[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozmowy.
- Nie zmusza mnie pani. Jeśli tak to będę odbierał, nie odpowiem na pytanie.
Znowu cisza.
- To zapytam... - po chwili niepewności dał się znowu słyszeć głos Justyny. - Czy pan
uważa, że jest... za pózno dla mnie?
- Ależ skąd! - zaprzeczył Ignaś. - Na pewno nie. Na najważniejsze pytanie zdobyła się
dopiero po kolejnej dłuższej przerwie.
- Panie Ignasiu... Chciałabym zostać dobrze zrozumiana... Czy pan miałby coś
przeciw mojej obecności... w Kalinówce?
Ignaś wstydził się przyznać, że już próbował poznać zdanie ojca, ale bez rezultatu.
- Jeśli mnie zapyta - odpowiedział oględnie - zapewniam, że nie będę stawiał
przeszkód.
Panna Justyna uśmiechnęła się najpiękniej jak umiała.
- Dziękuję panu Ignasiowi.
Przez chwilę rozmawiali na inne tematy, bezpieczniejsze, prawie obojętne, oboje
rozluznieni, jak ludzie, którzy doszli właśnie do porozumienia, a i tak są sobie wzajemnie
życzliwi.
- Czy to nie ta dziewczyna? - zapytała panna Nowacka, wskazując wzrokiem młodą
kobietę, spiesznie idącą przez rynek. - Ta, której narzeczony wycofał się tuż przed ślubem?
Ignaś spojrzał i od razu ją rozpoznał.
- Znam ją - potwierdził. - Ma pani rację. To Franka Lulewicz.
- Biedna dziewczyna! - westchnęła Justyna.
Ignaś potrafił udzielić dokładniejszych wiadomości.
- Słyszałem, że ojciec zmuszał ją do wyjścia za mąż - zauważył. - Może to i dobrze,
że do ślubu nie doszło.
- Zmuszał? - zaciekawiła się Justyna. - Mój Boże, naprawdę zmuszał?
- Tak słyszałem.
- To rzeczywiście może lepiej - podsumowała panna Nowacka. - Chyba jej niełatwo.
Nie wiem, czy potrafiłabym się zachować jak należy, gdyby mnie spotkało coś podobnego...
***
Sprawy panny Justyny wyraznie nabrały przyspieszenia. Ledwie w tydzień po
rozmowie z Ignasiem przy rynku z Zabłudowie, przed sklepem z rękawiczkami, natknęła się
na Michała Kalinowskiego.
Panna Nowacka była jak zawsze gustownie ubrana, w jasnogranatową suknię,
podobny w kolorze płaszcz i kapelusz. Towarzyszył jej starszy służący z Topolan, niosący
stos paczek.
Z daleka uśmiechnęła się do Kalinowskiego.
- Dzień dobry panu Michałowi - odezwała się pierwsza, gdy się zbliżył. - Czy też po
sprawunki?
Podała dłoń w jasnogranatowej rękawiczce.
- Niedawno spotkałam pana Ignasia - oznajmiła. - Jaki to uprzejmy, dobrze
wychowany młody człowiek. Pan Michał musi być bardzo dumny z tak udanych synów.
Potwierdził, ze zdziwieniem przyglądając się dziewczynie. Nie wiedział, czemu to
przypisać, ale panna Justyna wyraznie wyładniała. Jej cera nabrała rumieńców, uśmiech stał
się odważniejszy. Może to tylko z powodu popołudniowego słońca, którego łagodne światło
wszystkiemu wokoło dodawało miękkości.
- Gospodarskie sprawy - odpowiedział lekko. - Nudne i nieciekawe. Cały dzień zszedł
mi na targach z %7łydami. Uznałbym go za nieudany, gdy nie tak miłe spotkanie.
Panna Nowacka zawstydzona opuściła głowę, jej oczy ukryły się za szerokim
brzegiem kapelusza.
Stał naprzeciw i czekał, co odpowie. Niespodziewanie bowiem dla siebie, pan
Kalinowski nabrał ochoty do flirtu. Pózniej, gdy o tym myślał, nie potrafił wytłumaczyć,
skąd przyszedł mu do głowy taki pomysł.
- A ojciec pana Michała wygląda i wygląda - odezwała się panna Nowacka. - Kiedyż
to pan Michał zechce nas odwiedzić?
- Ojciec? - uśmiechnął się. - A na zaproszenie pani Justyny nie mogę liczyć?
- Och!
Służący stał o dwa kroki ze znudzoną miną i na rozkazujący wzrok pana
Kalinowskiego z wielką chęcią się odsunął.
- Tylko ojciec? - powtórzył pytanie pan Michał.
Justyna zerknęła spod kapelusza, rumieńce na jej policzkach powiększyły się.
- Papa prosił się przypomnieć - odpowiedziała z pewnym wysiłkiem. - Ja pana
Michała zawsze zobaczę z wielką przyjemnością...
Kalinowski zareagował szerokim uśmiechem. Miał ochotę podroczyć się, ale nagle z
tego zrezygnował. Panna Nowacka łatwo wpadała w egzaltację, o czym przypomniał sobie
we właściwej chwili.
- Dziękuję za tak uprzejme zaproszenie - powiedział. - Proszę powtórzyć ojcu, że
niedługo wybieram się do Topolan, w ważnej sprawie, która i panny Justyny dotyczy...
Znowu trzymał jej dłoń w swoich rękach i poczuł jak zadrżała. Nie widział jej
spojrzenia, ponownie opuściła oczy i już nie miała odwagi podnieść spojrzenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 4 Flota PrzeklÄtych
- DoĹÄga Mostowicz Tadeusz Bracia Dalcz i S ka tom II
- Antologia Wielka ksiega science fiction. Tom 1
- Graham Masterton Podpalacze Ludzi tom 1
- Sandemo_Margit_ _Saga_o_Czarnoksiazniku_Tom_7
- ZWIERCIADŁO Tom Clancy
- 166.Francis Durbr
- Dorothy and the Wizard in Oz
- 03 Miranda Jarrett MaśÂśźeśÂstwo w trzech aktach
- Asimov, Isaac Robot City 5 Refuge
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- worqshop.xlx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.