanda, chytruska, pojechała do Karlowych Warów, a
reszta po prostu nie zdążyła zapewnić sobie alibi. Myśleli, że mają przynajmniej tydzień
luzu!
Po morderstwie spadł na nich istny deszcz kłopotów. Po pierwsze, Wiera stwierdziła
zaginięcie torebki, w której leżał paszport Korzinkina. Najpierw pomyślała, że ów dowód
rzeczowy wpadł za komodę w holu, i wróciła do domu. Następnego dnia rano zadzwoniła
Jula i uspokoiła ją: tak, za komodą widać kawałek paska. To znaczy, że torebka
rzeczywiście wpadła za mebel, ale wyciągnąć ją niełatwo. W holu wszystko było robione
na zamówienie i komoda jest przymocowana na stałe; żeby za nią wejść, trzeba ją
oderwać od ściany. Wiera odpowiedziała: w porządku, najważniejsze, że zguba jest w
domu.
W końcu przyjeżdża specjalista z firmy, odsuwa mebel i wyciąga... pasek od skórzanego
płaszcza. Kobiety wpadają w panikę  w domu był złodziej. Metodą dedukcji ustalają, że
była nim Maja Kołosowa, i nasyłają na nią Timofieja. Chłopak jest urodzonym sadystą:
torturuje nieszczęśliwą, chorą kobietę; morduje ją, potem wystawia z krzesłem na balkon.
Następnie przeszukuje pokój, ale torebki ani śladu... Nawiasem mówiąc, strzelił do
martwego ciała. Sekcja wykazała, że Kołosowa umarła jeszcze przedtem; serce nie
216
wytrzymało tortur.
Zbrodnicza szajka zaczyna panikować. A tutaj jeszcze pan Korzinkin za nic w świecie nie
chce zdradzić schowka. Nina, Lola i Jula chcą go sprzątnąć, ale Wiera jest przekonana,
że skarb istnieje. Przewożą Basile a do więzienia, do Samochwałowa, i na wszelkie
sposoby usiłują nastraszyć. Ale Korzinkin ani myśli  pęknąć . Wówczas pojawia się Daria
i robi masę głupstw! Choćby ten wysmarowany zielenią brylantową karaluch! Ale my się
nie wtrącamy, po prostu obserwujemy.
Osłupiałam.
 Wiedziałeś?
 Kapitan Jewdokimow, chociaż przypomina niezdarnego niedzwiedzia, jest w
rzeczywistości bardzo sprytny. Specjalnie umieściliśmy go w obozie, żeby rozplątać ten
kłębek. No więc miał, kochana, niemałą uciechę, patrząc, jak wędrujesz z roztworem
nadmanganianu potasu po barakach. A już na widok karalucha omal nie ryknął
śmiechem, ale pohamował się i dalej grał swoją rolę.
 Dlaczego nie aresztowaliście Samochwałowa?  oburzyłam się.
 Po pierwsze, mieliśmy za mało dowodów, a po drugie: nie wystarczy ściąć wierzchołek;
usunąć trzeba przede wszystkim korzenie. Dowiedzieliśmy się, kto w obozie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.