[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ków.
W obozie panowała niespotykana cisza. Grupka kobiet skupiła się wokół jednej z chat na
krańcu obozowiska. Sophie poczuła gęsią skórkę. Coś tu jest nie tak. Zerknęła na Leviego, któ-
ry uniósł brwi w niemym pytaniu. On również wyczuł atmosferę pełną napięcia.
Najstarsza z kobiet wyciągnęła rękę do Sophie. Sophie nieśmiało podeszła bliżej. Pilno-
wała się, by nie patrzeć Aborygence prosto w oczy. Kobieta ruchem głowy wskazała wnętrze
chaty i rzekła:
- Jesteś pielęgniarką, tak?
R
L
T
Pod Sophie ugięły się kolana. Obejrzała się na Leviego. Bóg raczy wiedzieć, co się tam
dzieje, pomyślała. Levi podszedł i spytał:
- Chcesz, żebym ci towarzyszył? Sophie westchnęła.
- Miło, że proponujesz, ale to niemożliwe. Wygląda na to, że to babskie sprawy.
Sophie pochyliła się i z duszą na ramieniu weszła do chaty. Nad posłaniem z wyschniętej
trawy, na którym leżała młoda dziewczyna, pochylała się gromadka kobiet. Dziewczyna spra-
wiała wrażenie przestraszonego zwierzątka. Rodziła.
- O Boże! - Sophie mruknęła pod nosem na widok niemowlęcej stopy pomiędzy udami
rodzącej. Poród pośladkowy, a właściwie przodowanie stępkowe. To znaczy, że dziecko rodzi
się nóżkami do przodu, a główka wyjdzie na końcu. O ile nie będzie powikłań. - Wszystko bę-
dzie dobrze - odezwała się na głos, chcąc sobie samej dodać odwagi.
Oczywiście gdyby wystąpiły komplikacje, dobrze by było móc zrobić cesarskie cięcie,
ale taka opcja nie była możliwa. Sophie mogła tylko powtarzać jak mantrę zasadę wpojoną jej
podczas szkolenia: przy porodzie pośladkowym ręce przy sobie.
Zobaczyła, że stopka się porusza. Dziecko żyje. Wszystko zaczęło wyglądać bardziej
optymistycznie.
Teraz nie była odpowiednia pora pytać, dlaczego wobec zbliżającego się porodu dziew-
czyny nie odprowadzono do szpitala. Sophie wiedziała, że czasami strach przed znalezieniem
się daleko od rodziny sprawia, że młode kobiety ukrywają ciążę, by ich nie rozdzielono z bli-
skimi. Wiedziała również, że pózniej starszyzna rodowa bardzo się na takie kobiety gniewa.
Uklękła, spróbowała się uśmiechnąć, potem przyłożyła dłoń do piersi i powiedziała:
- Sophie.
Jedna z kobiet wskazała rodzącą.
- Pearl.
- Jak się masz, Pearl - Sophie zwróciła się do dziewczyny.
Pearl odwróciła głowę i z przerażeniem w oczach spojrzała na ciotki i kuzynki, szukając
u nich pomocy.
Sophie na migi spytała kobietę, która ją tutaj sprowadziła, chyba babkę Pearl, czy może
zbadać rodzącą. Starsza kobieta zrobiła ponaglający ruch ręką.
Dziecko było małe, chyba wcześniak, chociaż jego ułożenie utrudniało ocenę. Sophie
pomyślała, że chciałaby się dowiedzieć, jak długo trwa poród.
R
L
T
Przy kolejnym skurczu Pearl wykrzywiła twarz i jęknęła z bólu. Mała nóżka wysunęła
się o następny centymetr.
Sophie nie miała słuchawek, nie mogła więc sprawdzić bicia serca dziecka. Nie miała rę-
kawiczek, nawet nie mogła umyć rąk. I nie mogła zostawić Pearl samej. W tej chwili jedyne, co
mogła zrobić, to czekać. I się modlić.
Levi, który mógłby ją wspierać, nie został wpuszczony do chaty z powodów kulturo-
wych. Porody to babska sprawa i mężczyznom nic do tego, chociaż gdyby się okazało, że z
dzieckiem, jak już się urodzi, są jakieś problemy, Sophie nie zawahałaby się wezwać go na
pomoc.
Sama świadomość, że Levi jest w pobliżu, dodawała jej pewności siebie. Liczyła na jego
umiejętności w udzielaniu pierwszej pomocy i zdrowy rozsądek.
