Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potem przeniosła się do Lwa Nikołajewicza.
- Z kimś się przyjazniła?
- Nie mam pojęcia.
- A może była w konflikcie z kimś z pracowników? Paweł Nikołajewicz potarł
prawą ręką potylicę.
- Niestety! Nic nie mogę powiedzieć.
Drgnęłam na ostry dzwięk budzika. Profesor zerwał się na równe nogi.
- Na Boga, proszę wybaczyć, ale muszę się pośpieszyć, piec się wyłączył.
Powiedział to i prawie biegiem wypadł na korytarz. Zostałam sama pośród setek
probówek.
- Też nie miała pani kogo pytać - usłyszałam za plecami. Marina Siergiejewna
wynurzyła się ze swego pokoju i podeszła do mnie:
- Czy pani nie widzi, że z Pawła Nikołajewicza nie będzie pani miała żadnego
pożytku?
- Cóż, chyba tak - ostrożnie powiedziałam.
- Paweł to wielki uczony - poinformowała Marina Siergiejewna z absolutnie
poważnym wyrazem twarzy.- ale w życiu codziennym jest jak pięcioletni chłopiec,
całkowicie bezbronna istota. Jak pani myśli, co zrobił, kiedy otrzymał wysoką
nagrodę pieniężną?
- Wybrał się w podróż? Marina Siergiejewna parsknęła:
- O Boże, oczywiście, że nie! Kupił mieszkanie dla swojej teściowej i ulokował
ją po sąsiedzku, na tym samym piętrze. Pobieramy teraz wspaniałe wynagrodzenie,
otrzymaliśmy grant, ale proszę zapytać Pawła Nikołajewicza, ile zarabia
miesięcznie - nie odpowie. W domu wszystkim zajmuje się żona, mówiąc między
nami, bardzo przedsiębiorcza osóbka, prawie dwa razy młodsza od niego. Ale w
porównaniu z Nastią Swietłana to anioł.
- A czym Kusakina tak się pani naraziła? Marina Siergiejewna nachmurzyła się.
- Obrzydliwa dziewucha, od razu mi się nie spodobała, taka niby skromnisia,
cichutka, oczka utkwione w podłodze. Potem zobaczyłam na jej nodze tatuaż i
pomyślałam:  Ej, słoneczko, nie jesteś takim niewiniątkiem". Tatuaż na nodze!
Zgodzi się pani, że inteligentnej dziewczynie z dobrego domu nie przy-szłoby do
głowy przyozdabiać się w podobny sposób. Co prawda, miałam wrażenie, że ona
trochę się wstydzi tego tatuażu albo może nie chce z nim paradować w pracy.
Kiedy więc przychodziła w spódnicy, a nosiła tak krótkie, jak tylko można, to
bandażowała kostkę. Najpierw sądziłam, że naciągnęła ścięgno, zwichnęła nogę,
skaleczyła się... Ale kiedyś zjawiła się
w spodniach, nogawka podjechała w górę i zobaczyłam jakiegoś motylka czy
ptaszka.
Przez moją głowę jak wicher przemknęło wspomnienie. Przed oczami stanęła mi
Lika, w ciemnoszarej workowatej sukience, z obozową naszywką na piersi, w uszach
zabrzmiał głos
przyjaciółki:
- On się w tej dziwce zakochał w jednej chwili, od pierwszego wejrzenia,
dosłownie jakby się zatruł. A ona była bardzo sprytna! Od razu wiedziała, jakie
na nim zrobiła wrażenie, wsiadła do swojego czerwonego mercedesa i odjechała. Na
pożegnanie błysnęła tylko nogą z tatuażem. Nie uwierzysz! Jewgienij potem cały
czas rysował na serwetkach jakiegoś motylka czy ptaszka. Nawet się
zastanawiałam: czemu on tak dziwnie się zachowuje? Początkowo myślałam, że mu
się znudzili weselni goście i ten idiotyczny wodzirej, a tu proszę, co się
okazało!
