[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cych się rodziców i poczuła dziwną słodycz. A potem ten
chłopak, który był jej ojcem, żartobliwie im zasalutował,
przerzucił marynarski worek przez ramię i poszedł w stro
nÄ™ statku.
Kula w jej ręku była tylko ładną ozdobą ze szkła, z we
wnętrznymi skazami, rozsiewającymi wokoło tęczowe re
fleksy.
- Mój ojciec. - Byłaby upuściła kulę, gdyby Sebastian
jej nie przytrzymał. - To był mój ojciec. On... był w ma
rynarce. Chciał zwiedzić świat. Tego dnia wypłynął z Nor
folk. Miałam tylko dwa lata, dlatego nic nie pamiętam.
Matka mówiła, że pojechałyśmy go odwiedzić, a on był
bardzo podekscytowany.
Głos jej się załamał. Umilkła na chwilę.
- Kilka miesięcy pózniej zaginął podczas sztormu na
Morzu Zródziemnym. Miał zaledwie dwadzieścia dwa la
ta. Był jeszcze młodym chłopcem. Mama ma jego zdjęcia,
lecz one nie oddają prawdy. - Mel zapatrzyła się w kulę,
a potem przeniosła wzrok na Sebastiana, - Mam jego
oczy. Nigdy o tym nie pomyślałam, że właśnie oczy odzie
dziczyłam po nim.
Zacisnęła powieki, żeby się uspokoić.
- Widziałam to, prawda?
- Tak. - Pogłaskał ją po włosach. - Nie pokazałem ci
jednak tego po to, żeby cię zasmucić, Mary Ellen.
- Nie zasmuciło mnie to, tylko zrobiło mi się żal.
- Otworzyła z westchnieniem oczy. - %7łal, że go nie pa
miętam. %7łe moja matka pamięta za dużo, a ja przedtem
158 URZECZONA
tego nie rozumiałam. Lecz jego widok sprawił mi radość;
widok ich obojga, całej naszej trójki, chociaż ten jeden,
jedyny raz. - Cofnęła się, zostawiając kulę w jego rękach.
- Dziękuję.
- To drobiazg w porównaniu z tym, co dostałem od
ciebie tej nocy.
- Co ja ci takiego dałam? - zapytała, kiedy wstał, żeby
odłożyć kulę na miejsce.
- Siebie.
- Och, głupstwo... - chrząknęła i także wstała. - Nie
wiem, czy tak bym to nazwała.
- A jak?
Spojrzała na niego i znów poczuła to dziwne, nieznane
dotÄ…d uczucie.
- Naprawdę nie wiem. W końcu oboje jesteśmy do
rośli.
- Tak. - Ruszył w jej stronę, a ona, ku swemu zdumie
niu, cofnęła się.
- I bez zobowiązań.
- Na to wyglÄ…da.
- I odpowiedzialni.
- Cudownie. - Przeczesał palcami jej włosy. - Zawsze
chciałem cię zobaczyć w blasku świec, Mary Ellen.
- Nie zaczynaj. - Odepchnęła jego rękę.
- Co?
- Nie nazywaj mnie Mary Ellen i nie zaczynaj tej zaba
wy ze świecami i skrzypcami.
Patrząc jej w oczy, pogładził ją po szyi.
- Masz coÅ› przeciwko romansom?
- W zasadzie nie. - Po tym, co zobaczyła w kuli, po
czuła się taka bezbronna. Musiała się upewnić, że będą
przestrzegać wyznaczonych zasad. - Są mi jednak zupeł-
URZECZONA 159
nie niepotrzebne. Poza tym myślę, że będzie lepiej, jeżeli
każde z nas będzie wiedziało, na czym stoi.
- A na czym stoimy? - zapytał, obejmując ją.
- Jak już mówiłam, jesteśmy parą odpowiedzialnych
ludzi bez zobowiązań. I podobamy się sobie.
Sebastian musnął ustami jej skroń.
- Jak dotąd nie powiedziałaś niczego, z czym bym się
nie zgodził.
- Póki będziemy kierować się rozsądkiem...
- Och, przeczuwam, że mogą być z tym pewne kło
poty.
- Niby dlaczego?
Wsunął dłonie pod koszulę Mel, a jego palce zatoczyły
kręgi wokół jej piersi.
- Nie jestem zbyt wrażliwy.
- To... to tylko sprawa ustalenia.. .priorytetów.
- Ja już mam swoje priorytety. - Musnął językiem jej
usta. - Na pierwszym miejscu jest kochanie siÄ™ z tobÄ… do
utraty sił.
- Dobrze. - Nie zaprotestowała, kiedy pociągnął ją na
podłogę. - To dobry początek.
Najlepiej pracowało jej się z listą, dlatego następnego
dnia wieczorem Mel siedziała skulona nad biurkiem, pró
bując ułożyć listę zadań. Była to pierwsza wolna godzina
od chwili, gdy wyjechała z domu Sebastiana o dziesiątej
rano, zmęczona i grubo spózniona.
Mel nigdy się nie spózniała, lecz dotąd nigdy nie miała
romansu z czarownikiem. Wszystko w tym miesiÄ…cu przy
darzało jej się po raz pierwszy w życiu.
Gdyby nie to, że była umówiona, a poza tym czekała ją
masa papierkowej roboty i przesłuchanie w sądzie, pewnie
160 URZECZONA
w ogóle nie wyszłaby od niego. Bo on robił wszystko, aby
ją odwieść od tego zamiaru.
Ten człowiek miał w sobie rzeczywiście wielkie moce,
pomyślała z uśmiechem.
Jednak najważniejsza jest praca. A ona ma mnóstwo
obowiązków.
Najbardziej ucieszyła ją wiadomość, że policja stanowa
w New Jersey zatrzymała Jamesa T. Parklanda. Znalazł się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Asprin, Robert Thieves World 03 Shadows of Sanctuary
- 001. Robert Jordan Koło Czasu Nowa Wiosna
- Robert Haasler Tajne sprawy papieĹźy
- Howard Robert E Conan. Ognisty wicher
- Forward, Robert L Rocheworld 3 Ocean Under the Ice
- Haasler Robert Kobiety Watykanu
- Graves_Robert_ _Corka_Homera
- Howard Robert E Conan barbarzyńca
- Heinlein, Robert A Assignment in Eternity
- Howard Robert E Conan wojownik
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bhp-bytom.keep.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.