Podejrzewała, że nawet gdyby istniał jakiś sposób zawiadomienia pogotowia lotniczego,
samolot dotarłby do obozu po czasie. Cała odpowiedzialność spoczywa więc na niej. A mnie
się wydawało, że mam wakacje, pomyślała. Teraz mogła tylko usiąść wygodniej na klepisku i
nie myśleć o strużce potu spływającej jej po plecach.
Oblizała wargi. Gardło miała zupełnie wyschnięte. Przydałby się łyk wody.
Zaczęła się modlić, żeby szybko nastąpiła druga faza porodu, lecz nic nie mogła zrobić.
Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu czegoś, na czym mogłaby zaczepić oko. Zobaczyła
brązowy szal. Przyda się do wytarcia dziecka, kiedy się urodzi, pomyślała. Tak, to jest pozy-
tywna myśl. Kiedy się urodzi.
Kobiety patrzyły na nią takim wzrokiem, jak gdyby miały do niej pretensję, że siedzi
bezczynnie, lecz ona nie zwracała na nie uwagi.
Starała się odpędzać od siebie natrętnie powracające myśli o lekach, tlenie, neonatologu.
Pełna abstrakcja. Miała nadzieję, że dziecko jest dobrze rozwinięte i że poród nie nastąpił
przedwcześnie.
Jeśli młoda matka nie była objęta opieką lekarską w czasie ciąży, najprawdopodobniej
ma anemię, co zwiększa niebezpieczeństwo krwotoku po porodzie, a utrata krwi oznacza spa-
dek liczby czerwonych ciałek w organizmie.
Ale na to też nic nie mogła poradzić. Mogła masować brzuch Pearl, aby pobudzić obkur-
czanie się macicy, kiedy już wydali łożysko, mogła położyć jej nowo narodzone dziecko przy
piersi, żeby spowodować wydzielanie hormonów odpowiedzialnych za ten sam proces.
R
L
T
Od tysięcy lat kobiety rodziły w podobnych obozowiskach, powtarzała sobie w duchu.
Dopiero dwudziestowieczna medycyna zadekretowała, że bezpieczniejsze są porody w szpitalu.
Problem polegał jednak na tym, że przez ostatnie sto lat starsze kobiety zapomniały wiele ze
swoich akuszerskich umiejętności.
Zmuś się do pozytywnego myślenia, poszukaj jasnych stron w tej sytuacji, powtarzała
sobie. Na przykład, jest taki upał, że dziecko się nie wychłodzi, co się często zdarza przy poro-
dach pośladkowych, ponieważ dużo czasu mija, zanim główka przejdzie przez kanał rodny.
Pearl znowu jęknęła z bólu. Teraz ukazała się kostka i nóżka prawie do kolana i zaraz po-
tem druga stopa.
- Zwietnie ci idzie, Pearl - pochwaliła Sophie i pokiwała głową przerażonej dziewczynie i
jej nie mniej przerażonym krewnym, chcąc dodać im otuchy.
Gdyby Pearl usiadła, łatwiej by jej było przeć, a siła ciążenia ułatwiłaby dziecku przej-
ście przez kanał rodny. Sophie na migi pokazała babce Pearl, o co chodzi, i wspólnie podtrzy-
mały dziewczynę.
Pomogło. Akcja porodowa przyspieszyła. Kiedy pokazała się moszna, kobiety głośno
wyraziły radość z narodzin nowego męskiego potomka. Zaczęły też ponaglać Sophie, by chwy-
ciła dziecko i je wyciągnęła, lecz Sophie potrząsnęła odmownie głową.
W tym momencie zasada, by trzymać ręce przy sobie, odgrywała najważniejszą rolę.
Sophie wiedziała, że naturalne wygięcie kanału rodnego zmusza dziecko, by docisnęło podbró-
dek do piersi i trzymało rączki przy bokach. Gdyby zaczęła ciągnąć, rączki zostałyby w górze i
doszłoby do nowych komplikacji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Merritt Jackie Antologia Dzieci szczÄĹcia Gwiazdkowe podarunki 03 Marzenie Maggie
- 02. Lisa Jackson Dzieci szczÄĹcia Milioner i prowincjuszka
- Hardy Kate SzczÄĹliwa rodzina
- McArthur Fiona Ocalona
- Visual_Basic_NET_Ksiega_eksperta_vbnetk
- J._Derr
- Anthony, Piers Cluster 2 Chaining The Lady
- czas na gielde
- KukliśÂski Piotr Franciszka Dworek Pod Malwami tom 2
- Deirdre Manifold Fatima i wielki spisek
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.