Nie zdążyłam zastanowić się nad tym wspomnieniem, kiedy do głowy napłynęło
następne: dziewczyna, która podtrzymała przy metrze zemdlałą Likę, miała
zabandażowaną nogę, a ta, która wrzuciła Jewgienija do rzeki, też miała bandaż.
Teraz już byłam absolutnie pewna, że pod stację metra czerwonym mercedesem
Maliki Jusupowny przyjechała Nastia Kusakina, a więc to ona...
Półtora tysiąca dolarów schowanych za kaloryferem... Dziewczyna musiała je
dostać za jakiś przestępczy czyn! Wrzuciła Jewgienija do rzeki. Znalazłam
zabójczynię! Ale pytań nadal jest wcale nie mniej! Kto to wszystko zorganizował?
Po co było usypiać Likę i przebierać ją w tę idiotyczną turecką sukienkę? Dobra,
to jasne, Nastia miała udawać Likę. Ale po co?! No cóż, jeśli się zastanowić,
również na to pytanie można znalezć odpowiedz: zabójczyni liczyła, że Lika trafi
do więzienia. Ale dlaczego właśnie ona? Po co tyle komplikacji? Czemu należało
udawać właśnie Likę? Dość dobrze znam przyjaciółki Liki, Nasti pośród nich z
pewnością nie było! Lika nigdy nikomu nie zrobiła nic złego. Ze wszystkimi
swoimi mężami rozeszła się w zgodzie, jakoś znalazła sposób, by nie pokłócić się
z żadnym z nich. Ale co tam poprzedni mężulkowie, Lika do tej pory utrzymywała
kontakty z ich mamusiami! Możecie sobie
wyobrazić, że spędzacie czas w towarzystwie swojej byłej teściowej? Przy czym
robicie to nie z obowiązku, ale dla przyjemności! Biegacie razem do sauny,
chodzicie do teatru, organizujecie wspólne wypady do restauracji? Możecie mi nie
wierzyć, ale właśnie takie stosunki łączyły Likę z matkami jej eksmężów. No więc
komu Lika przeszkadzała? Jakie paskudztwo podsunęła jej Asia? Kto był reżyserem
tego spektaklu? Jasne jest przecież, że Nastia i Asia tylko posłusznie
wykonywały czyjąś wolę. Dlatego też je zlikwidowano, kiedy już wykonały swoje
zadanie...
Zakręciło mi się w głowie. W laboratorium było duszno, powietrze przeszywał
jakiś ostry zapach, chyba lekarstw. Całe plecy miałam mokre od potu i żałowałam,
że zamiast wełnianego golfa nie włożyłam cienkiej bluzeczki.
- yle się pani czuje? - z troską w głosie zapytała Marina Siergiejewna.
- Nie - wymamrotałam - po prostu jest mi gorąco. Kobieta włączyła wentylator,
strumień powietrza uderzył
mnie w twarz.
- U nas wiele osób nie najlepiej się czuje - wyjaśniła kobieta - szczególnie,
kiedy trafią tu po raz pierwszy. Testujemy leki i rzeczywiście w powietrzu
unoszą się najróżniejsze zapachy. Nasi pracownicy często dostają alergii.
- Dlatego Nastia odeszła z waszego laboratorium? - zapytałam.
Marina Siergiejewna zaczęła wyjaśniać:
- U nas to akurat jeszcze nic strasznego, ale u Lwa Nikołajewicza, dokąd
dziewczyna trafiła, to już w ogóle makabra. On opracowuje receptury nowych
leków. Gwoli sprawiedliwości należy powiedzieć, że Lew Nikołajewicz jest bardzo
utalentowanym człowiekiem. Jego ostatnie osiągnięcie to ruamel -wspaniały lek
antydepresyjny. Ale Worotnikow w odróżnieniu od Pawła Nikołajewicza ma żyłkę do
handlu, prawdę mówiąc, nie bardzo się orientuję, co oni tam robią, ale zarabiają
wspaniale. Lew Nikołajewicz jest absolutnie pozbawiony wszelkich zasad, zresztą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.