Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Lukę! To cudowne! Dlaczego nie powiedziałeś?
 O czym?  głupkowaty uśmiech szczęścia rozlał mu się na twarzy, niwecząc całą
intrygę. Mimo to wzruszył ramionami.  Ach, to. To nic takiego.
 Nic takiego?  Przytuliła go ze śmiechem.  To niesamowite! Ani jednego błędu. Ani
jednego.  Wciąż obejmując chłopca, pomachała wolną ręką do Maxa dyskutującego z
Lesterem.  Max, Max! Kochanie, chodz, zobacz.
 Co mam zobaczyć?
 To  Lily machnęła mu triumfalnie przed nosem klasówką Lukę'a.  Spójrz, co zrobił
nasz Lukę. A nie pisnął ani słówka.
 Chętnie obejrzę, jeśli zechcesz potrzymać to spokojnie.  Spojrzał na Luke'a,
podnosząc brew.  No, no. A zatem zdecydowałeś się poszerzyć swoje horyzonty. Ze
znakomitym rezultatem.
 To nic wielkiego. To tylko zapamiętywanie.
 Mój drogi  Max wyciągnął rękę i przeciągnął palcem wzdłuż policzka chłopca  życie
polega na zapamiętywaniu. Kiedy się tego nauczysz, niemal wszystko stanie przed tobą
otworem. Spisałeś się bardzo dobrze. Naprawdę bardzo dobrze.
Max i Lily wyszli, by przygotować się do przedstawienia. Lukę stał nieruchomo, by nie
uronić ani kropli z przepełniającego go szczęścia. Jego uniesienie zostało nieco
zmącone, kiedy odwrócił się i zobaczył Roxanne. Przyglądała się mu swymi mądrymi
oczami.
 Na co się tak gapisz?
 Na ciebie  odpowiedziała z prostotą.
 To przestań.
Ale nawet gdy się odwrócił i odszedł, nie przestawała za nim spoglądać. Tak jakby coś ją
zaciekawiło.
Właściwie w szkole nie było tak strasznie. Lukę doszedł do wniosku, że nawet może ją
znieść i rzadko opuszczał więcej niż dwa dni w miesiącu. Stopnie miał dobre. Może nie
aż tak dobre jak Roxanne, która systematycznie przynosiła do domu szóstki, ale na tyle
przyzwoite, żeby wyjść z twarzą.
Nie we wszystkich jednak dziedzinach wykazywał równą pojętność. Dojście do pewnych
wniosków kosztowało go podbite oko i rozciętą wargę.
58
Wracał do domu rozgoryczony, poturbowany i uboższy o trzy dolary i trzydzieści siedem
centów. Planował zemstę. Był pewien, że jeszcze chwila i pokazałby tym trzem draniom,
na co go stać. Tylko że wtedty nadszedł dyrektor i popsuł wszystko.
Prawdę mówiąc, gdyby dyrektor nie zjawił się w porę, Lukę wyglądałby o wiele gorzej,
ale zraniona duma nie pozwalała mu się do tego przyznać. Miał nadzieję, że zdąży
doprowadzić się do porządku, zanim ktokolwiek z domowników go zauważy. Zastanawiał
się, czy uda mu się zamaskować pudrem najbardziej widoczne obrażenia.
 Coś ty zrobił?
Lukę zaklął w duchu. Gapił się jak głupi na chodnik, zamiast starać się schodzić ludziom
z oczu. No i oczywiście wpadł prosto na Roxanne.
 Nie twój zakichany interes.
 Biłeś się  Roxanne przewiesiła przez ramię swój różowy plecaczek i wzięła się pod
boki.  Tatusiowi się to nie spodoba.
 Guzik mnie to obchodzi  burknął, ale wbrew tym słowom bardzo go to obchodziło. Czy
Max go ukarze? Nie uderzy go  obiecał to. Ale chociaż Lukę bardzo chciał w to wierzyć,
miał jednak wątpliwości.
 Masz rozciętą wargę.  Roxanne sięgnęła z westchnieniem do kieszeni niebieskiej
spódniczki i wyjęła z niej chusteczkę.  Nie, nie dotykaj, pobrudzisz.  Cierpliwie jak
staruszka otarła mu delikatnie krew z twarzy.  Lepiej usiądz. Jesteś za wysoki, nie mogę
dosięgnąć.
Lukę usiadł niechętnie na schodkach sklepu. Potrzebował irochę czasu, żeby
przygotować się na spotkanie z Maxem i Lily.
 Sam to zrobię.
Nie protestowała, kiedy odbierał jej chusteczkę. Zbyt ją pochłaniało przyglądanie się jego
powiece, która zaczynała już nabierać intensywnego sinego koloru.
 Rozzłościłeś kogoś?
 Tak. Rozzłościli się, bo nie chciałem oddać im pieniędzy. Teraz się zamknij.
Jej oczy zwęziły się.
 Pobili cię i zabrali ci pieniądze?
Upokorzenie dokuczało mu o wiele bardziej niż podbite oko.
 To ten sukinsyn Alex Custer. Dałbym mu radę, ale trzymało mnie jego dwóch koleżków.
 Gdzie oni są?  Roxanne wyglądała na wściekłą. Lukę spojrzał na nią ze zdziwieniem.
 Pójdziemy po Mouse'a i zajmiemy się nimi.
 My?  roześmiał się i syknął, bo rozcięta warga zapiekła go żywym ogniem.  Ty jesteś
tylko dzieckiem, w dodatku dziewczyną. Hej!  złapał się za nogę, w którą go kopnęła
 Co jest?
 Ja potrafię o siebie zadbać  wytknęła mu pogardliwie.  To ty przychodzisz do domu z
rozbitą twarzą.
 I ze złamaną nogą  dodał, mimo woli rozbawiony. Wyglądała dziwnie niebezpiecznie,
czerwona i wściekła.
 Ja też umiem o siebie zadbać. Nie potrzebuję niczyjej pomocy.
59
 Jasne, jasne  parsknęła. Wzięła głęboki oddech i stała przez chwilę, wystawiając
rozpalone policzki na chłodny jesienny wiatr.  Zresztą lepiej nie wdawać się w bójki.
Zabawniej jest być mądrzejszym.
 Mądrzejszym niż AJex?  Lukę gwizdnął pogardliwie.
 Główka kapusty jest mądrzejsza niż on. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.